Aktualizacja strony została wstrzymana

Romuald Szeremietiew – niezależny, bezpartyjny, godny i kompetentny kandydat na Prezydenta Warszawy

Taki naprawdę niezależny

Były szef MON, kandydat bezpartyjny na prezydenta Warszawy mówi o salonie stolicy, nowej nazwie dla PKiN i o tym, jakich dokumentów poszukiwałby w archiwach enerdowskiej bezpieki.

Przejawów pana kampanii jakoś na ulicach nie widać…

Prowadzę kampanię metodą odpowiednią do możliwości i środków. Nie planowaliśmy fajerwerków, plakatów i płatnych reklamówek telewizyjnych. Na to mogą sobie pozwolić kandydaci popierani przez partie finansowane z budżetu państwa. Ja takich możliwości nie mam. Taka jest cena niezależności. Plusem jest to, że nie muszę wykonywać instrukcji jakiegoś partyjnego lidera lub innego „sponsora”.

Tak trudno zorganizować konferencję na stacji metra, przy szpitalu czy pomniku?

Romuald_Szeremietiew-RzeczpospolitaNie chcę używać kuglarskich sztuczek do zwrócenia na siebie uwagi. To, co mam do powiedzenia mówię tym, którzy chcą słuchać i w miejscach, gdzie można rozmawiać. Występuję w tych mediach, które mnie zaproszą i chcą pytać.

No to pytam. Tak naprawdę po co panu te wybory? Dlaczego były minister obrony, profesor KUL, dziekan wydziału prawa chce zostać prezydentem Warszawy?

Kiedy w PRL podejmowałem decyzję o działalności niepodległościowej, jeden z dobrze mi życzących znajomych też zapytał: „Po co ci to?”. Wtedy była pewność, że trafię do komunistycznego więzienia. Nie było widocznych szans na zwycięstwo. Odpowiedziałem – bo Polska musi odzyskać niepodległość. Historia pokazała kto ma rację.

Dojrzewamy dziś do jakiejś nowej rewolucji przeciw systemowi?

W państwie polskim potrzebne są wielkie porządki. Polityka uprawiana w taki sposób jak dziś, przyniesie fatalne dla nas skutki. Kolejne ekipy partyjne są zainteresowane zdobyciem i utrzymaniem władzy na wszelkie sposoby. Nie wystarcza wyobraźni i czasu na realizację zalecenia Jana Pawła II : „polityka to roztropna troska o dobro wspólne”. Nie dostrzegam w działaniach polityków roztropności, a troska o dobro wspólne staje się propagandowym frazesem. Więc trzeba to zmienić.

Z poziomu Warszawy?

Konflikty partyjne nękają Polskę wszędzie i są także w Warszawie, skoro zarządzają nią partyjni funkcjonariusze. A dowodem szkodliwości ich działań jest chociażby konflikt o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Musimy zacząć wyzwalać Polskę z partyjniactwa. Stolica powinna dać przykład, że w sferze publicznej może dominować spokój i rzeczowa wymiana argumentów. Sądzę, że mogę się do tego przyczynić, także z racji własnych doświadczeń fatalnego funkcjonowania państwa. W 2001 roku zajmowałem wysokie stanowisko w MON. Zostałem fałszywie oskarżony o korupcję i latami byłem obiektem pomówień, podsłuchiwanym przez tajniaków i przesłuchiwanym przez prokuratorów. Po siedmiu latach sądy orzekły, że jestem niewinny. I wracam do życia publicznego.

A nie lepiej było zostać np. kandydatem PiS na radnego sejmiku? Szanse na zwycięstwo większe, start do polityki dobry. Ponoć PiS proponował panu jedynkę na liście na Mazowszu.

Nie kandyduję, by dostać jakiś urząd, ale by coś sensownego zrobić. Czy mógłbym osiągnąć wykonując instrukcje partyjnej centrali? I nic mi nie wiadomo, aby PiS chciał mnie gdzieś promować.

A gdyby Jarosław Kaczyński zadzwonił z propozycją?

Nie dzwonił.

A gdyby?

