Aktualizacja strony została wstrzymana

Wspólne korzenie idelogiczne łączą: Amerykańska Partia Nazistowska głosowała na Obamę

Przeprowadzony przez pismo Esquire wywiad z przywódcą ruchu neonazistowskiego w Stanach Zjednoczonych, pozornie zaskakuje swoimi tezami. Rocky Suhayda z Amerykańskiej Partii Nazistowskiej (American Nazi Party) stwierdza bowiem, że w wyborach prezydenckich poparł kandydata Baraka Obamę, spychając kwestie rasowe na drugi plan. „Biały człowiek postawiony został przed wyborem czy wybrać Nigra (negro) czy całkowitego palanta” – stwierdza przywódca nazistowskiej partii. „Osobiście wolę Nigra. Narodowi Socjaliści nie są bowiem bezmyślnymi nienawistnikami. No bo co tutaj widzę: widzę białego człowieka, prawie już nieżywego, który deklaruje że chce toczyć niekończące się wojny na całym świecie, aby uczynić świat bezpiecznym do eksploatacji przez Judeo-kapitalistów, człowieka który wspiera inwazję Ameryki przez nielegalnych [imigrantów], w sumie będącego kontynuacją ostatnich ośmiu lat Imperatora Busha. Z drugiej strony mamy czarnego człowieka, który zakochany jest w swojej własnej grupie, należy do czarno-nacjonalistycznej religii, ma czarną żonę – w przeciwieństwie do tych Nigrów, którym 'udało się w życiu’, i którzy natychmiast lądują z białą żoną jako rodzaj nagrody – i ja czuję respekt do takiego Nigra. Za każdym razem gdy jakaś prominentna osoba przyjmuje swoje rasowe dziedzictwo w pozytywnym znaczeniu, jest to dobre dla ludzi myślących kategoriami rasowymi. Poza tym, Ameryka nie interesuje się zupełnie amerykańskim białymi robotnikami, a zamiast tego jest zakochana w prawie każdym nie-białym na tej ziemskiej planecie. Czyli – będzie to poetycznie wymierzona sprawiedliwość z nie-białym jako szefem tej upadającej współczesnej Sodomy i Gomory.”

Podobnie postrzega obecną sytuację Erich Gliebe, szef National Alliance, organizacji promującej potrzeby spychanego na margines białego człowieka. Gliebe mówi, że „Obama może być lepszym kandydatem dla naszej sprawy, ponieważ ma on świadomość rasową, a jedną z najważniejszych rzeczy jaką National Alliance próbuje robić, to właśnie wzmacnianie rasowej świadomości wśród naszych [białych] ludzi. Młodzi biali na uniwersytetach zostali całkowicie wyprani z rasowej tożsamości. Obama może być rasistą w pozytywnym dla swoich ludzi znaczeniu, a to obudzi wielu białych, przywróci im rasową świadomość. Bo biali widzą, że nie-biali Amerykanie mają przyzwolnie na to by być dumnymi z tego kim się jest, na to by mieć rasową świadomość, na to że można rozmawiać o swoich ludziach, o swojej społeczności bez bycia posądzonym o rasizm. No bo nie oszukujmy się: biali ludzie nie będą walczyli o swoje sprawy z białym prezydentem. […] Obama jest bardzo inteligentnym człowiekiem, świetnym mówcą i ma pewną charyzmę, a John McCain nic z tego nie oferuje. Być może najlepszą dla białej rasy jest posiadanie czarnego prezydenta. Mój jedyny problem z Obamą jest być może to, że nie jest on wystarczająco czarny.”

Również i Tom Metzger, szef organizacji o nazwie 'Samoobrona Białych Aryjczyków’ (White Aryan Resistance), a w latach 70-tych jeden z przywódców Ku-Klux-Klanu (rasistowskiej organizacji stworzonej przez białych Protestantów zwalczających tak samo Murzynów jak i katolików), uważa, że Obama będzie lepszym prezydentem. „Problemem z Obamą jest to, że jest on nieuczciwy odnośnie do swojego rasistowskiego postrzegania świata. Czułbym do niego większy respekt, gdyby po prostu wyszedł i powiedział: 'Słuchajcie, jestem czarnym rasistą’. Nie, nie czuję nienawiści do czarnych, ale po prostu myślę, że w najlepszym interesie ras jest życie w takiej separacji jak tylko jest to możliwe. Widzisz zatem, że jestem lewicowcem, a nie prawicowcem. Nienawidzę paranarodowych korporacji bardziej niż czarnego człowieka.”

I rzeczywiście, wszyscy rozmówcy wyrażają swą szczególną niechęć do międzynarodowych korporacji czy kapitalizmu we współczesnym wydaniu. Erich Gliebe wyszczególnia dodatkowo, że chodzi o kontrolowane przez Żydów media.


Nastawienie przywódców lewicowo-narodowych organizacji i ich wypowiedzi nie powinny zatem dziwić. W przypadku Partii Nazistowskiej po 60 latach zdecydowano się na publiczne zademonstrowanie tego, co przecież zawsze stanowiło jedną całość tej samej ideologii. Wsparcie wyborcze najbardziej pro-aborcyjnego w historii kandydata na prezydenta, opowiadającego się za różnego rodzaju zwyrodnieniami społecznymi, kandydata na wskroś przepełnionego rewolucyjnym duchem marksistowskiej ideologii, wsparcie go przez neo-nazistowską partię, stanowi przykład na to, że kroczące innymi drogami frakcje tej samej ideologii, spotykają się kiedyś w serdecznym uścisku. I cieszą się wspólnie ze zwycięstwa – nad siłami próbującymi dążyć do normalności. Narodowy-socjalizm i międzynarodowa jego odmiana, na dodatek wzmocniona ideologią czarnego rasizmu, spotykają się dzisiaj. I świętują. Tak jak niemieckie wojska świętowały z krasnoarmiejcami w 1939 roku. Historia zakreśliła więc wielkie koło.


Lech Maziakowski
Washington, DC | 11-09-08 | www.bibula.com


Na podstawie: Esquire, JewishJournal




Skip to content