Aktualizacja strony została wstrzymana

Zwolennicy NRD przeciwko Królowi – Stanisław Michalkiewicz

W przedostatnią niedzielę listopada, akurat w dniu rozpoczęcia wyborów samorządowych, w Świebodzinie odbyła się uroczystość poświęcenia największego na świecie posągu Chrystusa – Króla Wszechświata. Dla chrześcijan nie ma najmniejszej wątpliwości, że Chrystus jest Królem Wszechświata – bo sam o tym powiedział, mówiąc: „dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi” – a więc – we Wszechświecie. Wszelką władzę – czyli nie ograniczoną ani żadną konstytucją, ani paktami konwentami ma monarcha, czyli suweren. I Jezus Chrystus, w odróżnieniu od dzisiejszych królików, którzy podlizują się demosowi pasowanemu na demokratycznego suwerena, nikomu podlizywać się nie musi. Można co do tego być pewnym również dlatego, że nie podlizywał się nawet podczas swojej działalności publicznej. Nie zabiegał o uznanie uczniów i kiedy część opuściła Go z powodu „twardej mowy”, tylko zapytał pozostałych, czy i oni też zamierzają odejść. Ale nawet w stosunku do nich, do tych najwierniejszych, potrafił zachować dystans, przypominając im, że to „nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”. Od razu widać było prawdziwego Pana i nie mogę powstrzymać się od uwagi, że podobną zaletą charakteryzował się Prymas Stefan Wyszyński. Każdy, kto się z nim zetknął, miał świadomość, że obcuje z prawdziwym Księciem Kościoła – chyba, że był bardzo mało spostrzegawczy. I to wcale nie dlatego, by Prymas Wyszyński przyjmował jakieś faraońskie pozy. Przeciwnie – był bardzo bezpośredni, ale jednocześnie – z dystansem i przypominam sobie scenę, kiedy to delegacja wpływowej przecież i jakże hojnej dla Kościoła w Polsce Polonii Amerykańskiej przedstawiała mu liczne racje, przemawiające za tym, by duszpasterzem Polonii był jakiś konkretny biskup. Prymas wysłuchał wszystkich argumentów, po czym wyrzekł dwa słowa: „inaczej będzie” – i tym delegację pożegnał.

Nic więc dziwnego, że przypominanie i w dodatku w tak spektakularnej i robiącej wrażenie swoim ogromem formie, o prawdziwym charakterze władzy Chrystusa i w ogóle – o samym istnieniu takiej władzy – rodzi potężny dysonans poznawczy wśród zwolenników tak zwanego Kościoła otwartego, którego pepinierą stało się środowisko skupione wokół żydowskiej gazety dla tubylczych Polaków, czyli „Gazety Wyborczej”. W tym, że żydowscy szowiniści, nadający temu środowisku ton, nie lubią Chrystusa, nie ma niczego zaskakującego. Szydło z worka wyszło już w początkach chrześcijaństwa, kiedy to ówcześni Żydzi nie tylko nie chcieli słuchać apostoła Pawła, ale nawet grozili mu śmiercią i to – rzecz ciekawa – nie z jakichś powodów teologicznych, tylko ze względu czysto politycznego – że mianowicie występuje „przeciwko narodowi”. Zarzut ten był trafny o tyle, że głoszony przez św. Pawła, też przecież rodowitego Żyda, chrześcijański uniwersalizm, wywracał do góry nogami i wprost pozbawiał wszelkiego znaczenia żydowskie, trybalistyczne uroszczenia do wyjątkowości w całym Wszechświecie. Mimo upływu 2 tysięcy lat, w publicystyce, jaka pojawiła się w żydowskiej gazecie dla tubylczych Polaków, pobrzmiewa ten sam ton. Jaki tam Król, jakiego tam znowu Wszechświata, kiedy – po pierwsze – jeśli nawet ktoś tam kiedyś o tym wspomniał, to królestwo Jego nie jest z tego świata, a po drugie – że przecież „pula się cała nam należy”? To są te najgłębsze przyczyny, dla których nie tylko znak Krzyża, ale również świebodziński posąg tak Żydów kole w oczy. Jeśli nawet nie da się chrześcijaństwa zlikwidować, przynajmniej na razie, to po cóż właściwie przypominać o tym Królestwie, zwłaszcza w postaci takiego gigantycznego posągu?

Ale żydowski szowinizm nie wyczerpuje oczywiście wszystkich zastrzeżeń wobec świebodzińskiej figury. Nosami kręcą też postępowi katolicy, przy czym w ich przypadku, sami nie bardzo właściwie wiedzą – dlaczego. O tej bezradności, wynikającej po prostu z bezmyślnego powtarzania za Żydami, świadczy pomysł, że środki przeznaczone na zbudowanie tego posągu można było przecież „rozdać ubogim”. Przypomina to ewangeliczną scenę, kiedy to kobieta natarła stopy Chrystusa drogocennym olejkiem, co oburzyło uczniów, a zwłaszcza Judasza, który też wolał by alabastrowy flakonik sprzedać, a pieniądze „rozdać ubogim”. Warto przypomnieć odpowiedź Pana Jezusa, który poinformował uczniów, że ubogich zawsze będą mieli między sobą. Niezależnie od kontekstu sytuacyjnego, można te słowa odczytać również jako przestrogę przez uleganiem pokusie budowania raju na ziemi przy pomocy różnych demokracji i innych socjotechnik, jako przestrogę przed pokusą budowania przez Kościół ustroju, jakiego świat nie widział. Z faktu, iż królestwo Chrystusa nie jest z tego świata wynika logicznie to, że jest ze świata „tamtego”. A co wiemy o „tamtym” świecie? Niewiele, ale jedno wiemy na pewno: że nigdy nie było tam, nie ma i nie będzie żadnych reform. Jeśli zatem ten świat ma upodabniać się do „tamtego” świata, to nie za pomocą chytrych socjotechnik, którymi nowocześni księża zbajerują rzesze wiernych, tylko dzięki dostarczaniu ludziom PEWNOŚCI. Jeśli bowiem Kościół wzgardziłby Królestwem Niebieskim na rzecz Niebieskiej Republiki Demokratycznej (NRD) i zacząłby się umizgiwać do każdorazowej większości, to zamiast Prawdy dostarczałby ludziom rozterek. A ludzie mają dość rozterek i bez Kościoła, więc po cóż mieliby jeszcze przejmować się rozterkami trapiącymi duchowieństwo – czy na przykład nie zrezygnować z celibatu, albo czy może zacząć kobiety wyświęcać na „księżyny” – i tak dalej.

Bóg jeden wie, jakie intencje towarzyszyły pomysłowi wzniesienia w Świebodzinie największego na świecie posągu Chrystusa Króla. Ale niezależnie od tego, co tam kto sobie przy tym myślał i czego oczekiwał, to ten ogromny posąg sprzyja przypominaniu każdemu, kto na niego spojrzy, że jest przynajmniej jeden stały Punkt we Wszechświecie: Alfa i Omega, Początek i Koniec. Nic dziwnego, że w obliczu takiej możliwości przeciwnicy Królestwa Chrystusowego tak kręcą nosami.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   miesięcznik „Opcja na prawo”   24 grudnia 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze miesięcznika „Opcja na prawo” (pow. poznański).

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1876

Skip to content