Aktualizacja strony została wstrzymana

LWP – Wallenrod Warszawskogo Dogowora – Romuald Szeremietiew

„Napoleon mówił, że trzy ćwierci powodzenia na wojnie i w każdej bitwie jest stan moralny ludzi, a ćwierć zaledwie jest stan wszystkich innych czynników. Tak wysoko stawiał jeden z geniuszów wojny stan moralny czyli stosunek do pracy wojny. (…).” „Dlatego też, …, próby poprawienia stanu moralnego u siebie lub próby psucia stanu moralnego u przeciwnika są stale przedsiębrane, stale robione, albowiem zwycięstwo samo nie jest niczym innym, jak złamaniem woli przeciwnej, osłabieniem tej woli, co jest przygotowaniem do ostatecznego fizycznego zwycięstwa.” (Józef Piłsudski, „Naczelny wódz w teorii i praktyce”, wykład wygłoszony 21 marca 1926 r.)

Słownik wyrazów obcych Władysława Kopalińskiego podaje: „morale duch (bojowy), duch zespołu, wola walki, gotowość wypełniania rozkazów, znoszenia trudów i niebezpieczeństw, odporność psychiczna (wojska)”.

O upadku morale można mówić, jeśli stan psychiczny żołnierzy uniemożliwia podejmowanie jakichkolwiek  działań bojowych, choć kondycja fizyczna walkę umożliwia, a zasoby środków bojowych nie są w istotny sposób nadwątlone. Z morale wiąże się też pojęcie esprit de corps – duch armii, ukazujący przekonanie żołnierzy, iż są w stanie w razie potrzeby obronić własny kraj przed obcym najazdem.

Ważną rolę odgrywa wyszkolenie żołnierzy i nowoczesność uzbrojenia oraz kwalifikacje dowódców i jakość dowodzenia. Niski poziom wyszkolenia, przestarzała i zawodna broń, niskie walory dowódców, to czynniki osłabiające morale. Jednak nie one decydują. W listopadzie 1918 r. żołnierze niemieccy, dobrze uzbrojeni i zaopatrzeni, byli rozbrajani przez polska młodzież. W sierpniu 1944 r. żołnierze AK idący do walki mieli słabe uzbrojenie i kiepskie zaopatrzenie, a potrafili przez wiele dni toczyć bój z przeważającym materialnie wrogiem. O postawie wojska decydował stan morale – niski Niemców w 1918 r. i wysoki Polaków w 1944 r..

Konstytucja RP w art. 85 ust. 1 postanawia: „Obowiązkiem obywatela polskiego jest obrona Ojczyzny.” Ustawodawca, wpisując słowo „Ojczyzna” na karty Konstytucji i łącząc je z obowiązkiem obrony, nawiązywał do polskiej tradycji. Trudno jednak dostrzec, aby patriotyzm był czynnikiem dominującym w obecnym procesie tzw. uzawodowienia armii. Słyszymy raczej o materialnych zachętach do podjęcia zawodowej służby w wojsku niż odwołanie się do etosu polskiego żołnierza. Tymczasem wojsko było zawsze w Polsce ważną społecznie i narodowo instytucją. Miejscem kształtowania postaw patriotycznych i obywatelskich ludzi w mundurach. Czy można to wyliczyć w złotówkach? Czy morale współczesnego żołnierza polskiego ma sprowadzać się do pytań o wysokość jego zarobków? (Nie należy mylić obowiązku troski państwa o materialne warunki służby żołnierzy z takimi sprawami, jak rola wojska w państwie i patriotyzm służby.)

Rodzi się pytanie w oparciu o jaką tradycje i jakie przesłanie ideowe ukształtujemy morale sił zbrojnych Rzeczpospolitej?

Wojsko, każde wojsko, odwołuje się do narodowej tradycji. Każda armia ma też specyficzne, własne instytucje i zwyczaje, symbole i znaki. Armie są tak różne, jak różne są narody i państwa. Dlatego Wojsko Polskie ma prawo zachować swoją odrębność i nadal różnić się od armii amerykańskiej, francuskiej, niemieckiej czy rosyjskiej. Można nawet powiedzieć, że wartość polskiej armii w sojuszach będzie tym większa, im bardziej zdołamy zachować wewnętrzną spoistość i narodowy charakter naszego wojska. Ten wymóg spełniają też armie NATO i wojskowi tych armii byli zdziwieni, gdy ktoś im tłumaczył, że dla dobra sojuszu obronnego muszą oni zrezygnować z narodowej tradycji wojskowej. Unifikacja może dotyczyć uzbrojenia i sprzętu, nie może mieć miejsca tam, gdzie kształtuje się morale armii. Francuski generał Andre Beaufre pisał w swoim „Wstępie do strategii”: „[…] mimo rozwoju techniki i socjalizacji armia musi zachować w wysokim stopniu charakter „narodowy” to znaczy musi zapuścić korzenie głęboko w naród i być z nim ściśle związana”.