Ale nie. I nie ma o czym mówić.

Mógł pan też wystartować jednocześnie jako kandydat np. do Rady Warszawy. Kampanią prezydencką zwiększyłby pan swoje szanse na mandat. Tak zrobiła kiedyś Julia Pitera, teraz – Katarzyna Munio.

Moją wizję stolicy i program dla Warszawy mogę zrealizować tylko będąc prezydentem. Jako radny nie miałbym takich szans. Zawodowo mam co robić.

A za rok wystartuje pan w wyborach parlamentarnych?

To będzie zależało od zmian jakie zajdą na polskiej scenie. Obecnie takich szans nie ma. Wolę pozostać niezależny. Niezależny. To w tych wyborach bodaj najmodniejsze określenie. Tak o sobie mówi kandydatka Wspólnoty Samorządowej Katarzyna Munio. Czesław Bielecki odcina się za każdym razem od PiS i podkreśla tę niezależność. Każdy powołuje się na niepartyjnych prezydentów, którzy od kilku kadencji rządzą w innych miastach.

Rzeczywiście, premier Tusk ostatnio deklarował, że działacze PO startujący do samorządów będą „z dala od polityki”. Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie więc z dla od polityki? A inni kandydaci? Pani Munio jest członkiem Stronnictwa Demokratycznego kierowanego przez Pawła Piskorskiego. Czesława Bieleckiego wystawił prezes Kaczyński i jak rozumiem PiS wspiera go organizacyjnie i materialnie. Wojciech Olejniczak, mimo tarć z szefem SLD Grzegorzem Napieralskim, też ma poparcie partyjne. Pani z PSL jest kandydatem jak najbardziej partyjnym. Nawet kandydaci sił spoza parlamentu, np. Piotr Strzembosz czy Janusz Korwin-Mikke też są reprezentantami partii. I co z tej wyliczanki wynika?

Źe to ja jestem jedynym kandydatem na prezydenta Warszawy, który po wygranej nie będzie musiał wcielać w życie dyrektyw partyjnych.

Według sondaży jest pan jednak na razie wśród tych kandydatów, którzy będą rywalizować, by nie być ostatnim. To trochę wstyd – jak cztery lata temu Wojciech Wierzejski – mieć wynik gorszy niż „pomarańczowy krasnoludek”.

Nie ma niczego hańbiącego, jeśli się przegra w uczciwym starciu. W każdej działalności, także w polityce, trzeba doświadczyć porażek nim odniesie się zwycięstwo. Mam pod wpływem sondaży zrezygnować?

Zatem zapytam, co na pana zwycięstwie zyskałaby Warszawa?

Tu mieszkam i na tym mieście mi zależy. „Warszawa, to serce Europy” – jak mówił Juliusz Słowacki. Europa powinna wiedzieć, że ma polskie serce. Chcę zadać pytanie, czym dla nas tu wszystkich jest Warszawa? Czy ma jakieś znaczenie fakt, że tu rozgrywała się wielka historia? Co wynika z tego, że jest to miasto bohaterskie, odznaczone orderem Virtuti Militari? Czy Europa wie, że tu w Wilanowie mieszkał zwycięzca spod Wiednia wielki król Jan III Sobieski?

Obawiam się, że Europa nie wie, co to Wilanów. Co pan, jako prezydent zrobiłby, żeby się dowiedziała?

Warszawa powinna promieniować tym, co w jej historii było wielkie i piękne. Powinien powstać swoisty salon Warszawy, gdzie odwiedzający stolicę Polski mogliby dostrzec jej wielkość. Rolę takiego salonu może pełnić Trakt Królewski. Z jednej strony mamy Stare Miasto i kolumną Zygmunta, króla, który sprawił, że nasze miasto jest stolicą Rzeczpospolitej. Z drugiej – Wilanów z pałacem króla Jana III i powstającą Świątynią Opatrzności, która z woli Sejmu Czteroletniego jest narodowym wotum za niepodległość.

Na czym ten salon miałby polegać? Na wyremontowaniu ulicy, czy lokowaniu jakichś nowych instytucji?

