Aktualizacja strony została wstrzymana

Tomaszowi Jastrunowi w odpowiedzi. Skąd się biorą różne punkty widzenia – Antoni Zambrowski

Przypadkiem przeczytałem noworoczny (52/2010) numer „Newsweeka”. Nie stać mnie na kupowanie wszystkich pism, które chciałbym przeczytać, ale ten numer żona kupiła w upominku memu synowi, więc skorzystałem ze sposobności i go przejrzałem. Najbardziej poruszył mnie felieton mego dawnego sąsiada na osiedlu Sadyba-Fosy red. Tomasza Jastruna pod długim tytułem „Racja bez racji. Mam żal do tych, którzy pamięcią historii cynicznie grają”.

Pan Tomasz komentuje ostatnie obchody rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, zapytując: „jak po hałaśliwej rocznicy stanu wojennego zamilczeć, że generała J. nie nobilituje prezydent Komorowski”. Wręcz przeciwnie, zdaniem pana Tomasza, gen. Jaruzelskiego „nobilitują ci, którzy używają go do politycznych nienawiści, też wobec urzędującego prezydenta”. Dlaczego krytyczne uwagi pod adresem gen. Jaruzelskiego mają go nobilitować, natomiast zaproszenie do Pałacu Prezydenckiego w roli doradcy w sprawach rosyjskich – nie, jest tajemnicą logiki pana Tomasza. Sam zresztą dodaje, że na miejscu prezydenta „nie zapraszałbym Jaruzelskiego do Rady. To niezręczność, może nawet błąd moralny”. I uzasadnia: „Dawne okropieństwa, antysemicka czystka w armii, krwawy Grudzień 1970, udział polskiej armii w inwazji na Czechosłowację, w końcu stan wojenny”.
Nieco dalej dodaje o kłamstwach SB o rzekomych planach solidaruchów znaczenia kredą drzwi towarzyszy partyjnych: „Ile potem na przesłuchaniach moi śledczy gadali o tych krzyżykach na drzwiach, uwierzyli we własne kłamstwo. Są kłamstwa jak morderstwa. Dokonali tego mordu na prawdzie, by przerazić aparat partyjny, i sami nagle się przestraszyli. Wszystko dla racji stanu, która była racją imperium”.

Sama prawda, drogi panie Tomaszu, nic ująć i nic dodać. Więc czemu pan broni Jaruzelskiego i prezydenta Komorowskiego wraz z nim?

Pan Tomasz wyjaśnia: „Generał budził kiedyś me gorące emocje, dzisiaj już letnie, jak margrabia Wielopolski czy książę Konstanty…”.

I wyjaśnia, że WRON-a była łagodniejsza niż wojskowe reżimy w Chile czy Argentynie. „W czasie wielu przesłuchań ani razu nie użyto wobec mnie przemocy fizycznej”. I dodaje: „Dzisiaj za okrutny uważają tamten reżym najczęściej ci, którzy byli wtedy w kołysce”.

Drogi panie Tomaszu, jest to ewidentna nieprawda. To, że pan wtedy nie oberwał, gdyż był pan znanym poetą i synem jeszcze bardziej znanego poety partyjnego, nie świadczy bynajmniej, że oszczędzano innych Polaków. Często Bogu ducha winnych. Jak Stanisław Królik ze sklepu fotooptyki na Świętokrzyskiej w Warszawie. W dniu masowych manifestacji „S” w Warszawie zamknął sklep i z dużą sumą utargu udał się pod Uniwersytet na przystanek autobusowy. Ponieważ na Krakowskim Przedmieściu szalały zbiry z ZOMO, wraz z innymi ludźmi schronił się na daszku pobliskiej kawiarni w jednej z okolicznych bram. Gdy w pewnej chwili uznał, że jest już bezpiecznie, zeskoczył z daszku i otrzymał straszliwy cios pałką policyjną w głowę powyżej ucha. Zmarł w szpitalu nie odzyskując przytomności, zaś utargiem sklepu (państwowego) podzielili się ZOMO-wcy. Nikt nie poniósł kary za ten policyjny mord, wręcz przeciwnie – rzecznik rządu min. Jerzy Urban opowiadał ewidentne kłamstwa o okolicznościach tej śmierci. Osierocił żonę i dzieci oraz brata – mego kolegę z pracy, nb. członka partii. Oni wciąż mogą mieć żal do generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Podobnie jak rodziny zamordowanych przez ZOMO górników z kopalni „Wujek”.

Jeszcze bardziej drastyczna jest historia o zatłuczeniu na śmierć maturzysty Grzegorza Przemyka – syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej – współpracownicy Komitetu Prymasowskiego. Zapowiadał się na znakomitego poetę, ale zmarł od łomotu, jaki mu sprawili ZOMO-wcy w komisariacie na Jezuickiej. Zacieraniem śladów zbrodni zajmował się cały aparat państwowy PRL z generałami Jaruzelskim i Kiszczakiem na czele. Ofiary tych przestępczych praktyk, jak kierowca karetki wezwanej na komisariat Michał Wysocki, czy też bohaterski zaiste świadek bicia Grzesia na komisariacie Cezary Filozof, zachowują się bez wątpienia godniej, niż ich oprawcy z generałem Jaruzelskim na czele.

Im się wiedzie znacznie gorzej niż panu Tomaszowi. Nie stać ich rodzinne wakacje „na kamienistym brzegu Madery”, na co stać pana Tomasza za pieniądze wydawnictwa „Iskry”. Właściciel i redaktor „Iskier” ma swoją politykę personalną, w której warunkiem sine qua non jest zmiana stosunku do ludzi z przeciwnej strony barykady. Stąd ja nie mógłbym drukować swych prac w wydawnictwie „Iskry”, tym bardziej Michał Wysocki – autor wspomnień o sprawie Grzesia Przemyka pt. „Osaczony złem”. Zaś Cezary Filozof jest nadal zastraszany przez wciąż czynne ubeckie podziemie, te same, które ma na sumieniu skrytobójcze zamachy na księży. Sprawców tych mordów do dziś nie wykryto, zaś jednego spośród ofiar właśnie ostatnio wyniesiono na ołtarze. Czyż można się dziwić, że pozostawiony na pastwę losu Czarek Filozof ma jedyne pragnienie wobec świata, aby zapomniał o jego bohaterstwie?!

A pan prezydent Komorowski – dawny działacz opozycyjny, dziś również zaprzyjaźnił się z prześladowcami Czarka Filozofa, więc na kogo może liczyć nękana przez nich rodzina dawnego bohatera? Stąd moja prośba: niech pan zastanowi się, drogi panie Tomaszu, kto dziś tak cynicznie gra historią? A może rzecz w tym, że kogo nie boli, temu powoli?

Antoni Zambrowski

Za: Publicystyka Antysocjalistycznego Mazowsza | http://www.asme.pl/129656071513747.shtml | Tomaszowi Jastrunowi w odpowiedzi SkÄ…d się biorÄ… różne punkty widzenia

Skip to content