Aktualizacja strony została wstrzymana

Okładkowe „łajdactwo”

Ostatnie tygodnie pokazały nam, jak infantylne, tendencyjne i żenująco śmieszne potrafią być środowiska opiniotwórcze wydające swoje tygodniki z mocno prowokującymi okładkami. Rozumiem prawa rynku, idee walki o czytelnika, próbę podniesienia ilości sprzedawanych czasopism. Niestety, zaczynam też rozumieć (z bólem rzecz jasna), że fakt pojawienia się na rynku trzech tygodników opinii (w tym samym czasie) z antychrześcijańskimi okładkami, to nie przypadek. Więcej, to kolejny dowód na skrajną i mało smaczną tabloidyzację mediów, wpisującą się w pejzaż wojny polsko-polskiej o duszę Rzeczpospolitej…

Ktoś powie: „niech ksiądz nie przesadza, to tylko okładki”. Zgoda. Ale ksiądz próbuje na to wszystko spojrzeć szerzej i głębiej. I na szczęście nie jest w tym spojrzeniu osamotniony. Okładkowe „łajdactwo” kryje w sobie to wszystko, co rozgrywa się na polskich salonach, polskich podwórkach, polskich medialnych areopagach – wreszcie w polskich domach. Wszędzie tam rozgrywa się poważna wojna o duszę człowieka, o jego światopogląd. Nie porywają mnie statystyki, tabelki i cyfry o stanie polskiego Kościoła. Nie rajcuje mnie cyfra, że ponad 90 % Polaków to katolicy. Mógłbym nimi nabić sobie głowę i spać spokojnie. Nie potrafię. Porywają mnie natomiast historie z podwórka, ludzie z którymi się spotykam, których spowiadam, z którymi rozmawiam. Młodzież, zagubiona totalnie i poraniona jak nigdy, która jest pierwszą i najbardziej zmasakrowaną ofiarą medialnej tabloidyzacji. I dlatego, gdy widzę te wszystkie okładki oraz gdy czytam artykuły do których odsyłają , drżę cały i jestem porządnie wkurzony. A potem pojawia się we mnie tęsknota za polską inteligencją… Silną, mądrą i obiektywnie problem ujmującą – polską inteligencją, z której młodzi i my wszyscy moglibyśmy czerpać całymi garściami…

Tymczasem pozostaje nam, na początku każdego tygodnia, gdy przeglądamy prasę – porządnie się zniesmaczyć. Nawet kawa poranna traci smak, gdy się w łapie newsweekowe, wprostowe i przekrojowe „łajdactwo” trzyma. Wszystko traci smak, gdy się czyta te wszystkie wypociny tzw. „inteligencji”, która się „łajdaczy” (przy minimalnym użyciu mózgu) wypuszczając na rynek okładki i teksty z kategorii „infantylizm w zenicie”. Newsweekowa żenada z półnagim Palikotem jako Jezusem, ogłaszającym się mesjaszem lewicy. „Wprost” informujący o pogromcach szatana. Cejrowski, Terlikowski, abp Głódź i Szczypińska (chyba po to by dowalić pisiorom) z groźnymi minami ajatollahów pokazują jak kołtuńska jest Polska (wcześniej porażający fotką Nergala ubranego w papieską sutannę). „Przekrój” z ikoną Świętej Rodziny, przerobioną na obrazek dwóch gejów a w miejscu Jezusa czarna kicia. Dowalić katolom, sprofanować chrześcijańskie świętości, . To już nie profanacja, ale zwykłe „ łajdactwo”. Wesoła kompania T. Lisa (naczelnego „Wprostu”)przegina w każdym calu. Podobnie kompanijki „Newsweeka” i „Przekroju”. Kolejny dowód na to, jak bardzo redakcje wymienionych pism marzą o rewolucjach obyczajowych, które zmiotłyby z przestrzeni publicznej i naszego życia symbole chrześcijańskie i ethos Ewangelii, do której trzeba dorosnąć, by ją w pełni pojąć i w życie wcielić.

Zgadzam się w pełni z redaktorem Tomaszem P. Terlikowskim, że to już otwarta wojna. Duchowa, polsko-polska, wojna o duszę człowieka, o naszą przyszłość. Zgadzam się w pełni z Łukaszem Adamskim, który trafnie zauważa, „że łatwiej jest pokazać parodiującego skandalistę upozowanego na Jezusa, niż zrobić wywiad z liberalnym intelektualistą, który opowie o tym, jak daleko powinna sięgnąć wolność słowa. Łatwiej jest ubrać w szaty wariatów z taniego horroru wszystkich krytyków satanizmu, niż zaprosić do debaty psychiatrę i egzorcystę, którzy porozmawiają o tym, czy istnieje coś takiego jak opętanie”. Łatwiej, prościej, choć też z góry określonym założeniem i celem. Podważyć chrześcijaństwo, osłabić je maksymalnie, ośmieszyć. Nabrać sporą grupę (szczególnie młodych) Polaków i wmówić im, że Kościół jest reliktem przeszłości, wiara praktykowana we wspólnocie wierzących – obciachem i że „z Polski na zachodzie się śmieją” (ulubiony argument p. Magdaleny Środy), bo wciąż Polska za bardzo katolicka.

Na szczęście nie wszyscy dają się nabrać. Na szczęście niesmak ma to do siebie, że mija. Na szczęście wychodzę z plebanii, idę do kościoła, idę do szkoły, idę na miasto… i spotykam ludzi (setki młodych), którzy potrafią myśleć i którzy wierzą. Nie tylko w Boga, ale i Bogu. Którzy odnajdują się w Kościele i którzy walczą o duszę Polski, Europy i świata. W niemieckim Fryburgu Benedykt XVI mówił do młodych, że „Kościołowi nie szkodzą jego wrogowie, ale letni chrześcijanie”. Domyślam się, że okładkowe „łajdactwo” ma za zadanie zabić w Polakach ich gorliwość wiary, zepchnąć do kąta, zamknąć przysłowiowe „gęby”. Gdy będziemy letni i przestraszeni, uda się wreszcie Polskę zrobić bardziej lewicową, gejowską, laicką. Polskę, w której „autorytetami” będą Nergal, Wojewódzki, Lis, Środa, Biedroń i inni piewcy „dzikiej wolności”, dzięki której będzie można spokojnie flagę biało-czerwoną wkładać do psich odchodów (pomysł autorstwa Wojewódzkiego i Figurskiego), genitaliami przystroić krzyż, babci zabrać dowód w czasie wyborów, z puszek po Lechu zrobić krzyże, podrzeć na scenie Pismo Święte i nazwać je „gów……”. Takiej opiniotwórczej „inteligencji” – dziękuję. Przed podobną „inteligencją” młodych trzeba bronić. I spokojnie tłumaczyć, gdzie leży prawda i kto ją łajdaczy, posługując się chamskimi, żenującymi i infantylnymi metodami.

Ks. Rafał J. Sorkowicz SChr

Mam 33 lata. Jestem kapłanem zakonnym ze zgromadzenia księży i braci chrystusowców (założonego w 1932 r. przez Kard. Augusta Hlonda). Obecnie pracuję w Stargardzie Szczecińskim, w Parafii św. Józefa.

Za: Sorkovitz blog (26 września 2011) | http://sorkovitz.blogspot.com/2011/09/staraj-sie-go-dotknac.html

Skip to content