Aktualizacja strony została wstrzymana

„W imieniu Rzeczypospolitej…” Stefana Korbońskiego – Jan Bodakowski

Jedną z wielu ciekawych publikacji wydanych przez Instytut Pamięci Narodowej jest „W imieniu Rzeczypospolitej…” Stefana Korbońskiego (praca po raz pierwszy opublikowana w Paryżu w 1954 roku). Stefan Korboński był działaczem Polskiego Stronnictwa Ludowego i jednym z przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Jego wspomnienia są jedną z najważniejszych i najwcześniejszych książek o polskiej konspiracji. A co najważniejsze jedną z niewielu relacji świadków (o co skutecznie, w trakcie wojny i po niej, zadbali naziści i komuniści).

Stefan Korboński bardzo plastycznie opisał życie w okupowanej Polsce (autor opisał kadrami doskonale nadającymi się do scenariusza filmowego). Talent literacki autora ukazuje jego wrażliwość na emocje, nastroje, atmosferę, ducha okupowanej Polski. Czytelnik poznaje zagubienie Polaków w pierwszych miesiącach okupacji, zagubienie wobec nowej rzeczywistości. Dbałość autora o oddanie szczegółów rzeczywistości jest tak duża że ukazuje on nawet wytworzenie się pod okupacją nowej mody.

Polacy nie byli przygotowani na okupacje. Terror okupanta był dla Polaków szokiem. Polacy naiwnie wierzyli że Niemcy będą szanować prawo międzynarodowe. Patriotyzm był tak silny że nikt nie był (poza wyjątkami potwierdzającymi regułę) zainteresowany kolaboracją (nie była więc postawa Polaków spowodowana brakiem woli Niemców do wciągnięcia Polaków w kolaboracje). Konspiracja nie była profesjonalna, istniała tylko dlatego że terror niemiecki nie był permanentny tak jak terror sowiecki. Konspiracja znalazła też swoje oparcie w solidarności wszystkich Polaków.

W swych wspomnieniach Korboński opisuje też realia niemieckiego terroru ( w tym łapanek, więzień niemieckich które poznał podczas swojego pobytu na Pawiaku), życia politycznego i pracy w podziemiu, konfliktów o dominacje w podziemiu, trudu wkładanego w utrzymanie łączności z rządem polskim w Londynie.

Niezwykle ciekawy jest opis przepisów Polskiego Państwa Podziemnego obowiązujących Polaków. Reguły postępowania wobec Niemców nakazywały nieustanne stawianie oporu (zawsze i wszędzie) wobec okupanta, sabotaż przepisów szkodliwych dla Polski i Polaków, zakaz zapisywania się na Volkslisty i utrzymywania stosunków towarzyskich z Niemcami. Przepisy podziemne zobowiązywały lekarzy do wydawania lewych zaświadczeń Polakom, sędziów polskich do nie przekazywania spraw do niemieckich sądów, pracodawców do nielegalnego podwyższania pracownikom pensji i ochrony praw robotników. Polacy byli zobowiązani do posłuszeństwa wobec władz podziemnych. Władze podziemne nakazywały bojkot: niektórych lokali, prasy wydawanej przez okupanta, kin. Nakazywano sabotowanie pracy i kontyngentów dla okupanta. Zakazane było: fałszowanie produktów sprzedawanych Polakom, wymuszanie łapówek. Nakazywano spisywanie (i przekazywanie konspiracji) relacji o zbrodniach niemieckich. Przepisy walki cywilnej były powszechnie przez Polaków przestrzegane.

