Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie ma państwa światopoglądowo neutralnego – wywiad ze Stanisławem Michalkiewiczem

– – Wioletta Machniewska. Jak oceni Pan zachowanie Prezydenta Komorowskiego, który składając przysięgę przed objęciem urzędu Prezydenta odwołuje się do Boga, natomiast w kontekście krzyża postawionego przed Pałacem Namiestnikowskim, określił miejsce urzędu prezydenta państwowym a nie religijnym sanktuarium?

Stanisław Michalkiewicz. Ja bym zwrócił uwagę na inną część tej roty przysięgi. Zresztą zarzuciłem prezydentowi Komorowskiemu, że dopuścił się krzywoprzysięstwa publicznie. W dodatku jeszcze Boga wzywał na świadka, co jest już ostentacją bardzo daleko posuniętą. A mianowicie Prezydent Komorowski przysięgał, że będzie bronił niepodległości. Tylko że po podpisaniu Traktatu Lizbońskiego, który Polskę niepodległości pozbawia, ten fragment roty jest już bezprzedmiotowy. Co więcej prezydent Komorowski nigdy nie ukrywał, że jest zwolennikiem Traktatu Lizbońskiego. I w tym momencie dopuścił się ostentacyjnie krzywoprzysięstwa, a godzinę później wziął udział we mszy św. w Katedrze Warszawskiej, w czasie, której przystąpił do komunii św. w stanie krzywoprzysięstwa. Nie wiem, czy zdążył się wyspowiadać, ale to już sprawa rozliczenia się prezydenta Komorowskiego z Panem Bogiem. Odnośnie krzyża nie mogę podważyć uprawnienia Pana Komorowskiego do decydowania, o tym, czy krzyż ma być usunięty czy nie, gdyż postawiony on został na terenie należącym do administracji Kancelarii Prezydenta. W związku z tym to prezydent jest gospodarzem i ma prawo do decydowania czy krzyż tam może stać.

Pozostając przy temacie krzyża chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie coś innego. Otóż, pan minister Jacek Michałowski na konferencji prasowej szesnastego września o godzinie dziewiątej powiedział, ze to on podjął decyzję o „zaaresztowaniu” krzyża. Kilka godzin póżniej prezydent Komorowski powiedział, ze to on tę decyzje podjął. Ale ja w tej kwestii bardziej wierzę ministrowi Jackowi Michałowskiemu, który powiedział, że prezydent Komorowski został poinformowany. A to znaczy, ze decyzja podjęta została przez kogoś innego, np. przez pana Jacka Michałowskiego. I to by nie było dziwaczne, gdyby decyzja dotyczyła np. zakupu papieru toaletowego do toalet Pałacu Prezydenta. Natomiast jeżeli decyzja dotyczy sprawy bardzo silnego konfliktu politycznego trwającego kilka miesięcy i obejmującego cały kraj, to informowanie pana prezydenta przez pana Michałowskiego wzmacnia podejrzenie, ze prezydent Komorowski jest po prostu figurantem.

– – Czym różni się liberalizm demokratyczny od komunizmu w kwestii miejsca religii w przestrzeni publicznej?

Komunizm jest antyreligią, taką symetryczną, nawet z pewnymi formami liturgii. Natomiast liberalizm jako taki nie jest ani antyreligią ani żadną inną religią, tylko jest próbą odpowiedzi na pytanie: jak ułożyć stosunki pomiędzy jednostką a państwem, tak, aby z jednej strony państwo nie pożarło wolności ludzkiej – na co zawsze ma apetyt-, ale z drugiej strony, aby ludzka swawola nie rozsadziła państwa, które jest potrzebne. Z punktu widzenia liberalnego ocenia się rozwiązania pod kątem, czy dają one więcej wolności, czy mniej. Jeśli więcej – to są dobre, jeśli mniej – to niedobre. Liberalizm może mieć odmianę demokratyczną, która jest niebezpieczna. Ale najpierw zdefiniujmy pojęcie demokracji.

