Zabójca 19-letniego Marcina Bilaszewskiego twierdził, że Polska wywołała II wojnę światową. I chciał się za to zemścić.

Do tragedii doszło wieczorem 8 maja ubiegłego roku w autobusie linii 254. Marcin wraz z dziewczyną i grupą przyjaciół jechał do centrum, by uczcić jej 18. urodziny. W pewnym momencie jeden z pasażerów – czarny mężczyzna w wieku 30-40 lat – zaczął ubliżać Polakom. Gdy wysiadali na przystanku Finsbury Park, mężczyzna uderzył dziewczynę Marcina. Kiedy ten pbóbował ją szybko wyprowadzić z autobusu, został pchnięty przez napastnika nożem w brzuch. Zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala.

Zabójca został zatrzymany przez policję rano 13 maja. Okazał się nim 33-letni Holender Alphonse Kruzinga. Podczas aresztowania znaleziono przy nim dwa noże ukryte w rękawach.

Podczas procesu zabójcy, który rozpoczął się w Londynie, oskarżyciel Roger Smart powiedział, że Holender miał „psioczyć na Polaków” i zapowiadać, że „wkrótce poleje się krew”.

Z kolei świadkowie zdarzenia twierdzili, że zachowywał się dziwnie, jakby był niezrównoważony lub pod wpływem narkotyków. Obrzucał nastolatków najdziwniejszymi obelgami i oskarżeniami. Twierdził między innymi, że Polska wywołała II wojnę światową.

gaan