Aktualizacja strony została wstrzymana

Ro­da­cy – Czas otrzeź­wieć – Mirosław Kokoszkiewicz

Kie­dy bę­dę mógł o nas pi­sać z prze­ko­na­niem i bez oba­wy o nas- PO­LA­CY- za­miast plebs, ga­wiedź, mo­tłoch, tu­byl­cy? Do­pie­ro wte­dy, kie­dy ten na­ród ude­rzy się we wła­sną pierś i zro­zu­mie, że za­wsze wte­dy, kie­dy od­da­je się wła­dze dziw­kom mu­si po­wstać bur­del gdzie su­te­ne­rzy i ich al­fon­si roz­da­ją kar­ty…

Sko­ro ma po­wstać film o pol­skim „Dru­gim Ko­ściusz­ce”, jak An­drzej Waj­da na­zwał Le­cha Wa­łę­sę w wy­wia­dzie dla „New­swe­eka”, to kry­ty­ko­wa­na przez pol­ski ciem­no­gród sę­dzia Bo­gu­sła­wa Sie­ru­ga z Gdań­ska nie mia­ła in­ne­go wyj­ścia jak tyl­ko ska­zać Krzysz­to­fa Wy­szkow­skie­go i zmu­sić go wy­ro­kiem są­do­wym do zła­ma­nia pra­wa.

Otóż opo­zy­cjo­ni­sta z cza­sów PRL, by­ły dzia­łacz Wol­nych Związ­ków Za­wo­do­wych bę­dzie mu­siał w me­diach, mię­dzy in­ny­mi w TVN24, pu­blicz­nie kła­mać na po­le­ce­nia pol­skie­go wy­mia­ru spra­wie­dli­wo­ści, że „Bo­lek” to nie „Bo­lek”, choć ina­czej mó­wi na ten te­mat zna­na nam hi­sto­rio­gra­fia, a tak­że ostat­nio sam Ko­ściusz­ko II, choć­by w pro­gra­mie „Krop­ka nad i” Mo­ni­ki Olej­nik.
Z nie­cier­pli­wo­ścią cze­kam na ów film Waj­dy, a w za­sa­dzie to nie ty­le na sam film, co na­pi­sy. Czy na przy­kład obok na­zwi­ska scenarzy­sty Ja­nu­sza Gło­wac­kie­go umiesz­czo­na zo­sta­nie sę­dzia Sie­ru­ga, ja­ko współ­twór­ca lub asy­stent?
Ja szcze­rze Waj­dzie współ­czu­ję, bo przy­po­mi­na­jąc so­bie sprzecz­ne re­la­cje i wy­klu­cza­ją­ce się wza­jem­nie wer­sje sa­me­go bo­ha­te­ra, mam wra­że­nie, że po­win­ny po­wstać przy­naj­mniej dwa ob­ra­zy.

Już na sa­mym po­cząt­ku fil­mu wy­bit­ny re­ży­ser bę­dzie miał ist­ny wę­zeł gor­dyj­ski do roz­wią­za­nia. Co wy­brać? Kar­ko­łom­ny skok przez trzy­me­tro­wy mur, zwa­ny le­gen­dar­nym pło­tem, czy mo­to­rów­kę ma­ry­nar­ki wo­jen­nej?
Je­że­li skok, to w ja­ki spo­sób po­ko­nać te trzy me­try? Po­trzeb­na bę­dzie kon­sul­ta­cja z Ar­tu­rem Par­ty­ką i Mo­ni­ką Py­rek lub pój­ście na ca­łość i za­trud­nie­nie ame­ry­kań­skich spe­cja­li­stów od efek­tów spe­cjal­nych i po­ko­na­nie owe­go hi­sto­rycz­ne­go ogro­dze­nia wzbijającą się w po­wie­trze roz­pę­dzo­ną mo­to­rów­ką. Hi­sto­ria ame­ry­kań­skie­go ki­na zna już ta­kie przy­pad­ki. Mię­li­by­śmy ta­kie „dwa w jed­nym”.

Ko­lej­nym epo­ko­wym wy­da­rze­niem mi­ja­ją­ce­go ty­go­dnia by­ła „mro­żą­ca w krew ży­łach” so­czy­sta de­ba­ta pre­mie­ra z….? No wła­śnie, z kim?
Na ekra­nie te­le­wi­zo­ra usta­wio­ne­go na TVN24 pi­sa­ło coś na pa­sku o ostrych kry­ty­kach, prze­ciw­ni­kach oraz od­wa­dze Do­nal­da Tuska, któ­ry męż­nie sta­wi czo­ła.
Wy­da­wać by się mo­gło, że na­prze­ciw­ko pre­mie­ra uj­rzy­my naj­za­ja­dlej­szych je­go prze­ciw­ni­ków z opo­zy­cyj­nej par­tii. Nic z te­go. Spór w PRL-bis mu­si być kon­tro­lo­wa­ny, dla­te­go też w te­le­wi­zji pu­blicz­nej wal­ka trwa mię­dzy Ro­stow­skim i Bal­ce­ro­wi­czem, a na Wiert­ni­czej za opo­zy­cję ro­bią ci, któ­rzy na Plat­for­mę Oby­wa­tel­ską gło­so­wa­li w ostat­nich wy­bo­rach. Jak już prać na ni­by bru­dy, to tyl­ko we wła­snym do­mu.