Chce pani, żebym odpowiedział szczegółami, na poziomie kostki brukowej, które opracowują architekci i planiści. A ja mówię tylko o myśli przewodniej. Nie chodzi tylko o remont. To powinien być intelektualny dowód na to, czym Warszawa jest i co sobą reprezentuje. Ale nie jako jeszcze jedno miasto w szeregu stolic, a miasto wyjątkowe, naznaczone historią.

Symbolem miasta naznaczonego historią jest dziś Muzeum Powstania Warszawskiego. Chce pan by ta historia wyzierała z każdego zaułka? Przyszłość wynika z przeszłości. Dzięki temu mamy świadomość, kim jesteśmy, znamy naszą wartość, pozbywamy się uprzedzeń i kompleksów. Tylko ktoś wewnętrznie silny może być otwarty na innych. Melchior Wańkowicz pisał, że cechą Polaków ukształtowaną w latach niewoli jest „kundlizm”. Tak bardzo chcemy się podobać zagranicą, że jesteśmy łasi na komplementy i nieodporni na krytykę Niemca, Francuza, czy Anglika. Wyleczymy się z kundlizmu, jeśli poznamy i docenimy własną historię. Weźmy np. Bitwę Warszawską 1920 r , która jest wydarzeniem w stolicy w zasadzie zapomnianym, niedocenianym.

Zbuduje pan Warszawskie Muzeum Cudu nad Wisłą?

To może być dobry sposób upamiętnienia.

Ale takie muzeum ma powstać pod Ossowem, na setną rocznicę bitwy.

A więc dopiero za dziesięć lat. Nie zastanawia pani, że Polacy przez prawie wiek nie byli w stanie upamiętnić tego wielkiego zwycięstwa, które obcy nazwali osiemnastą decydującą bitwa w dziejach świata?

Kilka dni temu pod Warszawą odsłonięto pomnik – mogiłę żołnierzy bolszewickich biorących udział w bitwie 1920.

To chyba pierwszy przypadek, gdy napadnięty stawia pomnik napastnikowi. Skoro archeologowie znaleźli szczątki zabitych w walce sowieckich najeźdźców, to należało je ekshumować i przenieść na warszawski cmentarz żołnierzy sowieckich. Leżący pod Ossowem krasnoarmiejcy nie przyszli tam w celach turystycznych. Przyszli zabijać, rabować i chcieli odebrać nam wolność. Najeźdźcom nie stawia się pomników!

W ramach polityki historycznej chciałby pan też zbadać okoliczności śmierci Stefana Starzyńskiego. Czy to najważniejsza sprawa dla Warszawy?

W Warszawie mamy wiele ważnych spraw do załatwienia. Ale oczywiście powinna widzieć jak zginął jej prezydent. Należy ustalić czy są w Niemczech dokumenty dotyczące zamordowania prezydenta Starzyńskiego. Takimi pohitlerowskimi materiałami podobno dysponowała enerdowska bezpieka Stasi. Trzeba do nich dotrzeć.

Proponuje pan też nazwać imieniem Starzyńskiego Pałac Kultury i Nauki.

Pomysł chyba wart rozważenia. Czy ciągle nad miastem ma dominować to widmo Stalina? Ten pałac to wizytówka dawnego Związku Sowieckiego zostawiona w stolicy niepodległej Polski.

Uwaga. To już zabytek…

Czyj? Polski a może sowiecki? Wpis do rejestru to tylko decyzja urzędnika. Trzeba zbadać jej zasadność, zapytać ekspertów, historyków, architektów.

Gdy nie wygra pan wyborów, złoży pan taki wniosek do ratusza w sprawie cofnięcia ochrony konserwatorskiej czy ustalenia nowego patrona dla PKiN?

Nie wykluczam. Zacząłbym na ten temat dyskusję. Ale decyzje w sprawie PKiN powinny wynikać po prostu z ładu przestrzennego.

Jest jeszcze coś lub ktoś – pana zdaniem – niedoceniony należycie przez warszawiaków?

