Aktualizacja strony została wstrzymana

Przedwczesne i niestosowne – Stanisław Michalkiewicz

Może to trochę przesadne określenie, że Polską wstrząsnęła wiadomość o wycofaniu się władz Warszawy z pomysłu stworzenia Muzeum Komunizmu – ale jeśli nawet nikogo to nie obeszło, to warto się na chwilę nad tą wiadomością zatrzymać, bo ona więcej wyjaśnia, niż mówi. Po pierwsze – przez kontekst. Po co dwa grzyby w barszcz? Właściwie nie dwa, tylko co najmniej trzy. W Warszawie istnieje przecież Muzeum Powstania Warszawskiego, a powstaje Muzeum Historii Żydów Polskich. Nawiasem mówiąc, kiedy kładziono kamień węgielny pod to muzeum, było mnóstwo obietnic od potencjalnych sponsorów – ale teraz, kiedy trzeba płacić naprawdę, sponsorowie poukrywali się po mysich dziurach, zaś cały ciężar stworzenia Muzeum Historii Żydów Polskich wzięła na siebie Warszawa i Rzeczpospolita.

Podobno tych środków finansowych jest za mało – co musi zastanawiać w sytuacji, kiedy na podstawie ustawy o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich, zarówno gmina warszawska, jak i inne gminy w Polsce, nie mówiąc już o nowojorskiej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego, otrzymały od Rzeczypospolitej nieruchomości o szacunkowej wartości co najmniej 7 miliardów dolarów. Jak to pisał Franciszek Villon? „Nie są podobni do mularzy którzy mur wznoszą w wielkim trudzie. Tu się pomocnik nie nadarzy; sami se zżują, dobrzy ludzie”. Pewnie dlatego Izrael tak naciska na kolejny transfer – tym razem pod pretekstem restytucji mienia osób prywatnych, z których wprawdzie żadna obywatelem izraelskim nie była, ale czy to ma jakieś znaczenie w sytuacji, kiedy Izraelowi potrzebne są pieniądze?

Nawiasem mówiąc, pewna życzliwa osoba zwróciła mi uwagę na obelgi i oskarżenia, jakie pod moim m.in. adresem ciska Abraham Foxman, przewodniczący Ligi Antydefamacyjnej. Te obelgi i oskarżenia poczytuję sobie za zaszczyt – nie z powodu pana Foxmana, z którego opiniami ani w tej, ani w żadnej innej sprawie nie zamierzam się liczyć ani teraz, ani w przyszłości – tylko dlatego, że są one dowodem irytacji rozmaitych grandziarzy, którym moja skromna działalność psuje szyki. No i dobrze, no i na zdrowie – od złorzeczeń pana Foxmana nikt jeszcze – mam nadzieję – nie umarł, a dopóki nasi Umiłowani Przywódcy boją się dostarczyć pozorów legalności dla projektowanego rabunku Polski, to właśnie o to chodzi.

Ale skoro już Muzeum powstaje, to i pieniądze będą musiały się znaleźć – oczywiście od polskich podatników, którzy w ten sposób zostaną zmuszeni do finansowania antypolskiej polityki historycznej, której Muzeum Historii Żydów Polskich będzie z pewnością ważnym ogniwem, podobnie jak dzisiaj – Żydowski Instytut Historyczny. No cóż; taki los wypadł nam za sprawą Umiłowanych Przywódców, którzy w pragnieniu utrzymania się na powierzchni już sami nie wiedzą, komu by się tu nadstawić. Kto wie, czy właśnie dopiero teraz Warszawa nie stanie się „małym żydowskim miasteczkiem na niemieckim pograniczu” – jak nazywał ją Stanisław Cat-Mackiewicz.

Ale mniejsza o Muzeum Historii Żydów Polskich, bo chodzi przecież o Muzeum Komunizmu. Dlaczego władze Warszawy postanowiły się z niego wycofać? Najprostszym wyjaśnieniem byłby brak pieniędzy – i pewnie tak jest, bo – jak mawiał Władysław Gomułka – „z pustego i Salamon nie naleje” – ale przyczyna może być jeszcze głębsza. Czy komunizm rzeczywiście nadaje się dzisiaj już wyłącznie do muzeum? Prof. Bogusław Wolniewicz, z którym w tej sprawie się całkowicie zgadzam twierdzi, że komunizm wcale nie upadł. Przeciwnie – on się tylko przepoczwarza, a z tej poczwarki – zamiast motyla, nędzna wykluje się poczwara.

Przecież w Unii Europejskiej, która od 1 grudnia 2009 roku systematycznie wypłukuje z naszego nieszczęśliwego kraju ostatnie pozostałości politycznej suwerenności, dominującą, a właściwie już nawet nie dominującą, ale wręcz obowiązującą ideologią jest polityczna poprawność, czyli marksizm kulturowy. Jest to ideologia prowadząca do komunistycznej rewolucji tyle, że nie metodą bolszewicką ufundowaną na wspartym indoktrynacją terrorze, tylko metodą humanitarną, polegającą na zoperowaniu całych społeczeństw przy pomocy systemu prawnego, edukacji i szeroko pojmowanego przemysłu rozrywkowego.

W takiej sytuacji umieszczanie komunizmu w muzeum jest oczywiście nie tylko przedwczesne, ale również z tej przedwczesności – niestosowne. Jeszcze by sobie ludzie pomyśleli, że komunizm należy do bezpowrotnie minionej przeszłości i – dajmy na to – nie chcieli głosować na Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tymczasem Sojusz Lewicy Demokratycznej nie tylko jest pierwszą i tak naprawdę – jedyna miłością rządzących naszym nieszczęśliwym krajem Sił Wyższych, ale również, a może nawet przede wszystkim – najlepszym wykonawcą rozkazu pojednania z Rosją, którego nie tylko nie mogą się doczekać niektóre środowiska tak zwane narodowe, ale również – pan red. Janu Turnau z „Gazety Wyborczej”, który do tej operacji chciałby zaangażować nie tylko Siły Wyższe, ale również – Nadprzyrodzone. Wprawdzie Włodzimierz Lenin kładł ogromny nacisk na spełnianie przez prasę funkcji organizatorskiej, ale taki pomysł nawet jemu chyba nie przyszedłby do głowy. Inicjatywa pana red. Turnaua pokazuje, że przepoczwarzanie komunizmu dostarczy nam jeszcze wielu niespodzianek, a w tej sytuacji umieszczanie go w muzeum rzeczywiście byłoby i przedwczesne i niestosowne.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    23 sierpnia 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2170

Skip to content