Skład eki­py dys­ku­tan­tów to w skró­cie trzech po­ży­tecz­nych me­dio­tów, czy­li zwa­ni ce­le­bry­ta­mi i ar­ty­sta­mi, ko­me­dian­ci: Li­piń­ski, Ku­kiz i Hoł­dys oraz dzien­ni­kar­ski cwa­niak i mo­de­ra­tor dys­ku­sji, Mar­cin Mel­ler z TVN24, wy­na­ję­ty do ro­li ad­wer­sa­rza i „po­grom­cy naj­wy­bit­niej­sze­go pre­mie­ra” III RP.

Wia­ry­god­ność owych kry­ty­ków żad­na, a zwłasz­cza pro­wa­dzą­cy to wy­pisz wy­ma­luj dziec­ko nie ty­le szczę­ścia, co no­men­kla­tu­ry, ro­bią­ce osza­ła­mia­ją­cą ka­rie­rę w III RP. Zresz­tą sio­stra na­czel­ne­go „Play­boya” też ma się nie­źle i po rzecz­ni­ko­wa­niu w spół­ce PL2012, prze­szła do Po­lkom­te­lu na po­dob­ne sta­no­wi­sko. Pan Mel­ler i s-ka, ja­ko ci, któ­rzy chcie­li­by w Pol­sce ra­dy­kal­nych zmian to żart i kpi­na.

No wła­śnie – klu­czem do roz­gry­zie­nia za­gad­ki „cze­mu ten pro­gram miał słu­żyć?”, są owe „ra­dy­kal­ne zmia­ny”, a w za­sa­dzie to, aby ich nie by­ło. Cze­go za­tem do­wie­dzie­li­śmy się z tej wy­re­ży­se­ro­wa­nej i re­kla­mo­wa­nej „ostrej na­wa­lan­ki”?

Ja oso­bi­ście wiem już, że Zbi­gniew Hoł­dys na przy­kład do­stał­by w łeb od mo­je­go dziad­ka i za ucho z kol­czy­kiem wy­pro­wa­dzo­ny zo­stał­by za drzwi, za to, że kie­dyś nie zdjął ka­pe­lu­sza w au­li Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go, gdy od­gry­wa­no na niej Hymn Na­ro­do­wy, a w mi­nio­ną so­bo­tę w tym­że ka­pe­lu­szu kon­su­mo­wał jak na „mi­strza” przy­sta­ło dru­gie śnia­da­nie.

Po­za tym w świat po­szedł prze­kaz, że wszy­scy zgro­ma­dze­ni w stu­diu na­dal się lu­bią, ale tro­chę le­piej mo­gło­by wy­glą­dać smo­leń­skie śledz­two i bu­do­wa dróg, a pre­mier po­wi­nien ogra­ni­czyć rów­nież ma­so­we za­trud­nia­nie urzęd­ni­ków i za­le­ga­li­zo­wać ma­ry­chę. Ostat­ni po­stu­lat „pa­rów­ko­wych skry­to­żer­ców” spo­tkał się ze sta­now­czym i bo­ha­ter­skim „NIE” pre­mie­ra.

Po li­ście me­ce­na­sa Ham­bu­ry do Tu­ska o po­dob­ną pu­blicz­ną de­ba­tę z ro­dzi­na­mi ofiar Smo­leń­ska mam na­dzie­ję, że do niej doj­dzie. W koń­cu naj­gor­sze bo­ha­ter­ski Tusk ma już za so­bą, w po­rów­na­niu z ty­mi dys­ku­tan­ta­mi, Ro­dzi­ny Smo­leń­skie, to już „kasz­ka z mle­kiem”.

Mo­że, więc ja opi­szę jesz­cze owym „ar­ty­stom” tę ba­na­no­wą re­pu­bli­kę, któ­ra we­dług nich wy­ma­ga za­le­d­wie ma­łe­go li­ftin­gu.
Po­słu­żę się przy­kła­dem dwóch agen­tów „Tom­ków”, z któ­rych tyl­ko je­den zro­bił osza­ła­mia­ją­cą me­dial­ną ka­rie­rę.

