Aktualizacja strony została wstrzymana

Powołania w Polsce: podobnie jak przed rokiem, ale mniej niż kilka lat temu

Na pierwszym roku w seminariach diecezjalnych w Polsce studiuje obecnie 675 alumnów, natomiast w seminariach zakonnych 176 – wynika ze statystyk opublikowanych przez Krajową Radę Duszpasterstwa Powołań. Liczba kandydatów do kapłaństwa i zakonów – zarówno kobiet, jak i mężczyzn – jest podobna jak przed rokiem, ale mniejsza niż jeszcze kilka lat temu.

„Nie ma kryzysu powołań – przekonywał na konferencji prasowej w Warszawie krajowy duszpasterz powołań. – Jest natomiast kryzys powołanych. Są młodzi ludzie, którzy nie odkrywają swojego powołania, albo nawet odkrywają, ale nie dorastają do jego realizacji, dlatego, że zaczęli sobie komplikować życie przez alkohol, narkotyki, przez chorą seksualność. Gdy ktoś ulega emocjom czy kieruje się egoizmem, ulega różnym słabościom i grzechom, to nie dorasta do powołania” – powiedział ks. dr Marek Dziewiecki.

Najwięcej alumnów studiuje w seminarium tarnowskim, katowickim i krakowskim.

R. Łączny, KAI

KOMENTARZ BIBUŁY: Przekonywania ks. Dziewieckiego iż „Nie ma kryzysu powołań” wobec de facto spadku powołań i zastępowanie tego jakimś nieokreślonym i rozciągliwym „kryzysem powołanych”, jest zaklinaniem brutalnej rzeczywistości. Idąc tokiem rozumowania krajowego duszpasterza, mamy bowiem bardzo dużo księży – pardon, potencjalnych księży – w centrach antynarkotykowych, domach publicznych, więzieniach – tylko, no wicie, rozumicie, tak wyszło.  Czyli – nie jest tak źle, jest dużo potencjalnych kandydatów, tylko, no wicie – seks, narkotyki, alkohol. Ale gdyby nie to, to oczywiście jest dużo powołań. Kościół kwitnie. Posoborowa wiosna w Kościele cały czas pączkuje. Naprawdę nie jest źle.

Na tej samej zasadzie można mówić, że jest dużo naukowców, tylko, wicie, rozumicie, jakoś tak wyszło, że ci geniusze nie poszli do szkoły i nie skończyli studiów. Jest też dużo artystów, tylko jakoś nikt im nie dał do ręki pędzla, dłuta, pióra czy nie posadził przy fortepianie.

W Stanach Zjednoczonych, które dokładnie od 1965 roku przeżywają kryzys powołań (jak mawiał Kisiel – zgadnij, koteczku, co się wydarzyło w Kościele w 1965 roku?), też znajdują się mędrcy, którzy głoszą, że wszystko jest w porządku, że jest nawet lepiej niż kiedykolwiek, że jest dużo chętnych, tylko jakoś, a to nie mają odwagi, a to, wicie, rozumicie – seks, narkotyki, wódka, odciągają ich od powzięcia decyzji. Tylko, że ci wszyscy zaklinacze rzeczywistości zapominają, że przed 1965 rokiem też był seks, narkotyki i wódeczka. Nikt też nie musiał wtedy wprowadzać terminu „kryzys powołanych” i szukać chętnych w burdelach.

Za: Radio Watykańskie (10/05/2011) | http://www.oecumene.radiovaticana.org/POL/articolo.asp?c=486012

Skip to content