Kierownictwo Walki Cywilnej nakazywało sabotaż kontyngentów, dostarczanie jak najmniej, jak najgorszej jakości. „Instrukcje uczyły (…) jak należy ukrywać i zabezpieczać artykuły żywnościowe przed zepsuciem”. „Została przeprowadzona akcja terroryzowania urzędników ściągających kontyngenty, na przykład wielu ”kolczykarzy” którzy rejestrowali i znakowali bydło, otrzymało kary chłosty”. Przedstawiciele Kierownictwa Walki Cywilnej wysypywali ziarno z wagonów kontyngentowych. Działania polskiego podziemia były skuteczne też z powodu wykazywania przez Niemców przejawów bycia cywilizowanym narodem. Niemcy, co dziś wydaje się niezwykle, rozumieli że gdy rolnicy nie mają co dać – to dać nie mogą [dziś takie podejście jest obce instytucjom III RP] i honorowali pokwitowania wystawione przez partyzantów za zarekwirowane zwierzęta. „Partyzanci np. zabierali z dworu dwie świnie, a wystawiali kwit na sześć. Niemcy, zgrzytając zębami, honorowali te pokwitowania”. Niemcy byli równie bezsilni wobec powszechnego sabotażu. Nawet terror (masowe mordy całych wsi) nie zniechęcały do sabotażu. Ochrona kontyngentów wiązała w Polsce olbrzymie niemieckie siły. Źywność ocalała przed rekwizycją, też dzięki paleniu przez partyzantów urzędów gminy z dokumentacją kontyngentów, trafiała do miast za pośrednictwem czarnego rynku.

Niemcy wprowadzili głodowe normy żywnościowe dla Polaków. Polityka okupanta doprowadziła do tego że śmiertelność podczas okupacji była czterokrotnie większa niż w przed nią. Do 1943 roku Polakowi na miesiąc przysługiwało 9 kilogramów chleba (lub w zamian jednego kilograma chleba 0,75 kg mąki), 125 gramów kawy zbożowej, 300 g cukru, 500 g marmolady, 400 g mięsa, 200 g środków odżywczych. Rocznie Polak miał prawo do 100 kg ziemniaków. Dzieci do lat 14 dostawały tylko 4,5 kg chleba i 500 g środków odżywczych. Polaków od śmierci głodowej ratował tylko czarny rynek. Na potrzeby czarnego rynku pracowało 2000 nielegalnych piekarni, rzesze przemytników, doskonale zorganizowany hurtowy przemyt (oparty na sfalowanych dokumentach legalizacyjnych). Źandarmi niemieccy zazwyczaj tolerowali czarny rynek i przemytników. Pod niemiecką okupacją sektor nielegalny był wielokrotnie większy od sektora legalnego. Realną walutą były tylko dolary i złoto. By przeciwdziałać wywózkom niewolników do pracy przymusowej w Niemczech, podziemie organizowało fałszywe zatrudnienie i fałszywe orzeczenia lekarskie o niezdolności do pracy. Sami niewolnicy w Niemczech sabotowali prace przymusową.

Odpowiedzią czarnego rynku na zwiększona konsumpcje alkoholu podczas okupacji była nielegalna produkcja i handel alkoholem. Nielegalne przemysłowe bimbrownie funkcjonowały dzięki płaceniu haraczu Niemcom. Niemieccy rekieterzy brali też w ramach haraczu bimber który z zyskiem sprzedawali w Niemczech. Produkcja nielegalnych bimbrowni była przeznaczana na handel lub hurtowo dostarczana do lokali gastronomicznych. Lokale gastronomiczne stały się podczas okupacji miejscem pracy dla aktorów i muzyków którzy odmówili świadczenia pracy na rzecz niemieckiej propagandy. Wspomnienia Korbońskiego zawierają barwny opis lokali w okupowanej Warszawie. Ulubionym miejscem spotkań polskich konspiratorów stały się bary kawowe. Niestety pijaństwo często doprowadzało do dekonspiracji a bimbrownie były zinfiltrowane przez niemieckich agentów.

