Aktualizacja strony została wstrzymana

Matolstwo jest siłą! – Rafał A. Ziemkiewicz

„Nic nie wiem o tej wojnie, i nic nie chcę wiedzieć o tej wojnie, wystarcza mi wiedzieć, że wojna jest wielkim złem!” – ta fraza była jedną z najczęściej używanych na niezliczonych wiecach tzw. ruchu antywojennego, niezwykle prężnego na amerykańskich kampusach w latach sześćdziesiątych. Dziś już wiemy – choćby z kwerendy tajnych sowieckich akt, dokonanej w niepowtarzalnym momencie historycznym przez Władimira Bukowskiego – że cały ten hipisowski smród sterowany był z Moskwy.

Jego czołowi aktywiści byli często kadrowymi agentami KGB, przeszkolonymi w manipulowaniu emocjami tłumu, a tzw. intelektualiści, którzy najgłośniej „przeciwko wojnie” gardłowali, kontrolowanymi na różne sposoby przez Kremlin „pożytecznymi idiotami”.

Nie przypadkiem jedno z haseł Orwellowskiej partii w „1984” brzmi: „ignorancja to siła”. Tak jest, ignorancja jest właśnie podstawą skutecznego powodowania masami. Wystarczy tylko ignorantów dowartościować, przekonać, że im są głupsi, tym właśnie mądrzejsi, że ze swego nieuctwa powinni czerpać poczucie wyższości i dumy.

„Nic o tym nie wiem, i nic o tym nie chcę wiedzieć, wystarczy że wiem, co o tym myśleć” – na przykład, o przeszłości Lecha Wałęsy, o Okrągłym Stole, o historii naszego kraju, o mechanizmach władzy i mediów. Wystarcza mi wiedzieć, że wyznając słuszne poglądy, uświęcone przez autorytety, należę do tych lepszych, mądrzejszych.

„Ta książka jest tak obrzydliwa, że nigdy jej nie wezmę do ręki” – orzekali Władysław Bartoszewski czy Stefan Bratkowski po publikacji biografii Kapuścińskiego, co na zdrowy rozum powinno zostać powszechnie wyśmiane, no bo jakże można się tak autorytatywnie o czymś wypowiadać, podkreślając swą kompletną niekompetencję – a zostało właśnie potraktowane z powagą i zadęciem. Tak, sam oberautorytet, największy z największych, mówi: Nie czytać! I ja też nie czytałem, też jestem mądry!

Cytowane na wstępie zdanie można by spokojnie zadedykować tym kilku tysiącom ogłupionych propagandą ludzi, którzy dali się „Gazecie Wyborczej” spędzić do gwizdania na „Marsz Niepodległości” i wznoszone na nim hasła w rodzaju „Niepodległość – nie na sprzedaż”, czy „Bóg-Honor-Ojczyzna”. „Nic nie wiem o faszyzmie, i nic nie chcę wiedzieć, wystarczy mi wiedzieć, że faszyzm jest złem!” – oklaski. To skąd wiesz, wyjcu (że się tak wyrażę frazą pana Bartoszewskiego), że wyjesz właśnie na faszyzm, a nie na coś zupełnie innego? Na przykład na patriotyzm? („Nienawidzę patriotyzmu”, powiedziała znanemu dziennikarzowi jego 16-letnia córka, ofiara wychowania w jednej z warszawskich szkół).

Matołom wystarczy wiedzieć, że są „młodzi, wykształceni i z dużych miast”. A są, dopóki podążają za autorytetami i nie pytają, dokąd.

Przypomina mi się pewna pani, która uparcie nazywała śp. Lecha Kaczyńskiego endekiem. Uważam to słowo raczej za komplement, ale w tym akurat wypadku niezasłużony, Lech Kaczyński był od tradycji endeckiej jak najdalszy. No jak to, oburzyła się, słysząc, że się myli – endek! Przecież sobie na ścianie Piłsudskiego powiesił!

Nie byłoby może tak śmiesznie, gdyby nie fakt, że ta pani miała doktorat. Oto właśnie kliniczny wzorzec dumnego ze swej ignorancji i pełnego poczucia wyższości matolstwa. Im tam za jedno – patriotyzm czy szowinizm, Dmowski czy Piłsudski, faszyzm czy nazizm, kto siedział w Berezie, a kto do niej wsadzał; wszystko to jeden faszyzm i ONR. Dopóki jesteś za Tuskiem i „Wyborczą”, nie jesteś burakiem, i to najważniejsze.

Co tam nieukom o tym wszystkim wiedzieć, czytać książki – a po co? Przebiorą się, jeden z drugim, w oświęcimskie pasiaki, i dumni z siebie ponad pojęcie, że walczą z faszyzmem. To znaczy, z mieczykiem Chrobrego, znakiem, który patronował nie tylko ojcu naszej niepodległości, Dmowskiemu. Ale i Władysławowi Reymontowi, nobliście, i Stanisławowi Grabskiemu, twórcy polskiej waluty, i Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu, budowniczemu Gdyni, i Ignacemu Chrzanowskiemu, którego podręcznik literatury staropolskiej, przed wojną gimnazjalny, był jeszcze w moich czasach podstawowym podręcznikiem na pierwszym roku polonistyki, i Władysławowi Konopczyńskiemu, do dziś najważniejszemu historykowi konfederacji barskiej, i… I kogo ta lista obchodzi?

Ostrzegam po dobroci, lepiej tego wszystkiego nie wiedzieć, lepiej nie czytać niczego poza „Wyborczą” i esemesami od kumpli, bo, uchowaj Boże, można zmądrzeć i stać się „burakiem”.

Rafał Ziemkiewicz

Za: Rafał Ziemkiewicz blog | http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/matolstwo-jest-sila,1560225

Skip to content