Nie minęły trzy lata od momentu kiedy to machinacje bankierów nowojorskich doprowadziły ich instytucje na krawędź bankructwa. Rząd amerykański przy pomocy podatników pospieszył im wtedy natychmiast z wielomiliardową pomocą.
Dziś sytuacja ta powtarza się w Europie. Na skutek niewypłacalności Grecji instytucje finansowe Europy „okazały się niedokapitalizowane”. Używając języka kolokwialnego ich inwestycje w grecki dług okazały się bezwartościowe. No cóż – powinien skwitować to każdy miłośnik „wolnego rynku” – prywatne firmy (banki) zaangażowały się w nietrafne inwestycje i muszą ponieść tego konsekwencje, czyli zbankrutować. Nieprawdaż?! No nie, tak jak w przypadku „amerykańskim”, tak i teraz prywatne banki okazały się instytucjami niezbędnymi do istnienia życia na ziemi.
Człowiek może obyć się bez konkretnej pracy, czego dowodem jest likwidacja realnych gospodarek Polski i innych państw unijnych, może obyć się bez opieki zdrowotnej zagwarantowanej w kontrakcie społecznym w zamian za płacone podatki/składki, może nawet obyć się bez „chleba powszedniego”, czego namacalnym przykładem jest gnębienie „limitami produkcji” rolnictwa Polskiego i innych członków „ekskluzywnego klubu bogatych”, czy też całkowita likwidacja ich rybołówstwa. Nie może natomiast obyć się bez prywatnych banków! Banki albo śmierć!
Z tego też powodu Unia Europejska szykuje na gwałt wielomiliardową pomoc dla tych jedynie niezbędnych instytucji. Pomoc ta spowoduje dalsze zadłużenia krajów członkowskich, co z kolei zmusi UE (w trosce o „zdrowie fiskalne” jej członków), do kolejnej rundy „zaciskania pasa”.
Z niezrozumiałych powodów tych oczywistych imperatywów nie chcą pojąć zachodnie społeczeństwa.
Niepokoje społeczne ogarniają coraz to większe obszary Europy i przeniosły się już za ocean, gdzie ruchy takie jak Occupy Wall Street, Occupy DC, czy 99-ers nabierają rozmachu. Zarówno w Europie jak i w Stanach, kręgosłupem tych działań są młodzi pozbawieni przez powyżej przedstawioną „filozofię” jakichkolwiek szans na ludzką przyszłość. Reprezentują oni najróżniejsze światopoglądy i unikają tworzenia sformalizowanych struktur kierowniczych. Taka sytuacja utrudnia władzom ich likwidację za pomocą szczucia jednych grup ideologicznych na drugie, czy agenturalnej infiltracji centrum kierowniczego.
Co najważniejsze, w ruchach tych kształtuje się świadomość, że na obecnym etapie żadne kosmetyczne zmiany nie mogą stanowić ich celu, a jedyny ratunek jest w całkowitej przebudowie struktur zachodnich społeczeństw, ze szczególnym uwzględnieniem społecznej „filozofii” przedstawionej przeze mnie na wstępie.
Nie ulega wątpliwości, że rządzące „elity” będą się temu wszystkimi siłami przeciwstawiać, co w rezultacie musi doprowadzić do rewolucji.
Ewenementem na tym tle jawi się III RP. Stopa życiowa i warunki społeczno-gospodarcze są w niej o całą klasę niższe niż w najbiedniejszym kraju eurolandu. Pomimo to społeczeństwo tylko sporadycznie (exemplum „kibole”) wykazuje zniecierpliwienie tą sytuacją.
Ostatnie wybory pokazały dobitnie, że zdemoralizowani i skretynieli polskojęzyczni „europejczycy” za szczyt szczęścia i życiowego sukcesu uznają dalsze lizanie tyłków biedniejących nota bene zachodnich Europejczyków. Uważają zapewne, że bardziej sensowne jest zmywanie naczyń we włoskich knajpach czy obsługiwanie w łóżku hiszpańskich bezrobotnych, niż podjęcie prób sanacji III RP. Stąd też masowe przyzwolenie na kontynuowanie dotychczasowego kursu politycznego i gospodarczego w naszym kraju. Tak więc III RP została świadomie lub podświadomie skazana na zagładę przez około dwie trzecie jej mieszkańców, którzy w „europie” upatrują swego osobistego zbawienia. A to już jest globalnym ewenementem wszech-czasów!
Totalne załamanie gospodarcze III RP jest już tylko sprawą miesięcy, a erupcja społeczna tym spowodowana powinna rozproszyć polskojęzycznych „europejczyków” po całym kontynencie. Inną sprawą jest czy znajdą tam oni dla siebie dostateczną ilość zmywaków i miejsc w burdelach? Ale to nie jest już na szczęście problemem Polaków.
Ignacy Nowopolski
Ignacy Nowopolski – Doktor nauk technicznych zajmujacy sie zawodowo ochrona srodowiska w przemysle.