Pierw­szy dzia­ła­ją­cy jesz­cze ja­ko funk­cjo­na­riusz po­li­cji pod przy­kry­ciem, wszedł na­ra­ża­jąc wła­sne ży­cie w struk­tu­ry ma­fij­ne i przy­czy­nił się w du­żej mie­rze do wy­kry­cia pa­mięt­nej afe­ry sta­ra­cho­wic­kiej. Póź­niej już, ja­ko za­kon­spi­ro­wa­ny funk­cjo­na­riusz CBA po­dał nam na wi­del­cu ła­pów­ka­rę z PO, by­łą po­słan­kę Be­atą Sa­wic­ką, a na­stęp­nie przy­ła­pał pań­stwa Kwa­śniew­skich na kom­bi­na­cjach z do­mem w Ka­zi­mie­rzu. Kto za­da so­bie trud po­szpe­ra­nia w mniej „wio­dą­cych” niż TVN24 i Ga­ze­ta Wy­bor­cza me­diach, ten zo­ba­czy jak na dło­ni dzia­ła­nia „kró­lo­wej sty­lu” i in­struk­tor­ki kon­su­mo­wa­nia bez.

Ja­ka na­gro­da spo­tka­ła owe­go agen­ta „Tom­ka”, któ­ry za­lazł za skó­rę za­rów­no czer­wo­nej jak i ró­żo­wej czę­ści es­ta­bli­sh­men­tu PRL-bis, de­ma­sku­jąc je­go kom­plet­ną de­ge­ne­ra­cję i etycz­no-mo­ral­ny upa­dek?

Otóż in­sty­tu­cje pań­stwo­we i ich wy­so­cy urzęd­ni­cy oraz dzien­ni­kar­skie dziw­ki na te­le­fon mo­men­tal­nie owe­go agen­ta spa­li­ły, ujaw­nia­jąc je­go da­ne i wi­ze­ru­nek, a mi­ni­ster spra­wie­dli­wo­ści An­drzej Czu­ma do­dat­ko­wo ujaw­nił spra­wę Kwa­śniew­skiej i do­mu w Ka­zi­mie­rzu nad Wi­słą, po­zwa­la­jąc na uprze­dza­ją­cy me­dial­ny od­pór i kontr­atak. Sy­cy­lia i Co­sa No­stra? Nie moi dro­dzy, to Pol­ska i jej sa­mo­zwań­cze „eli­ty”.

Te­raz przejdź­my do dru­gie­go agen­ta „Tom­ka”, czy­li pol­skie­go dy­plo­ma­ty i am­ba­sa­do­ra ty­tu­lar­ne­go To­ma­sza Tu­row­skie­go. O nim, co praw­da w me­diach „ci­cho sza”, ale war­to przy­po­mnieć, że jest on na dzień dzi­siej­szy je­dy­ną zna­ną na świe­cie oso­bą, któ­ra by­ła na miej­scu dwóch naj­gło­śniej­szych po­li­tycz­nych za­ma­chów. 13 ma­ja 1981 ro­ku pod­czas za­ma­chu na Pa­pie­ża Ja­na Paw­ła II ten ko­mu­ni­stycz­ny szpieg był w Rzy­mie w ha­bi­cie je­zu­ity, a 10 kwiet­nia 2010 ro­ku znaj­do­wał się na pły­cie lot­ni­ska w Smo­leń­sku, tym ra­zem w gar­ni­tu­rze, ja­ko pol­ski dy­plo­ma­ta.

Jak na hi­sto­rię owych dwóch agen­tów Tom­ków i ich lo­sy za­re­ago­wał „bo­ha­ter­ski na­ród pol­ski”? Pierw­sze­go, zgod­nie z in­ten­cją sa­lo­nu za­bił szcze­rym ru­basz­nym śmie­chem, ba­wiąc się świet­nie kosz­tem je­go i Pol­ski, ła­sko­ta­ny przez dzien­ni­kar­skie szma­ty i ca­łe rze­sze owych ar­ty­stów i ka­ba­re­cia­rzy, któ­rzy agen­ta „Tom­ka” wzię­li od ra­zu na warsz­tat.
O dru­gie­go agen­ta „Tom­ka” ów na­ród ja­koś nie py­ta, a w więk­szo­ści pew­nie nie wie na­wet o je­go ist­nie­niu.

Kie­dy prze­sta­nie­my być sta­dem bez­myśl­nych ba­ra­nów pil­no­wa­nych, do­glą­da­nych i strzy­żo­nych od lat przez okrą­gło­sto­ło­wych ba­ców, ju­ha­sów i me­dial­ne owczar­ki?

Kie­dy bę­dę mógł o nas pi­sać z prze­ko­na­niem i bez oba­wy o nas- PO­LA­CY- za­miast plebs, ga­wiedź, mo­tłoch, tu­byl­cy?
Od­po­wiedź na­su­wa się sa­ma. – Do­pie­ro wte­dy, kie­dy ten na­ród ude­rzy się we wła­sną pierś i zro­zu­mie, że za­wsze, gdy od­da­je się wła­dzę dziw­kom, mu­si po­wstać bur­del, gdzie su­te­ne­rzy i al­fon­si roz­da­ją kar­ty.

Czy na­ród ude­rzy się w pierś 10 kwiet­nia 2011 ro­ku, czy już ni­g­dy?

Mirosław Kokoszkiewicz

Za: WarszawskaGazeta | http://www.warszawskagazeta.pl/kraj/36-kraj/570-rodacy-czas-otrzewie-

Skip to content