Aktualizacja strony została wstrzymana

Dopalacze z mennicy – Robert Gwiazdowski

Podczas konferencji na temat długów publicznych na Uniwersytecie Columbia, Pan George Soros zarzucił Niemcom, że „tworzą ryzyko powstania spirali deflacyjnej” w krajach Unii Europejskiej jakie stwarza rygorystyczna polityka budżetowa.

A już szczególnie Nie może Pan Soros Niemcom wybaczyć, że „nalegają nie tylko na zachowanie surowej dyscypliny budżetowej w krajach najsłabszych, ale jednocześnie redukują swój własny deficyt. Jego zdaniem Berlin „nie zdaje sobie prawdopodobnie sprawy z tego, że prowadzi złą politykę makroekonomiczną, ponieważ działa ona na jego korzyść”.

Biedni ci Niemcy. Nie wiedzą co robią. Pan Prezydent Obama tez zresztą nie wie, bo kilka dni temu Pan Soros obwieścił konieczność odsunięcia demokratów od władzy, gdyż pakiet stymulacyjny okazał się niewystarczający!!!

W jednym miał rację, twierdząc, iż „deflacja sprawia, że koszt zadłużenia staje się jeszcze większym ciężarem”.

I tak oto wróciliśmy do istoty problemu, o którym pisałem w listopadzie 2007 – 10 miesięcy przed bankructwem Lehmana: [Link]

Pieniądz fiducjarnym znacząco ułatwia redystrybucję zasobów. Pozwala rządom (dysponentom pras drukarskich) oraz beneficjentom ich polityki wzbogacać się znacznie szybciej, przy o wiele mniejszych kosztach. Właśnie dlatego rządy tak uparcie zmierzały do wprowadzenia papierowej waluty, która umożliwiała im prowadzenie polityki welfare state. Ale w zasadzie lepiej byłoby powiedzieć welfare banks.

Nie byłoby to możliwe na wolnym rynku pieniądza! Kto zaakceptowałby banknoty, których siła nabywcza zależy od kaprysów ich producenta? Trzeba było zmusić obywateli siłą do posługiwania się jedynie „legalnymi środkami płatniczymi” emitowanymi przez rząd i uznania, że wszystkie inne są „nielegalne”.

Owszem, to prawda, że deflacji towarzyszy recesja i bezrobocie. Ale co jest skutkiem, a co przyczyną? To przecież nie deflacja wywołuje recesję. Jest dokładnie na odwrót. Najczęściej winę za brak równowagi pomiędzy nadmierną podażą a ograniczonym popytem – czyli „typowym” dla „krwiopijczego kapitalizmu” kryzysem „nadprodukcji” – ponosi nadmierna konsumpcja finansowana kredytem i nadmierne inwestycje w zwiększanie podaży znanych towarów i usług, które opierają się na błędnym przeświadczeniu o dalszym wzroście boomu popytowego, który będzie nakręcała… inflacyjna podaż pieniądza.

Natomiast z całą pewnością deflacja jest dla kogoś szkodliwa. Jest szkodliwa dla… banków centralnych, ministrów finansów i niektórych graczy z rynku finansowego – jak Pan Soros oraz makroekonomistów przez nich wszystkich zatrudnianych (bo przecież żaden przedsiębiorca nie zatrudni „makroekonomisty”). Deflacja powoduje bowiem wzrost realnego oprocentowania długu publicznego i uniemożliwia tak lubianą przez niektórych „stymulację” gospodarki od strony popytowej.

Ale drukowane pieniądze działają jak dopalacze, z którymi rządy przecież walczą. A skutki ich zażywania są podobne do drukowania pieniędzy.

Z tych powodów statystyczny konsument nie ma najmniejszych powodów obawiać się deflacji. Pan Soros owszem powinien. Ale jak to było w starożytnym Rzymie (w którym notabene niektórzy władcy też „psuli pieniądz” i powodowali inflację dodając więcej miedzi do monet niż złota): „nemo iudex…”???

Robert Gwiazdowski

Za: Robert Gwiazdowski Blog | http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=839

Skip to content