W swych wspomnieniach Korboński opisał funkcjonowanie podziemnego wymiaru sprawiedliwości. Specjalne sądy konspiracyjne stosowały przepisy konspiracyjne i II RP. Sady specjalne wydawały trzy rodzaje orzeczeń: uniewinniały, przekazywały do rozpatrzenia po wojnie lub wydawały wyroki śmierci. Wyroki musiał zatwierdzać Delegat Rządu na Kraj. Takich wyroków podczas wojny wykonano około 200. W sytuacjach ekstremalnych „okręgowy kierownik Walki Cywilnej mógł zarządzić egzekucje osoby” stanowiącej zagrożenie. Ludność cywilna akceptowała wykonywanie wyroków śmierci. Egzekutorami nie mogły być kobiety, harcerze i inwalidzi. Egzekutor mógł wykonać tylko trzy wyroki. Podziemie przeprowadzało akcje plakatowe informujące o wykonaniu wyroku. Prócz sadów funkcjonowały Komisje Sądzące Walki Cywilnej. Komisje Sądzące orzekały o karach infamii, nagany i upomnienia za bratanie się z okupantem (od 1944 roku kary chłosty i uczynienia szkody na majątku). Dodatkowo zbierały dowody antypolskiej działalności.

Stefan Korboński w swoich wspomnieniach opisał też przypadki utrzymywania kontrowersyjnych relacji z okupantem. Proniemiecki publicysta Władysław Studnicki podczas wojny „składał Niemcom liczne memoriały, w których wytykał zbrodnie niemieckie i piętnował głupotę polityczną okupanta”. Z pismami w obronie Polaków „nie bał się chodzić do Gestapo, skąd go często wyrzucano za drzwi”. Do Katynia Niemcy wysłali komisje złożoną z Goetla, Emila Skiwskiego i księdza Stanisława Trzeciaka. Narodowiec [i pisarz SF] Feliks Burdecki podczas wojny wydawał kolaboracyjne pismo „Przełom”.

„W imieniu Rzeczypospolitej…” jest też doskonałym opisem organizacji Kierownictwa Walki Cywilnej, walk sanacji z przeciwnikami sanacji o dominacje w podziemiu, niemieckiej polityki demoralizowania polskiej młodzieży (w teatrzykach rewiowych, kinach, loteriach), pomocy podziemia dla dla żydów, działalności propagandowej podziemia, skuteczną nieniecką infiltracje podziemia, ludzi podziemia, ich życie i bohaterskiej śmierci z rąk Niemców (a po II wś komunistów). Wspomnienia Korbońskiego wyzwalają od idealistycznej wizji Polskiego Państwa Podziemnego. Ukazują smutny obraz partyjniactwa i amatorszczyzny. Obraz tak podobny do współczesnego obrazu elit politycznych.

Wspomnienia Korbońskiego są wstrząsającym zapisem martyrologii narodu polskiego i żydowskiego. W 1942 roku polskie podziemie dostarczało aliantom informacji o eksterminacji żydów. Alianci ukrywali ten informacje przed opinią publiczną, co prowadziło do konsternacji polskiego podziemia. Gdy Polacy domagali się od aliantów publikowania w mediach informacji o holocauście alianci odmawiali. Alianci nie wierzyli Polakom, uważali że Polacy oczerniają Niemców w ramach walki propagandowej, dopiero jak sami zdobywali informacje poprzez swoją agenturę o holocauście informacje publikowali. Nie tylko alianci ale i sami żydzi nie wierzyli Polakom, pomimo ostrzeżeń Polaków żydzi dawali się wywozić do obozów. Pomimo obojętności aliantów i żydów, polskie podziemie na własną rękę informowało społeczeństwo polskie i zachód o holocauście. Podziemne sady wydawały wyroki śmierci które wykonywano na szmalcownikach. Polskie podziemie dzięki bezpośredniej łączności z Londynem dostarczało alianckim radiostacjom bezpośrednie relacje z Powstania w Getcie Warszawskim.