Dlaczego przez warszawiaków? Nasze miasto przez 300 lat urządzali obcy. Nic dziwnego, że dowody wielkości Polski, patriotyzmu nie były dla nich ważne. Oni przecież starali się nas wynarodowić a polskość wyplenić. Teraz mamy szanse nie tylko stworzyć organizm miejski dobrze funkcjonujący, ale także odtworzyć wielkość i patriotyzm Warszawy. Ale nie chciałbym, by wynikało, że mówię tylko o historii. W moim programie są też rzeczy bardzo praktyczne, jak choćby konieczność opanowania bałaganu w gospodarowaniu śmieciami czy potrzeba zharmonizowania systemu komunikacji. Proponujemy np. stworzyć nową sieć szybkich tramwajów prowadzących do peryferyjnych dzielnic. A pamięć o przeszłości ma sens, gdy dzięki niej idziemy w przyszłość.

Źródło: Rzeczpospolita

Publikacja: 6 listopada 2010 – 13:19

Źyciorys Romualda Szeremietiewa

Romuald Szeremietiew

Romuald Szeremietiew

Ur. 25 X 1945, Olmonty koło Białegostoku.

Por. rez. WP, dr hab. nauk wojskowych, prof. KUL, publicysta, polityk.

Rodzice: Irena z domu Lubowicka i Mikołaj Szeremietiew, ppor. WP. Ojciec Rosjanin, z zawodu felczer weterynarii, obywatel ZSRR, został wcielony do armii sowieckiej i następnie skierowany do I. Armii WP. W Białymstoku poznał przyszłą żonę, przyjął katolicyzm, zawarł związek małżeński i zdezerterował z wojska ponieważ nie chciał – jak wspomina Irena Szeremietiew – uczestniczyć w niewoleniu Polski przez Sowiety. Ukrywał się, poszukiwany przez NKWD został na pocz. listopada 1945 r. aresztowany i wywieziony do ZSRR skąd nie wrócił.

Romuald Szeremietiew po ukończeniu szkoły podstawowej w Olmontach i wyjeździe matki na Dolny Śląsk mieszkał w Legnicy. Tam ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową i pracował w fabryce jako wykwalifikowany robotnik. Odbył Zasadniczą Służbę Wojskową w podoficerskiej szkole wojsk łączności w Strzegomiu, był dowódcą drużyny (1965-67). Zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym dla pracujących w Legnicy. Od 1968 r. studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego uzyskując w 1972 r. stopień magistra praw.

Od 1964 r. działał w środowiskach niezależnych. W grupie samokształceniowej przy duszpasterstwie ojców Franciszkanów w Legnicy. Współdziałał z konspiracyjną organizacją „RUCH” – kolportował biuletyn. W marcu 1968 r., pobity przez MO w czasie demonstracji w Legnicy. Od 1972 r. był członkiem ścisłego kierownictwa w konspiracyjnym Nurcie Niepodległościowym. Działalność niepodległościową prowadził także na terenie organizacji kontrolowanych przez PZPR, w Stronnictwie Demokratycznym (1966-1970), Zrzeszeniu Studentów Polskich (1970-1972) i w Stowarzyszeniu PAX (1974-1978). Z SD został usunięty za protest przeciwko masakrze robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970. Przeciwstawiał się przekształceniu ZSP w „Socjalistyczny” Związek Studentów Polskich, a pod odmowie wstąpienia do PZPR został usunięty ze studiów doktoranckich. Za szczególnie groźną SB uznała jego działalność w PAX-ie mającą na celu przekształcenie Stowarzyszenia w organizację opozycyjną. Dla uniemożliwienia tego zamiaru SB podjęła działania operacyjne pod nazwą „Burza”. *