Otóż, demokrację można pojmować na dwa sposoby. Pierwszy to sposób rozstrzygania sporu. Polega na tym, że rację przyznaje się większości. To bardzo utrudnia znalezienie drogi do prawdy. Drugie znaczenie demokracji to sposób rekrutacji aparatu władzy w ustroju republikańskim. Odbywa się to metodą głosowania powszechnego. Metoda ani dobra ani zła. Siła głosu mądrego jest taka sama jak siła głosu durnia. A to jest ryzykowne, gdyż dureń może zdobyć władzę.

Ja opowiadam się za konserwatywną odmianą liberalizmu. Konserwatyzm polega na przywiązaniu do trzech fundamentów cywilizacyjnych, czyli greckiego stosunku do prawdy, tzn., że istnieje ona obiektywnie, niezależnie od opinii publicznej. Obowiązkiem człowieka rozumnego jest jej znalezienie. Drugim fundamentem są zasady prawa rzymskiego, które sprzyjają prawidłowemu rządzeniu i funkcjonowaniu gospodarki. Trzecim elementem cywilizacji jest etyka chrześcijańska, która wprowadziła korektę do systemu wartości świata starożytnego, mianowicie, przekonanie, ze każdemu człowiekowi przysługuje minimum godności, nie z racji pozycji w hierarchii społecznej, lecz dlatego że jest dzieckiem Boga. I przez szacunek dla Boga musimy okazywać szacunek również dla Jego dzieci.

Z tego spostrzeżenia, które leży u fundamentów religii chrześcijańskiej biorą się wszystkie nowoczesne koncepcje praw człowieka. Byłoby bardzo niebezpieczne, gdybyśmy o tym zapomnieli lub ostentacyjnie lekceważyli. A z czymś takim mamy do czynienia. Dlatego w to co się stroją, w te szaty liberalizmu różne ugrupowania totalniackie, jest jedynie efektem chaosu semantycznego, jaki występuje w naszych czasach. Totalniacy nazywając się liberałami są złodziejami szyldów.

– – Czy dzisiejszy Kościół może być alternatywą wspólnotową, jaką był za komunizmu, dla państwa wszechwładnego?

Myślę, ze nie chce spełniać takiej roli. Spełniał ją z konieczności, ponieważ państwo komunistyczne znaczna część społeczeństwa uważała za strukturę opresywną, zwłaszcza w pewnych momentach, np. w stanie wojennym. Dlatego też Kościół spełniał rolę takiej namiastki przywództwa publicznego, angażując się politycznie. Dzisiaj Kościół, z tego co wiem, nie ma takiej ambicji. Duchowni i owszem, ale Kościół jako taki nie. Bo co to jest zaangażowanie polityczne. Otóż, popiera się jeden kierunek polityczny, a inny zwalcza. I ja bym nie odgradzał Kościoła chińskim murem od zaangażowania politycznego. Współcześni totalniacy mieniący się liberałami demokratycznymi forsują hasło państwa neutralnego światopoglądowo. Jest to hasło wewnętrznie sprzeczne. Państwo nie może być neutralne swiatopoglądowo, gdyż takiego zwierzęcia nie ma.

Podstawową funkcją państwa jest ustanawianie praw. Wyobraźmy sobie, że państwo musi ustanowić kodeks karny i w tym kodeksie musi ustanowić stosunek do kradzieży. Tj. czy państwo legalizuje kradzież czy zabrania pod groźba kary. Przyjmując jakiekolwiek rozwiązanie decyduje ono jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym. Czy złodziejska czy niezłodziejska. Etyka odpowiada na pytanie, co jest dobre, a co złe, i zakotwicza się w światopoglądzie, który tę etykę uzasadnia, to znaczy,. odpowiada, dlaczego coś jest dobre, albo złe, np. dlaczego zabraniamy kradzieży.

