Aktualizacja strony została wstrzymana

Skąd u Żydów więcej złej pamięci o Polakach niż o Niemcach? – Janusz Wojciechowski

Dlaczego wśród Żydów ocalałych z Holocaustu tak wiele jest pamięci o złych Polakach i tak mało, prawie wcale, o złych Niemcach?

Dlatego, że ocaleli niemal wyłącznie ci Żydzi, którzy w czasie okupacji nie spotkali Niemców.

Jeśli ukrywający się Żyd spotkał Niemca, to ginął, najczęściej razem z Polakami, którzy go ukrywali. I już nikomu o złych Niemcach nie opowiedział.

Wyjątkowy udokumentowany przypadek, gdy ukrywający się Żyd spotkał Niemca i przeżył, przedstawiony został światu w Oscarowym filmie Polańskiego „Pianista”.

Kapitan Wehrmachtu Willy Hosenfeld spotkał ukrywającego się w ruinach Warszawy Żyda Władysława Szpilmana – i go nie zabił.

Cóż za chwalebne, bohaterskie zaniechanie!

Bohaterstwa Hesenfelda nie umniejsza okoliczność, że tuż obok, za Wisłą, stała już Armia Czerwona, a w zgliszczach Warszawy nie było już żywego ducha,który by mógł Hosenfelda zadenuncjować.

Nikt się też nie zastanawia, co by zrobił bohaterski Hosenfeld na widok ukrywającego się Szpilmana nie w grudniu 1944 roku, ale wcześniej, w sierpniu 1942 roku,gdy Niemcy szturmowali Stalingrad, a Szpilman uciekał z Umschlagplatz.

Przeżyli i zostawili swe wspomnienia ci Żydzi, którzy żyli wśród Polaków i którzy bali się Polaków, żeby ich nie wydali.

Ukrywali się gdzieś w tajnych schowkach na strychach, w piwnicach, w stodołach czy oborach, czekali na gospodarza z miską zupy i drżeli, czy nikt ichnie wykryje i nie wyda.

A gospodarz upewniał ich w strachu – siedź tu człowieku,nie wychodź, bo ktoś cię zauważy, doniesie i wszyscy zginiemy.

I ten ukrywający się Żyd nabierał przekonania, że poza tym jednym jego wybawcą, wszyscy sąsiedzi wokół dybali na jego życie.

W rzeczywistości nie chodziło o wszystkich sąsiadów, tylko o tego jednego na tysiąc, który mógł wydać. Ale, że nie wiadomo który był tym jednym na tysiąc, więc z ostrożności trzeba było bać się wszystkich i ostrzegać przed wszystkimi.

Tak jak człowiek wychodzący z domu zamyka na klucz drzwi wcale nie dlatego, że wszyscy sąsiedzi są złodziejami, lecz dlatego, że jeden na tysiąc może być złodziejem, ale nie wiadomo który.

Niemcy byli daleko. Gdzieś tam w miasteczku stał posterunek żandarmerii, gdzieś dalej stacjonowało komando SS.

Ukrywający się Żyd Niemców nie widział, nie słyszał.

A polscy sąsiedzi byli tuż za ścianą. Słyszał ich, jak chodzili,rozmawiali, śmiali się, czasem pili wódkę. Ukrywający się Żyd myślał wtedy – ja ginę, a oni się bawią…

Gospodarz-wybawca czasem pozwalał Żydowi wyjść z kryjówki i ogrzać się chwilę w chałupie, ale gdy zaszczekał pies, natychmiast kazał się schować, bo sąsiad idzie,niech cie nie zobaczy!

I ten ukrywający się Żyd strasznie się bał tego sąsiada. Bał się wszystkich sąsiadów.

O wiele bardziej się ich bał, niż dalekich i nie stwarzających bezpośredniego zagrożenia Niemców.

Gdy koszmar się skończył i zaszczuty człowiek wreszcie wychodził ze swej kryjówki, dziękował wybawcy i bywało, że nawet go zgłaszał do tytułu „Sprawiedliwy wśród narodów świata”.

Ale wszystkich bliższych i dalszych sąsiadów wybawcy uważał za swoich potencjalnych zabójców. I opowiadał potem, jak bardzo ci    sąsiedzi byli źli i jak bardzo się ich musiał bać. I jak bardzo musiał się bać swoich sąsiadów ten jego wybawca, bo wszyscy Polacy wokół byli wtedy źli, tylko ten jeden był dobry.

Potem opowiedział to Grossowi lub innemu podobnemu historykowi, ten to opisał i tak utrwala się w świecie opinia, że Polacy to urodzeni antysemici i jeśli tylko mogli, jeśli Niemcy im nie przeszkodzili, to mordowali Żydów z lubością.

Jednym z najgorszych okupacyjnych wspomnień mojego Ojca był widok dwóch żołnierzy niemieckich, okrutnie bijących starego Żyda. To był początek okupacji, jeszcze nie było getta. Ojciec widział, jak dwaj Niemcy zatrzymali idącego rawską ulicą starego brodatego Żyda, mówili coś do niego, a po chwili zaczęli okładać nieszczęsnego człowieka pięściami pogłowie, a gdy upadł – kopali go bez litości.

Ojciec przejeżdżał obok wozem konnym, na targ do Rawy. Był młodym, silnym mężczyzną i jak wspominał, najgorsze było to, że musiał ów widok znieść w poniżającej bezsilności. Powinien podejść do tych niemieckich żołnierzy i przynajmniej powiedzieć – przestańcie, co robicie!

Wtedy ci Niemcy zabiliby go od razu, razem z pobitym Żydem.

Ojciec odwrócił wzrok, popędził konie…nie pomógł bitemu żydowskiemu starcowi…

Gdyby tę scenę opisał Claude Lanzman, autor filmu „Shoah” – napisałby, że polski chłop, jadący furmanką, przyglądał się biciu Żyda obojętnie.

Jan Tomasz Gross poszedłby dalej i stwierdził, że jadący furmanka polski chłop przyglądał się biciu Żyda z przyjemnością. Może nawet w tym biciu pomagał.

8. I tak tworzy się w świecie obraz Polaków antysemitów i morderców.

A Niemcy?

A Niemcy już w trzecim kolejnym landzie, w Saksonii, wybierają do landtagu neofaszystowską partię NPD, która jawnie nawołuje do odebrania Polsce Wrocławia i Szczecina.

Nikt się tym nie martwi, a najmniej Polska, zajęta zwalczaniem własnego antysemityzmu.

PS. Przedstawiłem moją teorię strachu przyjacielowi, Żydowi ocalałemu z Holocaustu. Zastanowił się i powiedział – masz rację…

Janusz Wojciechowski

Skip to content