Aktualizacja strony została wstrzymana

System jest domykany – Stanisław Michalkiewicz

Podczas gdy szerokie masy mniej wartościowego narodu tubylczego pogrążały się w nirwanie z okazji Świąt Wielkanocnych, Fundacja Batorego zakończyła realizowanie programu „Demokracja w działaniu. Tolerancja”, poświęconemu tropieniu „mowy nienawiści” w Internecie – ze szczególnym uwzględnieniem mniejszości narodowych. Chesterton w opowiadaniu „Złamana szabla” retorycznie pytał: gdzie mądry człowiek ukryje liść? – i retorycznie odpowiadał, że w lesie. – No a jeśli nie ma lasu, to co zrobi mądry człowiek? A wtedy mądry człowiek zasadzi las, żeby ukryć w nim liść. Toteż tropiąc mowę nienawiści w Internecie Fundacja Batorego w lesie zasadzonym rozlicznymi mniejszościami narodowymi ukryła tę najważniejszą mniejszość, która już niebawem może stać się większością, jeśli nawet nie ze względów arytmetycznych, to fizycznych, z uwagi na nagły wzrost ciężaru gatunkowego. Tropienie „mowy nienawiści” w Internecie w żadnym wypadku nie zmierza ani do ograniczenia wolności słowa, ani też do żadnej cenzury. Fundacja Batorego zapewnia wszystkich o tym solennie. Niemniej jednak przyznaje, że „skrajne przykłady” mogą być podstawą „zawiadomienia prokuratury”. Krótko mówiąc – po staremu biegamy z donosami.

Okazuje się, że nie możemy narzekać na brak koordynacji. 18 lutego izraelska gazeta „Haarec” poinformowała, że tamtejszy rząd wespół z wpływową Agencją Żydowską już od maja rozpoczyna realizację programu odzyskiwania „mienia żydowskiego” w Europie Środkowej. Roszczenia wysuwane wobec naszego nieszczęśliwego kraju opiewają na 65 miliardów dolarów, a więc równowartość rocznego budżetu państwa. Nawet w najbardziej lekkomyślnych kręgach, perspektywa wyszlamowania Polski na taką sumę w sytuacji, gdy dług publiczny przekroczył 800 mld złotych i powiększa się z szybkością co najmniej 5 tys. złotych na sekundę, musi budzić obawy i odruchowy sprzeciw. Taki sprzeciw może być, a skoro może, to na pewno zostanie uznany za „mowę nienawiści” i odpowiednio potraktowany – właśnie jako „skrajny przykład”, który uzasadnia „zawiadomienie prokuratury”. No a prokuratura otrzymała już od pana Andrzeja Seremeta, generalnego prokuratora rozkaz, by przestępstwa „na tle antysemickim” traktować „poważnie”.

Nie ulega wątpliwości, że każdy dbający o karierę prokurator potraktował ten rozkaz z należytym respektem, w związku z czym, w przypadku jakiegokolwiek sprzeciwu wobec realizacji programu odzyskiwania „mienia żydowskiego” w naszym nieszczęśliwym kraju, posypią się „piękne wyroki” – bo i niezawisłe sądy też pewnie zechcą nadążyć za nieubłaganym postępem. W sukurs tym staraniom przychodzi Fundacja Batorego, która dzięki pomyślnemu zakończeniu operacji „Demokracja w działaniu. Tolerancja” – będzie mogła na każde zawołanie dostarczyć materiału obciążającego ile tylko dusza zapragnie. Z tego materiału pełnymi garściami czerpać będą delatorskie „organizacje pozarządowe” kolaborujące z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, zasilaną, jak wiadomo, właśnie z Fundacji Batorego. Helsińska Fundacja z kolei kolaboruje z wiedeńską Agencją Praw Podstawowych, która zakres swoich zainteresowań rozciąga nie tylko na „ksenofobię” i „antysemityzm”, ale również – na „homofobię”.

Więc jakby tego było za mało, Sojusz Lewicy Demokratycznej skierował do laski marszałka Grzegorza Schetyny projekt nowelizacji kodeksu karnego, rozszerzający penalizację „mowy nienawiści” nie tylko na „ksenofobię” i „antysemityzm”, ale również na „orientację seksualną”, a nawet „tożsamość płciową”. Okazuje się, że w zakresie seksualnych zboczeń powstała jakaś straszliwa wiedza, pozwalająca wpakować do kryminału kto wie, czy nawet nie za stwierdzenie, że na przykład działaczki Sojuszu Lewicy Demokratycznej się maskulinizują podczas gdy działacze odwrotnie – niewieścieją. Okazuje się, że narzędzia terroru są już gotowe, że pod osłoną demokratycznej retoryki domykany jest właśnie w skali całej Europy system inwigilacji i kneblowania. W tej sytuacji trudno odmówić racji twierdzeniom prof. Bogusława Wolniewicza, że, wbrew komunikatowi przekazanemu przez panią Joannę Szczepkowską – komunizm wcale nie upadł 4 czerwca 1989 roku, tylko mutuje, przepoczwarza się w nieznane jeszcze formy – ale mamy już pewność, że bez względu na to, jaką postać by przyjął, zawsze będzie towarzyszył mu terror i kłamstwo, jako narzędzia walki z trzema jego śmiertelnymi wrogami: własnością, wolnością i religią. Wprawdzie własność nie jest dziś tak grabiona, jak za bolszewików, ale na skutek biurokratyzacji gospodarki i fiskalnego ucisku stopniowo pozbawiana wszelkiej treści, a więc – tak czy owak unicestwiana.

Wolność ograniczana jest z dnia na dzień pod pretekstem politycznej poprawności i mnożenia przymusów o konsekwencjach finansowych, no a walka z religią prowadzona jest cierpliwie i metodycznie poprzez rugowanie z terenu publicznego etyki chrześcijańskiej jako podstawy systemu prawnego i zastępowanie jej etyką sytuacyjną, według której dobre jest nie to, co jest dobre, tylko to, co w danej chwili partia za dobre uważa. I okazuje się, że komunizm, podobnie jak w Rosji podczas rewolucji, a w Polsce podczas sowietyzacji naszego nieszczęśliwego kraju w latach 40-tych, znajduje licznych i oddanych kolaborantów. Dlatego – powtórzę po raz kolejny – czasy, kiedy naród polski stanowił wspólnotę celów, wartości i pewnego sposobu myślenia, należą niestety już do przeszłości. Jak za pierwszej komuny zaczął się bastardyzować, to nie ma temu końca. Rację miał tedy Józef Mackiewicz, że przedtem najeźdźcy narody tylko podbijali, podczas gdy komunizm niszczy je bezpowrotnie.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   26 kwietnia 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2019

Skip to content