Zatem ustanawiając prawo w sprawie kradzieży, wybieramy etykę dominującą na terenie publicznym, a tym samym – preferujemy światopogląd, jaki ja uzasadnia. A więc nie ma państwa światopoglądowo neutralnego. Hasło, które forsują totalniacy współcześni sprowadza się do tego, ze są oni antypaństwowi, jeśli traktować to literalnie. A tak nie jest, bo oni nie chcą państwa likwidować, tylko chcą jedynie wyrugować etykę chrześcijańską jako fundament systemu prawnego. Kościół na to nie może być obojętny. Byłoby niedobrze gdyby etyka chrześcijańska głosiła co innego niż system prawny. Mamy wtedy potężny dysonans poznawczy, który ludziom miesza w głowach.

A więc Kościół nie może się od polityki dystansować. Duchowni i owszem, oni nie powinni być działaczami politycznymi. Bo to łączy się z różnymi formami pornografii w polityce. Od tego są katolicy świeccy. Ale niedobrze by było gdyby biskupi zagrzewając katolików świeckich do zaangażowania politycznego udawali, że nie rozumieją na czym to zaangażowanie polega. Nie można z jednej strony zagrzewać ich do politycznego działania a z drugiej strony karcić, ze „dzielą społeczeństwo”, ze „jątrzą”. Jak ktoś tego nie rozumie to powinien powrócić do szkoły, spokojnie pewne rzeczy przemyśleć, nauczyć się i pozostać biskupem po raz drugi.

– – Czy zachowanie hierarchów Kościoła abp Nycza, abp Źycińskiego, biskupa Pieronka nie jest przejawem protestantyzacji Kościoła, które podporządkowuje się państwu?

Pani bardzo pochlebia tym ekscelencjom. Zachowanie jego ekscelencji arcybiskupa Nycza w sprawie krzyża – chodzi o porozumienia z Panem Jackiem Michałowskim – miało znamiona lekkomyślności, ale nie złej woli. Bo nie ma podstaw aby się tego doszukiwać. W postępowaniu abp Źycińskiego również nie należy doszukiwać się protestantyzacji, gdyż Jego Ekscelencja za wszelką cenę chce ukryć wstydliwe zakątki ze swego życiorysu. I usiłuje to ubrać w kostium cnót ewangelicznych, co wywołuje nawet efekt komiczny. Przy tym nadużywa swojej pozycji społecznej. Ludziom przecież nie wypada wchodzić w polemikę, zwłaszcza gdy pewne opinie wygłasza się w postaci kazań. Nie wypada przerwać i powiedzieć, że głupstwa gada. A więc Jego Ekscelencja z tego obficie korzysta. Natomiast co do biskupa Pieronka to kiedyś skomentowałem jego pomysł wprowadzenia podatku kościelnego stwierdzając, ze Stalinowi nie udało sie katolicyzmu zlikwidować, a biskupowi Pieronkowi może się to udać. Wprowadzenie podatku kościelnego oznaczałoby zaspokajanie potrzeb materialnych Kościoła za pośrednictwem Ministerstwa Finansów. A to by oznaczało utratę przez parafie autonomii finansowej a za tym i autonomii w ogóle.

Dzisiaj parafie zbierają pieniądze od wiernych. Za pośrednictwem parafii finansowane są diecezje itd. Podatek kościelny przekazywany byłby przez Ministerstwo Finansów ekonomowi Episkopatu. Po czym rozprowadzał by go po poszczególnych diecezjach, a one na parafie. I w ten sposób proboszczowie uzależnieniby zostali od biskupów, którym obecnie tylko teologicznie podlegają jako zwierzchnikom kościelnym. Pomysł Pieronka spotkał się z oporem proboszczów. I to świadczy o ich spostrzegawczości, tak że Pieronek był osamotniony w tej opinii. To, co proponował jest objawem protestantyzacji. Bo protestantyzm w wielu przypadkach doprowadził do powstania kościołów państwowych i idzie to w tym kierunku.

Wywiad ze Stanisławem Michalkiewiczem przeprowadziła Wioletta Machniewska.

Za: Prawica.net - 11-10-2010| http://www.prawica.net/opinie/23464

Skip to content