Aktualizacja strony została wstrzymana

Belgijscy lekarze chcą upowszechnienia procedury pobierania organów po eutanazji

Jeszcze nie ustały kontrowersje związane z pobraniem organów od sparaliżowanej Belgijki, która poprosiła o eutanazję, a tamtejsi lekarze już wystąpili z propozycją, by upowszechnić tę praktykę. Opisali szczegółowo, jak należy postępować w tego typu przypadkach.

Podczas konferencji zorganizowanej przez Belgijską Akademię Królewską w grudniu ub. roku poświęconej pobieraniu organów od pacjentów po eutanazji, lekarze: Dirk Ysebaert, Dirk Van Raemdonck i Michael Meurisse z poliklinik z Antwerpii, Leuven i Liege zaproponowali, by upowszechnić w belgijskich szpitalach procedurę pobierania organów po eutanazji.

Podczas multimedialnej prezentacji lekarze mówili, że pomiędzy prośbą o eutanazję, samą procedurą eutanazji i procedurą pobierania organów powinien być „ścisły rozdział”. Eutanazji można dokonać tylko po przedstawieniu pisemnej zgody pacjenta lub członków rodziny chorego. Przy eutanazji musi być obecny neurolog lub psychiatra oraz dwóch innych lekarzy. Organy mogą być pobrane od pacjenta po stwierdzeniu jego śmierci przez trzech lekarzy. Lekarze ani pielęgniarki nie mogą być zmuszani do udziału w procedurze uśmiercania pacjenta i pobierania od niego organów. Ich decyzja musi być dobrowolna.

Według statystyk w 2008 r. w Belgii w wyniku eutanazji uśmiercono 705 osób. 20 proc. z tych osób cierpiało na schorzenia neurologiczne. Prezentacja lekarzy zakończyła się stwierdzeniem, że „dawstwo organów po eutanazji jest możliwe i że nie można odmówić pacjentowi silnego pragnienia podarowania swoich organów”. 

Propozycję, jak i samą prezentację ostro skrytykowali bioetycy. Wesley J. Smith, bioetyk i prawnik, napisał na internetowej stronie pisma „First Things”, że spodziewał się tego. Od tzw. uśmiercania z litości osób terminalne chorych jest niedaleko do zabijania ludzi, którzy nie mają wystarczająco dobrej „jakości życia”, w celu pobierania narządów. Bioetyk obawia się presji wywieranej na osoby sparaliżowane lub w jakimś stopniu upośledzone, by dokonały eutanazji i wyraziły zgodę na pobranie organów.

Pobieranie organów od pacjentów po eutanazji odbywa się po stwierdzeniu farmakologicznego wstrzymania akcji serca, ale nie po stwierdzeniu śmierci mózgu. Dzięki temu narządy mają większą żywotność, stąd lekarze są żywo zainteresowani upowszechnieniem tej procedury.

Smith napisał: „Zgoda na pobranie organów od ofiar eutanazji lub samobójstwa wspomaganego łączy się z ryzykiem, że ludzie chorzy terminalnie lub niepełnosprawni, albo chorujący na depresję, mogą odczuwać przymus wybrania śmierci, aby oddać swoje organy potrzebującym. Ten akt desperacji może być skutkiem poszukiwania przez nich sensu życia i cierpienia poprzez poświęcenie się dla innych”.

W ub. roku spore kontrowersje wywołała eutanazja pewnej kobiety, która nie była terminalnie chora, ale całkowicie sparaliżowana, a przez to w pełni zależna od opiekunów. Od pewnego czasu przebywała w szpitalu. Dzień przed dokonaniem eutanazji pacjentka wyraziła wolę podarowania organów do przeszczepu. Przypadek ten opisano w piśmie „Transplantation”, sugerując upowszechnienie tej procedury.

„To bardzo niebezpieczne terytorium – napisał na swoim blogu Wesley Smith – Takie ruchome piaski dla lekarzy, współmałżonków, krewnych, a nawet redakcji prestiżowych czasopism medycznych. Swoimi wypowiedziami uprawomocniają pomysły, że martwy jest lepszy niż niepełnosprawny. Źyjący jeszcze pacjenci mogą zasadniczo być postrzegani jako naturalne zasoby części zamiennych – wystarczy dokonać eutanazji i wydobyć potrzebne organy”.

Źródło: LifeSiteNewscom,

Za: PiotrSkarga.pl | http://www.piotrskarga.pl/ps,6543,2,0,1,I,informacje.html

Skip to content