W XVIII wieku zaczęły powstawać armie narodowe, świadome celów walki i dowodzone przez wodzów będących początkowo także przywódcami politycznymi. Z czasem dowodzenie siłami zbrojnymi stało się profesją zawodowych wojskowych, a przywództwo polityczne znalazło się poza wojskiem i ponad wojskiem. Ten proces dokonał się w ciągu ostatnich dwu wieków. Polska podzielona między sąsiadów nie uczestniczyła w tych zmianach. Dla Polaków wojsko, mundur i broń nabierały innego znaczenia. Były symbolem niepodległego państwa, a walka zbrojna drogą do wolności. Polscy wojskowi, naczelnik Tadeusz Kościuszko, książę Józef Poniatowski, czy dyktator powstania styczniowego Romuald Traugutt, mimo przegranej w walce z wrogiem stali się bohaterami narodowymi. Służba wojskowa będąca na Zachodzie coraz częściej zawodem, w Polsce była obowiązkiem patriotycznym. Nakazem, który ściągał represje i prześladowania zaborców. W polskich warunkach żołnierzem zostawał każdy, kto uważał się za patriotę. Źołnierzami byli więc ci, którzy w normalnych warunkach, w wolnym państwie, zapewne nigdy by munduru nie włożyli. Czyn zbrojny z okresu I wojny światowej (Legiony Polskie, Błękitna Armia we Francji, Korpusy Polskie w Rosji), a następnie wyzwolenie Wilna i czyn zbrojny Orląt lwowskich, powstańcy śląscy i wielkopolscy, wojna z Rosją bolszewicką w obronie niepodległości  umocniły w świadomości narodowej obraz żołnierza patrioty. Lata II wojny światowej jeszcze bardziej pogłębiły w społeczeństwie tę świadomość. Tradycją polskiego wojska było powołanie do zadań znacznie wykraczających poza czysto militarne.

Obecna Rzeczypospolita odziedziczyła wiele po okresie Polski Ludowej, nawet zbyt wiele. Państwo polskie otrzymało w spadku po PRL armię. A Wojsko Polskie, w propagandzie nazwane „ludowym”, było w PRL jednym z głównych filarów komunistycznego państwa. Miało zresztą „bronić socjalizmu jak niepodległości”. Kadra zawodowa wojska była latami poddawana indoktrynacji komunistycznej, a członkostwo w PZPR stanowiło istotny element służby żołnierza zawodowego. W 1980 r. do partii należało 80% oficerów, 53% chorążych i 38,5% podoficerów. Wszyscy wyżsi dowódcy byli członkami PZPR. Nad posłuszeństwem armii czuwał rozbudowany aparat polityczny (w 1989 – 7800 osób, w tym 5700 oficerów). Przy czym Główny Zarząd Polityczny funkcjonował „na prawach” wydziału KC PZPR. We wszystkich jednostkach działały komitety partyjne, tzw. Podstawowych Organizacji Partyjnych PZPR było 5 tys.

Z historii przypominamy udział jednostek LWP w pacyfikacji podziemia niepodległościowego, kiedy to opór przed narzuconą Polsce władzą i represje komunistów wepchnęły w podziemie i do lasów tysiące żołnierzy AK i NSZ. Nie możemy też zapomnieć o Poznaniu 1956 r., o udziale LWP w inwazji na Czechosłowację w 1968 r., o grudniu 1970 r. i doświadczeniu stanu wojennego 1981 r. Pozostaje dylemat czy można pogodzić dorobek sił zbrojnych PRL z ideałami sił zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej?

Wojsko ma chronić niepodległość państwa, niepodzielność jego terytorium i nienaruszalność granic. Państwo jest, zgodnie z Konstytucją RP, „dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Władza zwierzchnia w państwie należy do narodu – jest nim Naród Polski! Na podstawie Konstytucji RP należy stwierdzić, że siły zbrojne RP są powołane do ochrony polskiego interesu narodowego i mają to czynić zgodnie z racją stanu państwa polskiego. Jak ma się do tego doświadczenie historyczne LWP?

W 1945 r. było wiadomym, że sojusznicy zdradzili Polskę oddając ją w łapy Stalina. Sowiecka agentura kłamstwem, przekupstwem i przemocą tworzyła struktury państwa satelickiego. Powołano wojsko, które miało słuchać rozkazów płynących z Moskwy. Między polskim interesem narodowym, a racją stanu państwa tworzonego przez komunistów wystąpiła zasadnicza sprzeczność. W tym czasie było niepodległe państwo polskie z prezydentem i rządem na uchodźstwie i wojskiem na Zachodzie oraz w kraju (Armia Krajowa). To państwo działało zgodnie z polskim interesem narodowym. Stalin i jego agenci zrobili wszystko, aby je zniszczyć.

ppłk. Łukasz Ciepliński, ps. Pług

Mamy przykłady postaw z tamtych czasów dwu polskich oficerów. Pierwszy: w 1939 r. dowodził kompanią ppanc. i w bitwie nad Bzurą osobiście zniszczył osiem niemieckich czołgów. Następnie działał w podziemiu jako inspektor AK w Rzeszowie. Podległe mu oddziały zdobyły niemiecki pocisk rakietowy „V” następnie przetransportowany do Anglii. Z powodzeniem walczył z Niemcami w akcji „Burza”. Zagrożony aresztowaniem kontynuował walkę z nowym okupantem stając na czele kierownictwa WiN.   Aresztowany przez UB przez ponad trzy lata był torturowany. Śledztwo było prowadzone pod bezpośrednim nadzorem NKWD. W dniu 14 października 1950 r. został skazany na 5-krotną karę śmierci oraz 30 lat więzienia. Zabito go strzałem w tył głowy.