W końcu 1978 r. po usunięciu z PAX przystąpił do jawnej działalności niezależnej w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Zakładał Konfederację Polski Niepodległej w 1979 r., pierwszą jawną partię dążącą do odzyskania przez Polskę niepodległości. Był stale inwigilowany przez SB (figurant „Taktyk”), represjonowany, wielokrotnie aresztowany i pozbawiony pracy. W miejscu zamieszkania (Leszno Wlkp.) SB prowadziła przeciwko niemu odrębną operację o kryptonimie „Polip” (W 1990 r. zniszczono 40 tomów akt z tej operacji). Po aresztowaniu przewodniczącego KPN, w czerwcu 1980 r., pełnił jego obowiązki. Od listopada 1980 r. był poszukiwany listem gończym, aresztowany w Katowicach 21 stycznia 1981 r. W procesie kierownictwa KPN, który trwał od 15 czerwca 1981 r. do 8 października 1982 r. został skazany przez sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego na 5 lat więzienia za „próbę obalenia ustroju PRL”. Osadzony najpierw w Areszcie Śledczym w Warszawie, a następnie w ciężkim więzieniu w Barczewie koło Olsztyna. (w celi obok, przebywał zbrodniarz hitlerowski Erich Koch). Kierował zwycięskim buntem więźniów politycznych. Z tego powodu władze PRL usiłowały wytoczyć mu nowy proces i przedłużyć wyrok. Przebywał w szpitalu więziennym skąd na podstawie warunkowej amnestii został zwolniony z więzienia w końcu lipca 1984 r.

Po ogłoszeniu stanu wojennego SB aresztowało żonę Szeremietiewa Izabelę. Osadzono ją w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim. Usiłowano wymusić podpisanie tzw. lojalki. Izabela Szeremietiew nie uległa naciskom SB.

Różnica zdań co do programu i koncepcji działania KPN z Leszkiem Moczulskim spowodowały, że w grudniu 1984 r. wraz z kolegami wystąpił z Konfederacji. W dniu 22 stycznia 1985 r. ogłosił założenie konspiracyjnej Polskiej Partii Niepodległościowej. Był przewodniczącym PPN i twórcą jej programu. Doprowadził do utworzenia Porozumienia Partii i Organizacji Niepodległościowych stanowiącego skuteczną formułę współdziałania ruchu niepodległościowego przez okres kilku lat. Zorganizował konferencję PPiON „Emigracja – Kraj” na terenie Austrii.

W 1986 r. wyjechał na stypendium do Instytutu Najnowszej Historii Polski Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Przez kilka miesięcy przebywał w USA i Kanadzie oraz w Europie Zach. Miał okazję poznać wielu polityków amerykańskich i europejskich oraz polskie ośrodki emigracyjne. Publikował w prasie zagranicznej i w polonijnej. Występował w Radiu Wolna Europa, Głosie Ameryki, BBC, Radio Canada i innych. Był w Instytucie Literackim Jerzego Giedroycia w Paryżu. Współpracował z władzami RP na Uchodźstwie. Za działalność niepodległościową został odznaczony przez prezydenta RP na Uchodźstwie krzyżem kawalerskim orderu Polonia Restituta.

W 1988 r. brał udział w strajkach w Gdańsku – protestował przeciwko poddaniu strajków. Jako przeciwnik ugody z władzami PRL odrzucił propozycję wspierania „Okrągłego Stołu”. Został podany inwigilacji najpierw przez SB, a następnie przez Urząd Ochrony Państwa (operacja „Hydra”). Działał w Grupie Roboczej Komisji Krajowej „Solidarności” wraz z Andrzejem Gwiazdą, Sewerynem Jaworskim, Marianem Jurczykiem, Jerzym Kropiwnickim, Andrzejem Słowikiem. W 1990 r. po zakończeniu działalności konspiracyjnej PPN i rejestracji partii w sądzie nawiązał współpracę z Komitetem Obywatelskim. Wraz z KO i Porozumieniem Centrum PPN stworzyła koalicję wyborczą w wyborach 1991 r. W rządzie premiera Jana Olszewskiego został w lutym 1992 r. wiceministrem Obrony Narodowej, a następnie ministrem (kierownikiem resortu). Po odwołaniu z MON jego następca Janusz Onyszkiewicz wydał zakaz wpuszczania Szeremietiewa do jednostek wojskowych oraz instytucji MON. Był inwigilowany przez WSI oraz UOP (tzw. inwigilacja prawicy). W tym czasie miały miejsce dwa uszkodzenia jego samochodu, które o mało nie spowodowały katastrofy. Współorganizował Ruch dla Rzeczypospolitej włączając w jego skład PPN. W grudniu 1993 r. na Kongresie RdR został wybrany przewodniczącym Ruchu. Organizował porozumienia partii prawicowych w celu utworzenia wspólnej listy wyborczej prawicy. Był współtwórcą list prawicowych w wyborach samorządowych w 1994 r.

