Aktualizacja strony została wstrzymana

Schodzimy do podziemia? – Stanisław Michalkiewicz

Szanowni Państwo!

We wtorek, 30 listopada, byłem na otwarciu wystawy urządzonej w Muzeum na Woli przez Muzeum Drukarstwa i Stowarzyszenie Wolnego Słowa. Wystawa była poświęcona podziemnym wydawnictwom, jakie pojawiły się masowo w stanie wojennym oraz – jakie powstały w drugiej połowie lat 70-tych, zanim jeszcze wybuchła fala strajków i powstała Solidarność. Z przyjemnością zauważyłem również broszurkę wydaną przez nasze wydawnictwo „Kurs”, w której amerykański autor David Bergland przedstawiał libertarianizm – ideologię podówczas niemal w Polsce nie znaną. Jedną z atrakcji wystawy byli ZOMO-wcy, których dwójka w pełnym rynsztunku stała przed wejściem do muzeum – a kiedy już zeszliśmy do podziemi, w których umieszczona była ekspozycja, w pewnym momencie drzwi zostały wyważone, na salę wtargnęła drużyna ZOMO-wców, którzy „w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” aresztowali dwóch mężczyzn ucharakteryzowanych na podziemnych drukarzy, a pozostałym rozkazali się „rozejść”. Śmiechu było co niemiara; każdy z nas poczuł, jakby mu ubyło co najmniej 30 lat – no i oczywiście żałowaliśmy, że nie ma wśród nas generała Wojciecha Jaruzelskiego, który aż do końca lat 80-tych zapewniał nam takie atrakcje. Ja na przykład ostatni raz zostałem aresztowany i skazany przez kolegium do spraw wykroczeń na grzywnę i konfiskatę mienia we wrześniu 1988 roku, kiedy – jakby napisał dobry wojak Szwejk – już się z ruską weszką parzył nasz stary, stalinowski wszarz.

Jak ta historia się powtarza! I to nie tylko, a nawet nie tyle dlatego, że wydobyty z lamusa, oczyszczony z pajęczyn i odkurzony generał Jaruzelski znowu „doradza” prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, jak najlepiej dogodzić prezydentowi Dymitrowi Miedwiediewowi – tylko dlatego, że pojawiają się znaki wskazujące, iż wolność słowa może znowu zostać zlikwidowana i to nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale kto wie, czy nie w skali całego świata! W naszym nieszczęśliwym kraju totalniactwo nie ustaje w wysiłkach przywrócenia swego ideału. Ideałem totalniaków jest bowiem cheder, w którym trzódka chóralnie powtarza mantry recytowane przez mełameda. Ten punkt widzenia forsuje środowisko skupione wokół „Gazety Wyborczej”, nie tylko domagając się likwidacji, a przynajmniej pacyfikacji Radia Maryja, ale również energicznie piętnując wszelkie przejawy niekoncesjonowanych kultów. Ostatnio na przykład przyczepili się do Chojnic, gdzie w lokalnej gazecie ukazała się publikacja przedstawiająca dokonania Jana Kobylańskiego. Tymczasem „Gazeta Wyborcza” akurat Jana Kobylańskiego nienawidzi za to, że nie tylko popsuł jakieś interesy panu Schnepfowi, którego Światowy Kongres Żydów uznawał za reprezentanta swoich interesów przy tubylczym rządzie polskim, ale przede wszystkim – że nie chciał tańczyć w takt majufesa, wygrywanego przez nasz „skarb narodowy”, czyli Władysława Bartoszewskiego. Wysiłkom środowiska skupionego wokół „Gazety Wyborczej” niewątpliwie sprzyja pojednanie polsko-rosyjskie. Skoro ekspertem od tego pojednania został uznany generał Jaruzelski, to tylko patrzeć, jak pod wpływem jego światłych rad, nowa ekipa naszych Umiłowanych Przywódców przywróci wszystkie wynalazki lat 80-tych, no i oczywiście – jakieś nowe, bo przecież świat idzie z postępem.

Tymczasem znaki wskazujące na możliwość zdławienia wolności słowa pojawiły się również w skali światowej. Mam oczywiście na myśli ujawnienie przez portal internetowy WikiLeaks tysięcy depesz, jakie wysyłali do centrali amerykańscy dyplomaci. Póki co, wielkich rewelacji w tych depeszach nie ma, chociaż oczywiście przyjemnie jest zobaczyć w nich potwierdzenie opinii uznawanych przez mądrali i roztropniaków za obłędne teorie spiskowe. Kłopotliwy charakter ujawnienia tych depesz polega przede wszystkim na pokazaniu, jak małą mądrością rządzony jest ten świat. Skoro dyplomaci Stanów Zjednoczonych, a więc mocarstwa uznawanego na całym świecie za poważne, wypisują takie rzeczy, to cóż dopiero, gdyby ujawnione zostały korespondencje ambasadora Gugały, czy choćby Schnepfa?

Dlatego też biurokratyczna międzynarodówka naszych Umiłowanych Przywódców już przeszła do natarcia, które przybrało postać międzynarodowego listu gończego wystawionego przez Interpol na wniosek Szwecji przeciwko założycielowi WikiLeaks, Julianowi Assange. Nie chodzi oczywiście o zarzut ujawnienia depesz; takiej ostentacji ta międzynarodowa szajka jeszcze trochę się wstydzi – tylko o przestępstwa natury obyczajowej. Ale odpór dopiero się zaczyna, więc wszystko jeszcze przed nami, a w takiej sytuacji warszawska wystawa poświęcona podziemiu wydawniczemu urządzona została w samą porę.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   Radio Maryja   2 grudnia 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50 i powtarzany w czwartek. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1849

Skip to content