Olbrzymim problemem dla Polskiego Państwa Podziemnego była sowiecka agentura na terenach niemieckiej okupacji. Przed atakiem Niemców na ZSRR Wanda Wasilewska była dzięki pomocy Niemców w Warszawie gdzie sprzedała mieszkanie ojca. Komuniści przed 1941 rokiem zwalczali polski sabotaż na kolei by wspierać współprace gospodarczą Niemiec i ZSRR. Po ataku Niemiec na ZSRR Polska Partia Komunistyczna odrodziła się jako Polska Partia Robotnicza. Akcje bojówek PPR były bezsensowne np. atak sowieciarzy na Cafe Club polegał na rzuceniu z tłumu cywilnych przechodniów granatu do ogródka kawiarnianego. Po ujawnieniu przez Niemców 13 kwietnia 1943 roku grobów polskich oficerów zamordowanych przez sowietów w Katyniu polskie podziemie oskarżyło o tą zbrodnie ZSRR. W odwecie sowieciarze z PPR będący agenturą NKWD (zajmującą się między innymi infiltracja władz Polskiego Państwa Podziemny) zaprzestali walki z Niemcami i zaczęli zwalczać polskie podziemie. W Warszawie akcjami PPR wymierzonymi w polskich patriotów kierowali funkcjonariusze NKWD.

Bardzo nie poprawne politycznie są wspomnienia Korbońskiego o Józefie Rettingerze który na zlecenie Londynu wizytował podziemie. Rettinger mając 50 lat i kurzą ślepotę nocą został zrzucony na spadochronie z brytyjskiego samolotu na teren niemieckiej okupacji. Nosił w okupowanej Polsce pseudonim Salamander. W okupowanej Polsce spotkał się z doktorem Henrykiem Kłodzkim masonem który kreował scenę polityczną i rządy w II RP (po II wś Kłodzki kolaborował z sowietami, jako poseł zgłosił kandydaturę Bolesława Bieruta na prezydenta). Pod okupacją niemiecką nie był w nachodzony przez Gestapo – co według Korbońskiego było dowodem międzynarodowych wpływów masonerii.

Stefan Korboński był też świadkiem Powstania Warszawskiego. Autor „W imieniu Rzeczypospolitej…” opisuje atmosferę w Warszawie w przeddzień Powstania. Warszawiaków niezwykle radowały kolumny Niemców cofające się na zachód. Niemców w Warszawie ogarniała panika, niemieccy cywile z dobytkiem w panice uciekali. Do Warszawy docierały odgłosy walk z okolic Owocka i Radzymina. Niemcy nagle zapragnęli zaprzyjaźnić się z Polakami, wszystko co mogli spieniężali (pielęgniarki niemiecki sprzedawały zegarki i papierośnice ukradzione rannym niemieckim żołnierzom). Armia rozstrzeliwała dezerterów, żołnierze sprzedawali oporządzenie. W lipcu Niemcy ewakuowali urzędy, kolaboranci uciekali z Niemcami, zastraszone patrole niemieckie bez powodu strzelały do cywili. Nastrój radosnej ekscytacji ogarniał Polaków. Powszechnie uważano że Polacy powinni sami wyzwolić Warszawę. Sam wybuch powstania zaskoczył Korbońskiego. Nie był on poinformowany o przygotowaniach do Powstania, przypadkowo dowiedział się o planach od szeregowego żołnierza. 30 lipca kiedy niemieccy cywile opuścili Warszawę, a w mieście pozostał Wehrmacht i Gestapo, wśród Niemców zapanował spokój.  Dzień później w opustoszałych budynkach pozostawionych przez niemieckie urzędy zaczęli urzędować Polacy. Sowiecka radiostacja „Kościuszko” nawoływała Polaków do powstania. Polacy byli przekonani że sowieci im pomogą. Niestety sowieci nie pomogli, nie pozwolili nawet aliantom korzystać w celu dokonywania zrzutów z ich lotnisk oddalonych od Warszawy o kilkanaście minut. Dodatkowo zagrozili że będą internować wszystkich alianckich lotników niosących pomoc walczącej Warszawie. Po bohaterskich walkach (które opisał w swych wspomnieniach Korboński) Niemcy uznali prawa wojskowe kapitulujących powstańców.

Ostanie wspomnienia Korbońskiego dotyczą sowieckiej okupacji, terroru nowej władzy, eksterminacji polskich patriotów, aresztowania przez NKWD, prób funkcjonowania w nowej sytuacji politycznej i ucieczki na zachód.

Jan Bodakowski

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: materiałów autorskich

Skip to content