Aktualizacja strony została wstrzymana

Lipowicz nie bada akt z Ludwigsburga

Tuż przed katastrofą smoleńską prof. Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, podjął się zbadania głośnej sprawy wysyłki dowodów zbrodni niemieckich do Ludwigsburga, ale nie zdążył tego uczynić. Akta zostały odesłane przez biuro RPO prokuraturze, zanim ze sprawą zapoznała się następczyni prof. Kochanowskiego na stanowisku RPO prof. Irena Lipowicz.

Janusz Kochanowski ściągnął do biura RPO akta tzw. sprawy Ludwigsburga. Chodzi o głośną sprawę wyekspediowania do Niemiec przez Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i jej poprzedniczki dowodów niemieckich zbrodni na Polakach w okresie II wojny światowej. Profesor Kochanowski chciał przyjrzeć się bliżej aferze. Wkrótce potem zginął w katastrofie smoleńskiej.

Śledztwo w sprawie Ludwigsburga zostało wszczęte 18 sierpnia 2006 r. na wniosek prof. Janusza Kurtyki, szefa IPN, który potem zginął pod Smoleńskiem. Prowadzone było pod kątem naruszenia art. 231 par. 1, to jest przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy państwowych. Po trzech latach zapoznawania się z wynikami scontrum w archiwach IPN i przesłuchiwania świadków, w tym byłego szefa Głównej Komisji Witolda Kuleszy, Prokuratura Okręgowa w Warszawie po cichutku, nie informując mediów, umorzyła postępowanie w fazie ad rem. Powód? Przedawnienie karalności czynów.

Decyzja o umorzeniu śledztwa, podjęta 12 października 2009 r., zbulwersowała opinię publiczną.
Rzecznik praw obywatelskich prof. Kochanowski zaalarmowany m.in. przez „Nasz Dziennik” postanowił bliżej przyjrzeć się tej sprawie z uwagi na jej bezprecedensowy charakter. Pod koniec marca 2010 r. do jego biura ściągnięto 9 tomów akt śledztwa. Kilka dni później Janusz Kochanowski wyruszył w podróż do Smoleńska…

Zapytaliśmy w biurze RPO, jak po jego śmierci zakończyła się sprawa umorzonej afery. Jak wynika z odpowiedzi przygotowanej przez zespół prawa karnego w biurze RPO, prawnicy badali wielotomowe akta umorzonego postępowania przygotowawczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie (sygn. VI Ds. 270/09.) wiosną 2010 roku. „Postępowanie prowadzone było w sprawie przekroczenia uprawnień w okresie od 21 września 1961 r. do 7 listopada 1999 r. przez pracowników byłych Głównej i Okręgowych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz obecnej Głównej i Oddziałowych Komisji, czyli działania funkcjonariuszy publicznych na szkodę interesu społecznego – tj. o czyn określony w art. 231 ¤ 1 kk” – czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez biuro prasowe RPO. „Nieprawidłowe zachowania funkcjonariuszy dotyczyły kwestii przekazywania bez podstawy prawnej materiałów postępowań karnych prowadzonych w byłych Głównej i Okręgowych Komisjach Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz obecnej Głównej i Oddziałowych Komisjach – nieuprawnionym organom państw obcych. Materiały trafiały głównie do Niemiec, a konkretnie do Centralnego Urzędu Administracji Sądownictwa Krajowego do Badania Zbrodni Hitlerowskich w Ludwigsburgu. Podstawą prawną umorzenia śledztwa było stwierdzenie zaistnienia ujemnej przesłanki procesowej w postaci przedawnienia karalności czynu z art. 231 ¤ 1 kk. Motywy stanowiska procesowego zostały przez prokuratora zaprezentowane w obszernym uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa. Analizowane w Biurze RPO materiały jednoznacznie wskazywały, iż uznany przez prokuratora za pokrzywdzonego Instytut Pamięci Narodowej, po doręczeniu tam za zwrotnym potwierdzeniem odbioru odpisu – kopii postanowienia o umorzeniu śledztwa, nie skorzystał z prawa do zaskarżenia omawianego rozstrzygnięcia” – informuje biuro RPO.

„W tym stanie rzeczy, nie dopatrując się prawnej możliwości zakwestionowania omawianego rozstrzygnięcia prokuratorskiego przez Rzecznika Praw Obywatelskich, dnia 31 maja 2010 roku, za aprobatą zastępcy rzecznika praw obywatelskich zakończono działania w tej sprawie” – podaje biuro RPO.
Zastępcą RPO od lat, także obecnie, jest Stanisław Trociuk.

„Następnego dnia, tj. 1.06.2010 r. akta przesłano – zwrócono Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Tak więc Pani prof. Lipowicz nie kontynuowała działań w tym zakresie, a obecnie Biuro RPO nie dysponuje aktami omawianej sprawy karnej” – czytamy w piśmie.

Może gdyby prof. Kochanowski mógł sam przyjrzeć się tej sprawie, przybrałaby ona inny obrót? Wszak RPO jest od tego, by interweniować tam, gdzie są naruszane prawa obywateli (co w tym wypadku niewątpliwie nastąpiło), a obowiązujący system prawny nie potrafi temu zapobiec. Niestety, tego już się nie dowiemy. Profesor Lipowicz wybrano na nowego RPO 10 czerwca 2010 r., a w lipcu zaprzysiężono.

Małgorzata Goss

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 12-13 marca 2011, Nr 59 (3990) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110312&typ=po&id=po08.txt | Lipowicz nie bada akt z Ludwigsburga

Skip to content