Jeszcze niedawno co niektórzy zachwycali się krytyką polityki multi-kulti, która wyszła od tria Cameron, Sarkozy i Merkel. Tymczasem premier Wielkiej Brytanii pokazuje swoją prawdziwą twarz.
David Cameron zaatakował jedną z najsłynniejszych uczelni świata – Oksford, którego nota bene jest absolwentem. Wspólnie z wicepremierem oskarżyli elitarne brytyjskie uniwersytety o dyskryminowanie ubogich i kolorowych mieszkańców Zjednoczonego Królestwa.
– To skandal, że w minionym roku akademickim Oksford przyjął tylko jednego czarnoskórego studenta – rzucił oskarżenie Cameron.
Uczelnia postanowiła się bronić przedstawiając dane, z których wynika, że przyjęła czterdziestu jeden kolorowych studentów, a nie jednego. Kancelaria premiera utrzymuje jednak, że i tak niewiele to zmienia, bo na 2653 przyjęte w zeszłym roku na Oksford osoby, odsetek kolorowych studentów wciąż jest zbyt mały i nie odzwierciedla przekroju etnicznego kraju.
Camerona wspiera jednak przywódca koalicyjnej partii Liberalnych Demokratów, wicepremier Nick Clegg (Cambridge).
– Premier ma rację. Oto fakty: w zeszłym roku tylko czterdzieścioro dzieci, które musiały korzystać w szkołach z darmowych posiłków, a więc dzieci z biedniejszych rodzin, dostało się na Oksford i Cambridge. – Zagroził też odebraniem dotacji z budżetu tym uczelniom w których przekrój studentów nie będzie odzwierciedlał struktury etnicznej państwa.
Do krytyki premiera przyłączyła się m.in. zasiadająca w Izbie Lordów baronessa Ruth Deech, była dyrektor St Anne’s College w Oksfordzie. – W żadnym innym kraju premier nie powiedziałby czegoś takiego o najlepszym uniwersytecie.
Co bardziej konserwatywni obserwatorzy twierdzą, że zmuszanie uczelni do kierowania się kolorem skóry, a nie kompetencjami kandydatów jest próbą niszczenia szkolnictwa wyższego na wyspach. Jeden z nich James Panton, politolog i wykładowca w Oksfordzie w wywiadzie dla Rzepy tłumaczy, że:
– Problemem nie jest dyskryminacja, tylko cały system edukacji i podziały społeczne. Czarnoskórzy są biedniejsi i w efekcie chodzą do gorszych szkół. Nieliczni mają na tyle dobre oceny, by dostać się na Oksford czy Cambridge.
– Laburzyści zapowiadali walkę z systemem klasowym, ale sami pielęgnowali kulturę promowania absolwentów Oksfordu i Cambridge. W efekcie panuje przekonanie, że tylko po tych uczelniach można zrobić wielką karierę. A gigantyczna konkurencja zmniejsza szanse kandydatów po gorszych szkołach – dodaje jeden z absolwentów Oksfordu dr Matt Qvortrupp z Cranfield University.
Swoje pięć groszy wtrąca też lewica oskarżając przywódców o hipokryzję i wytyka niedawne podwyżki opłat za studia i likwidację stypendiów przez rząd, po których dochodziło do wielotysięcznych manifestacji i zamieszek pod koniec ubiegłego roku.
Jeśli komuś się wydawało, że deklaracje tria Cameron, Sarkozy i Merkel odnośnie porażki polityki muli-kulti są zapowiedzią wyczekiwanych zmian w tej kwestii, to już jest najwyższa pora aby przestało mu się wydawać. W tej sprawie generalnie nic się nie zmieni, a same deklaracje były jedynie przejawem czystego wyrachowania i próbą uspokojenia mieszkańców Europy coraz bardziej niechętnie patrzących na falę (tsunami) kolorowych przybyszów zalewającą nasz kontynent. Nihil novi sub sole.
Na podstawie: Rz
rdx