Aktualizacja strony została wstrzymana

Dość rozbrajania armii! – Gen. Waldemar Skrzypczak

To, co niektórzy politycy nazywają reformą armii, budzi wątpliwości nie tylko wśród żołnierzy czynnych zawodowo, ale również wśród różnych środowisk interesujących się stanem systemu bezpieczeństwa państwa, w tym i stanem armii. I co ciekawe, są wśród nich także eksperci spoza Polski. Nie ma w nich akceptacji dla filozofii redukcji polskiej armii, w szczególności jej potencjału bojowego, w nadziei, że NATO nas obroni przy naszym minimalnym wysiłku.

Wątpliwości budzi również stwarzanie przekonania, że jesteśmy bezpieczni. Źe nie jest tak, jak w 1939 roku, gdy ówcześni politycy i wojskowi okłamywali społeczeństwo, wmawiając, że sojusze i potęga polskiej armii (dramatycznie niedofinansowanej), są wystarczającym gwarantem.
Wprawdzie żyjemy w przekonaniu, że nie grozi nam konflikt, ale żeby być zdolnym do obrony nawet za kilkanaście lat, trzeba myśleć o tym już teraz. Armii nie buduje się przez jedną kadencję, choć – jak widać – zniszczyć ją można…

Rzesza wojskowych i sympatyków wojska szacowana jest na ok. 3 mln ludzi. Ale nie ma ich tam, gdzie zapadają decyzje istotne z punktu widzenia kondycji armii. Nie ma nikogo w polskim parlamencie, kto mógłby niczym ekspert podnieść kwestie obronności. Brakuje wojskowego doświadczenia. W komisjach obrony narodowej obu izb są może i sympatycy, ale wypełniający wolę partii. Sycący się tym, co MON im przygotowuje. W medialnych relacjach widać, że w tym, co robią, nie ma zbyt wiele merytoryki. Nie ma twórczej dyskusji.

Dlaczego nas tam nie ma? Bo środowisko wojskowe, jak żadne inne, jest rozbite, zdezintegrowane, podzielone. Jest mało aktywne, a przez to mało reprezentowane na zewnątrz. Jesteśmy silni lokalnie, centralnie słabi, niewidoczni. I jak tak dalej będzie, zostaniemy zepchnięci na margines służb mundurowych. Nikt nie będzie się z nami liczył.

Powinniśmy pomyśleć o tym, aby móc mówić słyszalnym w Warszawie głosem. Źeby bronić interesów armii. W wielu garnizonach (zlikwidowanych też), prężnie funkcjonują stowarzyszenia skupiające w swoich szeregach byłych żołnierzy różnych jednostek i formacji. Sam do takiego, mojego pułkowego, należę.

Dlaczego nikt nie zabiega o nasze głosy? Bo nas nie widać.
Zatem twierdzę, że sytuacja dojrzała do tego, aby środowisko wojskowe zwarło szeregi w obronie polskiej armii. W obronie polskiej zbrojeniówki. Od nas, w dużej mierze zależy, kto będzie posłem, senatorem, radnym itd. Ufam, że stać nas na to, by stanąć w jednym, niekoniecznie już bojowym szyku – ale zwartym i mówiącym jednym głosem: Dość rozbrajania armii!

Gen. Waldemar Skrzypczak

Za: Blog gen. Waldemara Skrzypczaka (11 kwiecień 2011) | http://skrzypczak.blog.interia.pl/?id=2063836

Skip to content