Aktualizacja strony została wstrzymana

Medialna polityka kluczem do sukcesu – Norbert Góra

Jakiś czas temu przeczytałem artykuł Jolanty Chyłkiewicz w Newsweeku „Za dużo zaraz”. Autorka słusznie stwierdza, że mózg przeciętnego człowieka bombardowany różnymi informacjami z telewizji, radia czy prasy traci zdolność rozpoznawania tego, co jest istotne, a co błahe. Coraz szybciej zaczyna też maleć zdolność do odczuwania emocji.

Jak wynika z badań naukowców z University of Southern California w ciągu ostatnich kilkunastu lat, szybkość odbierania odczucia takiego jak ból czy uśmiech na twarzy drugiego człowieka, zmalała o 6 do 8 sekund. Naukowcy są zdania, że „dla zaśmieconego mózgu odgadywanie emocji malujących się na twarzy innych ludzi czy empatia stają się zbyt trudne”.

Doktor Wiener uznał, że czytanie „z twarzy” i empatia to dla mózgu ogromny wysiłek. Wykazał również, iż mózg rozleniwiony płytkim przetwarzaniem informacji z telewizji czy Internetu nie jest w stanie mu sprostać. Wydaje się jednak, że ślepota na emocje innych to także mechanizm obronny. Dzięki niemu możemy śledzić setki twarzy pokazywanych w telewizji i wysłuchiwać dziesiątków informacji o ludzkich tragediach (molestowaniu dzieci, napadach, pożarach i zbrodniach) bez zaangażowania, czyli bez ponoszenia emocjonalnych kosztów.

Przy omawianiu różnych informacji, chciałbym zwrócić uwagę na wiadomości telewizyjne, prasowe i radiowe o tematyce politycznej.20 minut Tuska, 15 minut Komorowskiego, 10 minut Kaczyńskiego. Niewiele potrzeba, by rozpoznać tych, znanych mediom polityków.

No właśnie, znanych mediom. Ich zaledwie kilku lub kilkunastominutowa wypowiedź bądź wystąpienie już wywołuje fakt, iż mózg przeciętnego człowieka zapamiętuje twarz lub słowa danego polityka.

Sukces PO w 2007 roku i przejęcie stanowiska Prezesa Rady Ministrów przez Donalda Tuska wiązało się nie tylko z licznymi porażkami Prawa i Sprawiedliwości. Wiązało się przede wszystkim, podkreślam przede wszystkim, z propagandą telewizyjną i sianiem sztucznych fermentów, które w obliczu dzisiejszego społeczeństwa informacyjnego, zapamiętującego wszystkie informacje jak leci, nawet te, które okazują się być kompletnym kłamstwem i oszczerstwem, zdało egzamin na szóstkę, usuwając z rządu Prawo i Sprawiedliwość.

Premier Donald Tusk podczas obejmowania stanowiska, przedstawił swój plan działań. Już sam fakt, że zobowiązał się, powtarzam jeszcze raz – zobowiązał się wykonać w stu procentach ów plan działań powinien mieć jakieś konsekwencje moralne.

19 marca 2010 roku, podsumował swoje rządy. Poza największym i….jedynym sukcesem jakim jest budowa Orlików, premier pochwalił się także „zieloną Polską” na mapie „czerwonej Europy”.

Z uśmiechem zarówno Donald Tusk jak i minister finansów Rostowski mówili, że kraj zwycięsko wyszedł z kryzysu. Mogłoby się zdawać, że plan zatytułowany „by żyło się lepiej” został wykonany w całości.
Nic bardziej mylnego. Zdaniem uznanego politologa, profesora Wiesława Hładkiewicza, ów wzrost gospodarczy jest „dla trzech do pięciu procent Polaków”, to jest dla najbogatszych.

Dla reszty polskiego społeczeństwa ten wzrost gospodarczy nie istnieje, to tylko propaganda mająca na celu uśpienie czujności narodu polskiego, wobec kolejnego, potencjalnego ataku kryzysu, który doszczętnie „wyciśnie naród z jego dobytków”.

Oznacza to, że samo obiecanie wykonania zadania przed kamerami zagwarantowało premierowi owacje na stojąco i wielkie poparcie.

Poparcie, które w telewizyjnych sondażach nie maleje, pomimo tego, że wcale nie żyje się lepiej Polakom, a jedynie jeszcze gorzej, zaś czas rządów Tuska to tylko pogłębianie dołka, w którym znajdujemy się od kilku lat.

Zaczyna kreować się show, pojedynek słów przed kamerami, który bardziej przypomina widowisko telewizyjne, a nie prawdziwą politykę. Polityk jako godny przedstawiciel narodu, wybrany w demokratycznych wyborach, winien uprawiać „politykę czynów”, a nie słów.

Coraz szybciej zanika owa polityka „czynów”, a jej miejsce zajmuje polityka jako aktorka, która ma w głowie scenariusz i tylko słowo w słowo recytuje to, co jej kazano.

Chińczycy mieli powiedzenie – „obyś żył w ciekawych czasach”. Patrząc na staczający się coraz niżej poziom polityki, mam wrażenie, że żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Wnioskując z poczynania premiera, a teraz już z prezydenta można jasno określić, że dzisiaj nie trzeba, a raczej nie wolno uprawiać polityki „dokonań i czynów”, a jedynie pustą „politykę słów”.

Moim jedynym komentarzem niech będą słowa amerykańskiego komika Henry’ego Louisa Meckarena: „Demokracja to kult szakali, wyznawanych przez osły”.

Norbert Góra

Za: e-Magnes - 26 październik 2010 | http://polityka.e-magnes.pl/news.php?extend.798&co=1&id=798

Skip to content