Aktualizacja strony została wstrzymana

…Na tego bęc – Rafał A. Ziemkiewicz

Putinadą z dopalaczami znowu zdołał Tusk złapać opozycję w pułapkę − tak jak wcześniej udało mu się to z pic-ustawą zakazującą hazardu. Ani PiS, ani SLD nie zdobyło się na protest. Nikt nie chce wyjść na zwolennika narkotyków.

W wypadku PiS pułapka była tym skuteczniejsza, że – oględnie mówiąc –  „srogość” wobec rozmaitych patologii to zawsze była „narracja” tej właśnie partii. Przyzwyczajenie widza i słuchacza nakazywałyby spodziewaćmsię raczej, że to PiS będzie angażował wszystkie siły, nawet „na granicy prawa”, by ustrzec polską młodzież przed zgubnymi skutkami zażywania substancji psychoaktywnych, a PO – w duchu liberalnym – będzie mówić, że zakazywanie nic nie daje, że trzeba mądrze, że może częściowa legalizacja… Zaskoczony ruchem Tuska PiS nie przyjął gry w całkowitą zamianę miejsc, co by go oczywiście ośmieszyło, ale kiedy zachował się tak, jak się zachował, w duchu „dawno to trzeba było zrobić”, to też na sprawie stracił.

Problem polega na tym, że dopalacze to drobny odłamek wielkiego problemu. Oczywiście, nikt nie wierzył, że były to „przedmioty kolekcjonerskie” lub „nawozy do roślin doniczkowych”. A czy ktokolwiek wierzy, że panie z tzw. agencji towarzyskich, rozmnożonych w Polsce wszak nie mniej niż sklepy z dopalaczami, rzeczywiście zajmują się masażem względnie sztuką konwersacji? Owszem, jest jedna taka grupa zawodowa: prokuratorzy. Kto nie wierzy, niech zrobi to, co jeden mój znajomy − wyśle im kartkę znalezioną za wycieraczką z tzw. doniesieniem obywatelskim, że podejrzewa, iż reklamują się w ten sposób osoby uprawiające nierząd, który jest zakazany prawem. To, co przyjdzie pocztą zwrotną, dostarczy ubawu po pachy (czytałem); warto dla takiej lektury wykosztować się na znaczek.

Można sobie oczywiście wyobrazić sytuację, gdy prokuratury z dnia na dzień przestaną rżnąć głupa i na burdele ruszą masowo inspekcje sanitarne czy robotniczo-chłopskie, lokajskie media zaczną zaś ekscytować publikę wyliczaniem, ileż to jaskiń nierządu władza zamknęła, na przemian z naprędce zmontowanymi materiałami o chorobach wenerycznych, handlu kobietami i innych plagach towarzyszących bezkarności seksbiznesu. Wystarczy, że premier na nocnej naradzie wskaże palcem − brać ich! Co wtedy powie opozycja? Poprze oczywiście jakąś pisaną na kolanie ustawę, żeby nie wyjść na obrońców sutenerów.

A co zrobi, kiedy pod wyssanymi z palca pretekstami inspekcje robotniczo-chłopskie pozamykają jednego dnia wszystkich, którzy zasponsorowali opozycyjną partię albo po prostu podejrzani są o sprzyjanie jej? Nic już nie powie, bo nie będzie jak ani gdzie.

Trzeba było krzyczeć z całych sił: bez względu na intencje, prawa łamać nie wolno! PO i tak ma większość i prezydenta, opozycja mogła sobie pozwolić na luksus niegodzenia się na sytuację, gdy władza arbitralnie wybiera sobie, którą z morza patologii lubi, a której akurat nie. Dlaczego się tak zachowała? Liczy, że jak sama stanie się władzą, to ten rozchwiany system posłuży dla odmiany jej?

Rafał A. Ziemkiewicz

Autor jest publicystą „Rzeczpospolitej”

Za: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/artykul/_na_tego_bec/40527/1

Skip to content