Aktualizacja strony została wstrzymana

Dysonans małżeński

Od około roku polskie posoborowie dzierży rekord świata w zakresie liczby składanych do sądów biskupich wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Lawinowo też wzrasta ilość sądowych orzeczeń „pro nullitate”, która podwoiła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Może w liczbach bezwględnych dane nie wyglądają imponująco: 1265 szt. AD 1999 i 2171 szt. AD 2007 ale pamiętajmy, że o orzeczenia te ubiega się bardzo specyficzna grupa katolików, aspirująca do miana głęboko wierzących.

Nie czarujmy się, w polskich realiach do sądu biskupiego w tej sprawie nie pójdzie byle Mariolka, u której właśnie orzeczono rozwód z alkoholikiem Kamilem. Ona nie ma od 5 000 do 30 000 zł, które trzeba wyasygnować na ten cel. Taką kwotą natomiast dysponują rozmaici działacze „kutaliccy”, społecznicy, posłowie, redaktorzy, celebryci i mogą posłużyć się nią korzystając z niejasności przepisów prawa kanonicznego umożliwiającego de facto wydanie pozytywnego orzeczenia w każdej możliwej sprawie. Dlatego takie dokumenty uzyskali m.in. Wojciech Cejrowski i Cezary Pazura (który nb. stara się o recydywę, chcąc po raz trzeci w życiu ślubować kobiecie w kościele), a sprawę unieważnieniową w toku ma Katarzyna Skrzynecka.

Niedawny głośny apel Ojca Świętego Benedykta XVI skierowany do Roty Rzymskiej, w którym zaapelował on przedewszystkiem o odpowiednie przygotowywanie nupturientów do ślubu, nie trafia w sedno. Bowiem problem będzie musiał narastać o ile nie zlikwiduje się jego przyczyny, którą są zapisy janopawłowego Kodeksu Prawa Kanonicznego. Sławetny kanon 1095 ust. 3 KPK 1983 („Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich”) nie jest furtką do wypaczeń, lecz ich kwintesencją. Dokąd małżonkiwie będą mieli świadomość jego istnienia, będą kuszeni nadużyciami. Nie każdy katolik ma obowiązek wiedzieć o dysfunkcji współczesnej władzy kościelnej, by z niego nie korzystać. Zresztą, osoba upadająca w grzech może skorzystać z tej propozycji, by okłamać własne sumienie. Dzieje się tak również u tradycyjnych katolików, co niniejszem bez wskazywania nazwisk nadmienię. Jedynem lekarstwem mogącem uleczyć patologję wprowadzoną przez Jana Pawła II jest przywrócenie zapisów odnoszących się do stwierdzenia nieważności małżeństwa z KPK 1917 i wymiana sędziów sądów biskupich, którzy są przynajmniej przyzwyczajeni do pewnych niewłaściwości.

Patologja posoborowych orzeczeń o nieważności małżeństwa zmodyfikowała mój stosunek do rozwodników. Znam pary ludzi i ich historje życiowe. W niejednym przypadku ich poprzednie związki kwalifikują się do posoborowych sądów biskupich jako pewniaki do wzorcowych procesów zakończonych orzeczeniem „pro nullitate”. Chyba czas zacząć odnosić się do takich osób z większą wyrozumiałością i szacunkiem niż do cwaniaczków, którzy załatwili sobie wątpliwe kwity za niemałe pieniądze …

Krusejder

Za: Zapiski tradycjonalisty - wtorek, 8 lutego 2011 | http://przedsoborowy.blogspot.com/2011/02/dysonans-mazenski.html

Skip to content