Aktualizacja strony została wstrzymana

Przyczyny katastrofy są już znane

Jak cytuje za rosyjskimi wicepremierem portal Interia.pl, opisując przebieg wczorajszej katastrofy lotniczej tupolewa 134 w północnej Rosji: „Wstępne zewnętrzne dane sugerują, że błąd pilota był wyraźny: w złych warunkach pogodowych pilot gwałtownie skręcił w prawo i we mgle do ostatniej chwili wzrokowo poszukiwał pasa startowego, którego nie znalazł”.

W tym samym artykule umieszczone zostało zdjęcie wraku niezawodnej rosyjskiej maszyny, podpisane w następujący sposób: „Samolot rozbił się podczas awaryjnego lądowania”. W końcowej frazie notki informacyjnej dodano: „Przyczyny wypadku nie są znane, rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych poinformowało jednak, że warunki meteorologiczne były bardzo złe”. W międzyczasie na dokładkę rosyjski wicepremier uściśla (cytat z tej samej notki): „Iwanow (…) ocenił, że katastrofa rosyjskiej maszyny, która wydarzyła się podczas próby lądowania, przy złej widoczności, przypomina katastrofę pod Smoleńskiem, w której w kwietniu 2010 roku zginął polski prezydent Lech Kaczyński”. Ta ważka wskazówka, jako klamra, złącza tekst w logiczną całość. W innym tekście informującym o tej katastrofie pada przeciekawe stwierdzenie, że „Tupolew miał 31 lat, ale według przedstawicieli linii lotniczych był w pełni sprawny”.

Jak widać na powyższym, warsztatowym przykładzie, przyczyny katastrofy to zespół zdarzeń, wynikających z siebie w ciągu przyczyno-skutkowym. Nie istnieje taka katastrofa, która ma jedną przyczynę. Nawet jeśli jakiś pilot desperat, odłączywszy autopilota, uwaliłby maszynę o zbocza gór, to i taki przypadek podlegał by dogłębnej analizie (w tym przypadku stanu psychicznego i życia prywatnego pilota do paru lat wstecz). Mówimy w tym przypadku rzecz jasna o krajach cywilizowanych.

Tymczasem w krajach niecywilizowanych czynniki powodujące katastrofę znane są nazajutrz. Zwróćmy uwagę na fakt, że wypowiedź ważnej persony w rosyjskim rządzie nie jest tylko durnym dywagowaniem.  Wypowiedź Iwanowa to ściśle określony okólnik do podwładnych mu służb z komisji badającej tenże wypadek, aby przy „wyjaśnianiu przyczyn” katastrofy kierowały się dogmatem o winie pilota.

Swoją drogą ciekawe, że winą za katastrofę obarcza się pilota, stwierdzając na jednym tchu, że rozbił się on podczas podchodzenia do lądowania awaryjnego i przy niekorzystnych warunkach pogodowych. Taka jest już chyba istota załgania – że nie może nie pozostać ono niezauważone, gdy blaskiem swej wartości po oczach bije prawda. Potrzeba się jednak w tym miejscu zastanowić, czy w krajach byłego bloku wschodniego, w których zakłamanie do cna przeżarło stosunki społeczne, taka kategoria jak prawda w ogóle istnieje? A jeśli nie, to jakie są racjonalnie uzasadnione powody do badania przyczyn katastrofy – tej, czy jakiejkolwiek innej?

W zdarzeniu, które wydarzyło się wczoraj w północnej Rosji czynny udział ma również „wątek polski”. Rosyjska warstwa rządząca tłoczy w dalszym ciągu w śmietnik massmediów propagandę, w której utrwala zakłamaną wersję o przyczynach katastrofy pod Smoleńskiej (per: wina pilotów). W rzeczywistości podobieństw pomiędzy 10/4, a wczorajszym wypadkiem lotniczym jest niewiele. A najistotniejsza to ta, że na lotnisku w Smoleńsku, podobnie jak na tym z wczorajszej katastrofy, nie działały systemu naprowadzania. No chyba, że jakiś maładiec powkręcał już dzielnie żarówki. Zresztą, naprawdę nie mamy się o co martwić. Jak podaje Interia.pl: „Na miejscu katastrofy pracują eksperci Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego”.

SED3AK

Za: LuCzasopisma (21.06.2011) | http://lubczasopismo.salon24.pl/katastrofa/post/317686,przyczyny-katastrofy-sa-juz-znane

Skip to content