Mieszkanki krajów Unii Europejskiej będą mogły w Czechach legalnie poddawać się aborcji. Tak zakłada projekt ustawy forsowanej przez czeskie Ministerstwo Zdrowia.
W tej chwili to tylko wstępny projekt, ale resort zdrowia chce, by parlament przegłosował go już w czerwcu. Zgoda na przerywanie ciąży u cudzoziemek miałaby się znaleźć w ustawie, która zreformuje cały system czeskiej opieki zdrowotnej.
„Obecne prawo aborcyjne z 1986 r. łamie unijne regulacje” – argumentuje Ministerstwo Zdrowia. To oczywiście propagandowe kłamstwo. „Jakie regulacje? Przecież nie ma żadnego prawa unijnego, które dyktowałoby, czy i kiedy, a także w którym kraju kobieta może usunąć ciążę” – stwierdza dr Lubomir KopeÄek, politolog z Uniwersytetu Masaryka w Brnie.
W Czechach funkcjonuje jedna z najbardziej liberalnych ustaw o dopuszczalności aborcji. Dziecko można uśmiercić do 12. tygodnia ciąży na żądanie, bez podania przyczyny, a do 24. tygodnia – z powodów medycznych. Jeśli u dziecka zostaną stwierdzone bardzo poważne wady rozwojowe, matka w każdej chwili może zażądać aborcji.
Restrykcje dotyczą jedynie wieku kobiety (co najmniej 16 lat), a także czasu, jaki musi upłynąć między kolejnymi aborcjami (co najmniej pół roku).
Jak pokazują dane statystyczne, mimo liberalnego prawa liczba aborcji w Czechach spada. W 1991 r. było ich 100 tys., a w 2008 r. – 27 tys. Dane dotyczą aborcji chirurgicznej. Aborcja farmakologiczna i środki wczesnoporonne nie są w tej statystyce uwzględnione.
[Na podstawie: „Rzeczpospolita” (K.Z.) – 05.05.2011 r.; m.]