Aktualizacja strony została wstrzymana

Blamaż na torach – wywiad z Jerzym Polaczkiem, b. ministrem transportu

Z posłem Jerzym Polaczkiem (PiS), byłym ministrem transportu, rozmawia Jacek Sądej

– Jak ocenia Pan paraliż polskiej kolei związany z wdrożeniem nowego rozkładu jazdy?

– To jeden z wielu przykładów pokazujących, jak obecnie funkcjonuje państwo i władza publiczna. To jest sytuacja, która nie ma precedensu w naszej najnowszej historii. W Europie i w Polsce nowe rozkłady jazdy pociągów ustala się do końca września. Dotyczy to też połączeń międzynarodowych. Najwyraźniej te procedury zlekceważono.

– Ministerstwo Infrastruktury, ze względu na mnogość spółek, może zrzucić z siebie odpowiedzialność i powiedzieć, że nie ponosi winy za wszystkie utrudnienia…

– Obowiązuje jednak nadzór właścicielski, który jest sprawowany wobec kluczowych spółek grupy PKP. Ponadto Urząd Transportu Kolejowego, który jest regulatorem rynku kolejowego, również współdziałał z polskimi liniami kolejowymi oraz przewoźnikami, aby uzgodnić i wdrożyć projekt nowego rozkładu na kolejny rok. Pomimo tego doszło jednak do blamażu.

– W ustawie o transporcie kolejowym brakuje rozdziału mówiącego o zarządzaniu kryzysowym. Czy nie jest to niedopatrzenie?

– Nie, dlaczego? Zarządzanie kryzysowe powinno odnosić się do sytuacji nadzwyczajnych, np. wojny. Bałagan na dworcach stanowi dowód bezradności władzy publicznej, Ministerstwa Infrastruktury, które pełni nadzór właścicielski nad grupą PKP. We władzach spółek kolejowych jest kilku dygnitarzy – i z rządu Marka Belki, i z rządu Donalda Tuska. Wymienię szefa Rady Nadzorczej PKP, którym jest pan minister Krzysztof Opawski, minister infrastruktury w rządzie premiera Belki. Szefem PKP Intercity jest Grzegorz Mędza, wiceminister infrastruktury w tym samym gabinecie, odpowiedzialny za kolejnictwo, a szefem telekomunikacji kolejowej jest od niedawna wiceminister infrastruktury w rządzie Tuska pan Andrzej Panasiuk. Przecież to nie są osoby, dla których te kwestie są czymś zupełnie nowym. W dodatku warto zauważyć, że od kilkunastu dni Polska jest jedynym państwem w Europie, w którym skrócono rezerwację biletów z 60 do 30 dni. To jest niezwykła historia, która ogromnie nas kompromituje.

– Czy podział na spółki jest przyczyną problemów, z jakimi mamy do czynienia na kolei?

– W państwach europejskich istnieje rozdział zarządu infrastruktury kolejowej, którym jest zawsze podmiot państwowy, od operatorów, którzy na tym rynku funkcjonują, mówię o przewozach pasażerskich. I w Polsce są narzędzia prawne, żeby to regulować. Nie wyobrażamy sobie chyba takiej sytuacji, gdy rozkład lotów portu Warszawa-Okęcie z jakimkolwiek z portów regionalnych nie jest znany aż do dnia, kiedy wchodzi w życie. Na tym polega sfera bezpieczeństwa ruchu kolejowego czy lotniczego, która musi być skalkulowana w proces konsultacji o charakterze merytorycznym. W czasie rządów „luzaków” – jak to określa pani prof. Jadwiga Staniszkis – zanika też postawa służby publicznej.

– Jak widzi Pan przyszłość kolei?

– Należy wymienić część kadr, dla których odpowiedzialność jest rzeczą nieznaną. To problem konkretnej odpowiedzialności, a nie zjawisko bezosobowe. Bo są przecież ludzie, którzy za tę koordynację biorą wynagrodzenie. Te konsultacje w każdym kraju europejskim trwają średnio kilka miesięcy, do września przeważnie. Tak było zawsze – również w poprzedniej kadencji. Nigdy nie występowały jakieś gwałtowne problemy. Jeśli padła kwestia uruchamiania pociągów, które miały dofinansowanie – czy to ze strony marszałków czy budżetu – to była załatwiana. A dodatkowe konsultacje, tam gdzie były jakieś oczekiwania władzy regionalnej czy samych spółek kolejowych, analizowano pod kątem efektywności ekonomicznej. W każdym państwie europejskim projekt nowego rozkładu jazdy powinien być elementem promocji i reklamy. Jeśli uruchamia się nowe połączenia czy wydłuża się trasę albo zwiększa częstotliwość, to wynik analiz powinien być robiony w  duchu marketingowym. Widzę, że po raz pierwszy w Polsce wszyscy po kolei uchylili się od wzięcia odpowiedzialności. Ogłoszenie w „Rzeczpospolitej”, gdzie podpisują się i przepraszają opinię publiczną kolejarze z grupy PKP, jest zachowaniem trochę absurdalnym, bo to nie kolejarze, lecz kierownictwo kilku spółek kolejowych i ministerstwo odpowiadają za bałagan na kolei. To raczej minister i rząd powinien przeprosić setki tysięcy Polaków, którzy codziennie korzystają z tej publicznej usługi transportowej.

Wywiad ukazał się w tygodniku 'Nasza Polska’ nr 51-52 (790) z 21 grudnia 2010r.

Za: Nasza Polska | http://www.naszapolska.pl/index.php/component/content/article/1829-wywiad-qnpq-z-jerzym-polaczkiem-blama-na-torach | Wywiad "NP" z Jerzym Polaczkiem: Blamaż na torach

Skip to content