Tym oficerem był pułkownik WP Łukasz Ciepliński, odznaczony orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. W grypsie przemyconym z celi śmierci napisał – „nie mogłem żyć inaczej”.

Drugi oficer – uczestnik wojny z bolszewikami 1920 r. i wybitny teoretyk sztuki wojennej. W 1939 r. dowodził pułkiem kawalerii, trafił do niewoli niemieckiej. W 1943 r. Niemcy zawieźli go do Katynia pokazali zwłoki zamordowanych przez Sowietów polskich oficerów. W 1945 r. oficer ten wstąpił do wojska tworzonego przez komunistów. Awansowany na generała LWP. Kierował w Sztabie Generalnym WP komórką do zwalczania podziemia i takich oficerów jak płk Ciepliński. Tym drugim oficerem był pułkownik WP Stefan Mossor odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych.

Jakie przesłanie płynie z losów tych oficerów – czy postawy obu w równym stopniu mogą być wzorem dla oficerów WP?

W latach sześćdziesiątych powołano mnie do odbycia zasadniczej służby wojskowej i przez dwa lata nosiłem mundur. Musiałem wysłuchiwać bredni wygłaszanych przez oficerów „politycznych” i uczyć się na pamięć „postępowych tradycji LWP”. Mimo to czas spędzony w jednostce wojskowej nie był stracony. W wojsku byli nie tylko przebrani w mundury partyjniacy, ale obok nich wielu wojskowych, którzy mieli świadomość, że są polskimi żołnierzami. To oni starali się zachować narodowy charakter armii. Starali się wyszkolić nas na profesjonalnych żołnierzy. Jestem też przekonany, że większość kadry zawodowej w 1990 r. z ulgą pozbyła się legitymacji PZPR. Jednak przywrócenie tradycji wojskowej z uwzględnieniem właściwej oceny okresu PRL nie nastąpiło.

Siły zbrojne PRL były przygotowywane do wojny z Zachodem. Gdyby Sowiety odniosły zwycięstwo (m.in. za cenę nuklearnego zniszczenia Polski), to stan zniewolenia Polaków umocniłby się. To było sprzeczne z polskim interesem narodowym. Podobna sprzeczność była też widoczna w latach 1945-56, gdy Polacy byli terroryzowani przez komunistów, ale podobnie trzeba ocenić stan wojenny 1981 r. Ludzie, którzy stan wojenny zaplanowali i zrealizowali przekonują nas, że wyprowadzając czołgi na ulicę miast uprawiali „walenrodyzm”. Chcieli podobno w ten sposób zablokować przygotowywaną przez Moskwę interwencję wojsk paktu nomen omen „warszawskiego”. Czy gdyby tak rzeczywiście było, to potępialiby pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, który walenrodyzm świadomie wybrał?

Może być wojsko dobrze uzbrojone i wyszkolone, ale jeśli nie ma w nim siły moralnej i ducha armii (esprit de corps), to w godzinie próby ono zawiedzie. Te wartości wojsko czerpie z narodowej tradycji, z dokonań poprzedników. Nie jest więc obojętne co trafia do głów żołnierzy i ich dowódców,  jakie wartości kształtują umysły ludzi w siłach zbrojnych.

W wojsku mamy odznaczenia za odwagę i są wyroki sadów wojskowych za czyny niegodne. Tak jednak jak odwaga i ofiarność w „cywilu” bywa chlubnym wyjątkiem, tak samo czyn bohaterski żołnierza jest zdarzeniem nadzwyczajnym. A to oznacza, że żołnierz nie może być albo bohaterem, albo tchórzem. Wśród żołnierzy zawodowych LWP byli bohaterowie, którzy także za cenę życia przeciwstawili się reżimowi. I byli też wojskowi na wysokich stanowiskach służący z oddaniem Sowietom. Była ponadto większość pragnących służyć Polsce.  Sowieci zdawali sprawę, że tych wiernych Moskwie może być za mało i na wypadek wojny z Zachodem zamierzali wysłać  polskie dywizje w bój pod kontrolą. Postulowany tzw. Front Polski istniał, zdaje się, tylko na mapach w Sztabie Generalnym WP. Na szczęście zamiary sowieckich dowódców Układu Warszawskiego pozostały na papierze. Natomiast pragnienie wielu żołnierzy LWP, służenia wolnej Polsce, ziściło się. Trudno jednak przyjąć, że Wojsko Polskie może zbudować morale zachowując jako wzór zarówno pułkownika Cieplińskiego jak  i jego prześladowców.

Romulad Szeremietiew

Za: Romuald Szeremietiew blog | http://szeremietiew.blox.pl/2011/04/LWP-Wallenrod-Warszawskogo-Dogowora.html

Skip to content