Podjął pracę asystenta w Instytucie Nauk Społecznych Politechniki Wrocławskiej i otworzył przewód doktorski na Wydziale Strategiczno-Obronnym w Akademii Obrony Narodowej w Rembertowie. W czerwcu 1995 r. obronił pracę „Kierowanie obronnością RP. Model funkcjonalno – organizacyjny” i uzyskał jako pierwszy cywil tytuł doktora nauk wojskowych w specjalności kierowanie obronnością państwa. Zdał egzamin oficerski i otrzymał awans prezydenta RP na ppor. WP.

We wrześniu 1995 r. współtworzył zjednoczenie partii prawicowych Obóz Patriotyczny. W wyborach prezydenckich 1995 r., po podpisaniu kontraktu wyborczego z kandydatem, udzielił poparcia L. Wałęsie – był zastępcą szefa sztabu wyborczego. Jeden z współorganizatorów Akcji Wyborczej Solidarność, członek Krajowego Zespołu Koordynacyjnego i koordynator Zespołu Programowego ds. Bezpieczeństwa Narodowego AWS (opracował program AWS dotyczący obronności). W wyborach 1997 r. został wybrany na posła III kadencji w Radomiu. Rozwiązał RdR włączając członków partii do tworzonego Ruchu Społecznego AWS, był członkiem władz Ruchu.

W listopadzie 1997 r. został mianowany na stanowisko Sekretarza Stanu I-go Zastępcy Ministra Obrony Narodowej. Zajmował się modernizacją sił zbrojnych oraz zakupami uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Opracował program utworzenia sił Obrony Terytorialnej. Wspierał polski przemysł obronny – był współtwórcą programu restrukturyzacji przemysłu obronnego i lotniczego. Po wstąpieniu Polski do NATO także Narodowy Dyrektor ds. Uzbrojenia w Kwaterze Głównej NATO.

W styczniu 2001 r. obronił pracę „Bezpieczeństwo Polski w XX w.”, a w marcu 2001 r. państwowa komisja w głosowaniu tajnym nadała mu stopień doktora habilitowanego nauk wojskowych.

Od maja 1998 r. był na polecenie min. Onyszkiewicza inwigilowany przez WSI. Zostało to wznowione po objęciu stanowiska ministra przez Bronisława Komorowskiego. W lipcu 2001 r. w związku z medialnymi zarzutami tolerowania korupcji w MON został odwołany z stanowiska. W listopadzie 2001 r. warszawska prokuratura apelacyjna podjęła przeciwko niemu śledztwo. Został w kwietniu 2004 r. oskarżony o korupcje. Proces rozpoczął się w końcu września 2005 r. przed sądem rejonowym w Warszawie. W dniu 24 października 2008 r. sąd wydał wyrok uniewinniający.

Po usunięciu ze stanowiska adiunkta w AON w styczniu 2002 r. podjął pracę jako profesor Krakowskiej Szkoły Wyższej. Od października 2008 r. jest profesorem i kierownikiem katedry w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

W lutym 2009 r. zainicjował Inicjatywę Obywatelską „Wojsko Polskie” na rzecz naprawy stanu obrony narodowej RP.


*) Grzegorz Waligóra „Romuald Szeremietiew opozycjonista w PAX”, s. 329-339.
Pamięć i Sprawiedliwość”, (IPN) nr 2(6) 2004.
www.ipn.gov.pl/download.php?s=1&id=6286

Za: PrezydentSzeremietiew.pl

Za: PrezydentSzeremietiew.pl | http://prezydentszeremietiew.pl/index.php/2010/11/272/ | | Taki naprawdę niezależny

Skip to content