Aktualizacja strony została wstrzymana

Atak praworządności selektywnej – Stanisław Michalkiewicz

Ledwie tylko Zmowa Obywatelska wyraziła zaniepokojenie możliwością „monopolizacji” rocznicy katastrofy smoleńskiej, zaraz w całym naszym nieszczęśliwym kraju zapanowała szalenie jurydyczna atmosfera. Oczywiście jurydyczna w znaczeniu specyficznym, to znaczy – zgodnym z najważniejszą zasadą ustrojową III Rzeczypospolitej: „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”. Okazało się bowiem, że pan mecenas Dubieniecki, prywatnie małżonek pani Marty Kaczyńskiej, ma wspólnika, który został przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego ułaskawiony. Reakcja autorytetów moralnych, a także czynników oficjalnych przypominała zachowanie „wszystkich uczonych”, którym nie spodobało się pewne „niegramatyczne tango”. „Wszyscy uczeni byli tangiem oburzeni, kazali zmienić wszystkie słowa wszystkich tang”. Gwoli wypucowania pamięci prezydenta Kaczyńskiego – bo w jakimże by innym celu? – communis opinio doctorum („całe zbiegło się quorum; doctorum, redactorum…”) uznała, że trzeba „wyjaśnić” wszystkie okoliczności tego ułaskawienia. Ciekawe, czy ten atak praworządności doprowadzi do demonopolizacji rocznicy katastrofy smoleńskiej, zgodnie z oczekiwaniami Zmowy Obywatelskiej, czy też niezależnie od praworządności, trzeba będzie uciec się do przedsięwzięć, które w okresie rozliczania „błędów i wypaczeń” nazywano „metodami administracyjnymi”?

Skoro już jest rozkaz, by było praworządnie, to czy zgodnie ze wspomnianą konstytucyjną zasadą, zakładającą przecież symetrię można oczekiwać, że Siły Wyższe pozwolą prokuratorowi Generalnemu Andrzejowi Seremetowi spuścić podwładnych, żeby wyjaśnili też okoliczności ułaskawienia przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego wybitnego szwajcarskiego finansisty Petera Vogla, który wybitnym finansistą został po przybyciu do tego kraju na przepustkę z więzienia, w którym odsiadywał karę 25 lat za zamordowanie starszej pani? Nawiasem mówiąc, to właśnie zapowiadał wicepremier i minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna na wiosnę roku 2008, kiedy to Peter Vogel został aresztowany pod zarzutem prania brudnych pieniędzy, a następnie umieszczony w sławnym „areszcie wydobywczym”, z którego podobnież wypuściła go niezależna prokuratura w nagrodę za współpracę, to znaczy – za zeznawanie zgodne z zapotrzebowaniem. Kogo te zeznania mają pogrążyć, z jakiego powodu i w jakich okolicznościach – tego, ma się rozumieć, dowiemy się w stosownym czasie, to znaczy – kiedy przyjdzie pora.

Warto jednak przypomnieć, że Grzegorz Schetyna wkrótce po tym pogróżkach wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych nagle być przestał na skutek dymisji, który udzielił mu wystraszony nie na żarty wybuchem afery hazardowej premier Donald Tusk. To znaczy – nie tyle samym wybuchem, co widokiem posła Zbigniewa Chlebowskiego, jak na oczach całej Polski wytapiał z siebie tłuszcz. Widok ten bowiem oznaczał zwijanie parasola ochronnego nad premierem Tuskiem i jego rządem, więc w tej sytuacji każdy premier przypomniałby sobie, skąd mu wyrastają nogi i odzyskał poczucie rzeczywistości. Tak też było i w przypadku pana premiera Tuska, który w związku z tym poddał się pokucie w postaci przeforsowania w stachanowskim tempie i ustawy hazardowej i ustawy o IPN, no i wreszcie – w postaci rezygnacji z kandydowania w wyborach prezydenckich. Ale bo też Peter Vogel opowiadał niestworzone rzeczy, np. o milionach dolarów, które jakiś Turek miał ukraść generałowi Gromosławowi Czempińskiemu z jego szwajcarskiego konta, więc kiedy tylko premieru Tusku przywrócono poczucie rzeczywistości, trzeba było Petera Vogla po cichu z aresztu wydobywczego uwolnić i zapomnieć o pokusie poluzowania sobie obróżki.

Casus Petera Vogla porywa naszą myśl ku szwajcarskim bankom i pieniądzom, które Polska Zjednoczona Partia Robotnicza przez co najmniej 18 ostatnich lat swego istnienia kradła ze specjalnie w tym celu utworzonego Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego „Pewex” i lokowała w szwajcarskich bankach – o czym informował w początkach 1996 roku tygodnik „Wprost”, kiedy to wybuchła afera Oleksego, polegająca na oskarżeniu premiera Jozefa Oleksego przez własnego ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Nawiasem mówiąc, mimo upływu 15 lat, nikt nie został z tego tytułu pociągnięty do odpowiedzialności, co jest wymownym dowodem, że zasada „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych” nadal stanowi niewzruszony fundament ustroju III Rzeczypospolitej. Wracając do owych pieniędzy, których każdego dnia PZPR transferowała grube miliony, to informacja o nich tak zdenerwowała prezydenta Kwaśniewskiego, że zagroził „lustracją totalną”, jeżeli ktokolwiek jeszcze na ten temat piśnie słówko. I zaraz Jacek Kuroń, wtedy jeszcze nie będący santo subito oraz Karol Modzelewski napisali do prezydenta Kwaśniewskiego pojednawczy list, by położyć kres wszelkim swarom, byle tylko Jozef Oleksy podał się do dymisji – co rzeczywiście nastąpiło. Zbyteczne jest chyba dodawać, że kiedy już wszystko się uspokoiło, 6 marca 1998 roku obydwaj autorzy listu zostali przez prezydenta Kwaśniewskiego udekorowani Orderem Orła Białego.

28 czerwca tego roku zastrzelony został przed swoim domem generał policji Marek Papała, wybierający się właśnie na objęcie funkcji oficera łącznikowego do Ameryki po tym, jak minister Janusz Tomaszewski w styczniu 1998 r. zdymisjonował go z funkcji Komendanta Głównego policji. Minister Tomaszewski też został odwołany, kiedy Rzecznik Interesu Publicznego oskarżył go o kłamstwo lustracyjne – ale ostatecznie niezawisły sąd pokropił go hyzopem i – mówiąc językiem ewangelicznym – „natychmiast oczyszczony był trąd jego”. W ten oto sposób, dzięki ustrojowej zasadzie: „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”, zwłaszcza w sytuacji, gdy granica między „waszymi” i „naszymi” okazała się szalenie płynna, wszelkie fałszywe pogłoski o szwajcarskich pieniądzach zostały wyciszone i dzisiaj nikt już nie pyta, kto nimi dysponuje, jaki robi z nich użytek, kogo przy ich pomocy wspiera, a kogo zwalcza. Ale, chociaż w związku z panem mec. Dubienieckim przeżywamy recydywę surowej praworządności, to chyba nie ma zezwolenia, a tym samym – również szansy na wyjaśnienie tamtych spraw, spoczywających pod świętą pieczęcią tajemnicy państwowej.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   15 marca 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1966

Skip to content