Dane organizatorów akcji, polegajacej na ułożeniu krzyża z puszek po piwie „Lech” na Krakowskim Przedmieściu, były w internecie. Dla prokuratora badającego sprawę to za mało – pisze „Rzeczpospolita”.
Śledczy umorzyli sprawę, którą zajmowali się po awanturze o krzyż smoleński na Krakowskim Przedmieściu. 5 sierpnia demonstrowali tam przeciwnicy symbolu, wśród nich grupa ludzi, która pojawiła się z krzyżem wykonanym z pustych puszek po piwie.
Prokuratura miała bardzo łatwe zadanie, bo fotoreporter Jakub Szymczak sfotografował ludzi z krzyżem z puszek, a następnie na portalu społecznościowym Facebook odszukał grupę młodych ludzi, która organizowała happening nazwany „Drogą krzyżową”. Porównał zrobione przez siebie zdjęcia z profilowymi fotografiami tych osób. Część z nich nie ukrywała swojej tożsamości. Na profilach ujawnili imiona, nazwiska, miejsca pracy. Zdjęcia z happeningu wraz ze skanem strony z Facebooku (z imionami, nazwiskami i zdjęciami profilowymi tych osób) fotoreporter przekazał policji.
Po jego doniesieniu śledztwo wszczęto. Ale decyzją warszawskiej prokuratury po miesiącu zostało umorzone – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Prokuratorzy przekonują, że przeprowadzili „szereg czynności operacyjnych”, ale tego, kto maszerował z krzyżem z puszek, nie zdołali ustalić.
(wg, „Rzeczpospolita”)
Ziemkiewicz dla Fronda.pl: Prokuratura rżnie głupa!
– Gdy bardzo się chce kogoś ścigać, to się go ściga, nawet jeśli nie ma ku temu większych podstaw. A gdy się nie chce ścigać, to nie ma znaczenia, że dowody jednoznacznie wskazują na winę konkretnych osób – mówi portalowi Fronda.pl Rafał A. Ziemkiewicz o umorzeniu śledztwa w sprawie krzyża zbitego z puszek po piwie.
Decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie obrazy uczuć religijnych przez osoby, które pod Pałacem Prezydenckim ustawiły krzyż zbity z puszek po piwie, jest typowym rżnięciem głupa w wykonaniu prokuratury. Od lat wiadomo, że gdy bardzo się chce kogoś ścigać, to się go ściga, nawet jeśli nie ma ku temu większych podstaw. A gdy się nie chce ścigać, to nie ma znaczenia, że dowody jednoznacznie wskazują na winę konkretnych osób.
Decyzja prokuratury jest niewątpliwie skandaliczna, choć z drugiej strony mnie nie dziwi. Podjęła ją bowiem ta sama prokuratura, która od lat nie jest w stanie ustalić tożsamości pań, których usługi – zdjęcia jednoznacznie wskazują na uprawianą przez nie profesję – reklamują ulotki wkładane w Warszawie za wycieraczki samochodów.
Rafał A. Ziemkiewicz
not. sks
Za: Fronda.pl