Aktualizacja strony została wstrzymana

Polska bez marynarki wojennej?

Polska marynarka wojenna już nie jest w stanie wypełniać niektórych zobowiązań NATO. Za kilka lat może być jeszcze gorzej, gdy będzie musiała wycofać dużą część przestarzałego sprzętu

Marynarka Wojenna Rzeczypospolitej Polskiej może zostać w ciągu najbliższych lat praktycznie zlikwidowana, jeśli dotychczasowy proces jej degradacji nie zostanie powstrzymany – ostrzegają specjaliści i wojskowi. Z kolei eksperci ekonomiczni zwracają uwagę, że mimo obecnego kryzysu gospodarczego i finansowego państwa możliwe jest zmodernizowanie naszych sił morskich z korzyścią dla polskiej gospodarki, a także dla budżetu państwa.

Według naszych informacji obecnie polska flota nie byłaby w stanie odeprzeć ataku od strony morza, gdyby został on przeprowadzony w kilku różnych miejscach przypadającego Polsce prawie 800-kilometrowego wybrzeża. Niektórzy wojskowi ostrzegają, że polska marynarka wojenna już nie jest w stanie wywiązywać się z niektórych zadań wynikających z członkostwa w NATO. Natomiast część wojskowych zastanawia się nawet, czy nasza marynarka przetrwa w ogóle najbliższe lata. – Należy zadać sobie pytanie, co zrobić, aby uniknąć spełnienia się hiobowych wieści o całkowitej likwidacji polskiej marynarki wojennej w 2015 roku – apelował przed kilkoma miesiącami na gdyńskiej konferencji poświęconej sytuacji polskich sił morskich wiceadmirał w st. spoczynku dr Henryk Sołkiewicz, były szef sztabu Marynarki Wojennej RP. Wtórowało mu wielu innych wysokich rangą dowódców.
Sprawą zainteresowali się przedstawiciele poprzedniej ekipy z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zaplanowano konferencję w Pałacu Prezydenckim na… 14 kwietnia 2010 roku. Katastrofa smoleńska pokrzyżowała także te plany.

Polska bez chronionego Wybrzeża?

Wiceadmirał w st. spoczynku dr Henryk Sołkiewicz, podsumowując na wspomnianej konferencji naukowej 10 lat funkcjonowania Polski w strukturach NATO, wskazał, że był to okres degradacji naszych sił morskich. – Ponad 100 okrętów bojowych i pomocniczych jednostek pływających zlikwidowano (ponad 62%); lotnictwo morskie zredukowano do ok. 40 samolotów i śmigłowców (ponad 50%); stan osobowy morskich sił zbrojnych zmniejszono do ok. 11 tysięcy (tzn. o 36%); stocznię MW nękają „braki ciągłości finansowej” pomimo ulokowania w niej priorytetowego zadania marynarki wojennej – budowy korwety Gawron (…). Natomiast zaplecze naukowo-badawcze i projektowe systematycznie ulegają rozproszeniu i w chwili obecnej stanowią wielką niewiadomą; nowoczesna baza szkoleniowa i dydaktyczna do kształcenia kadr morskich uległa drastycznym ograniczeniom ze względu na duże cięcia subsydiów budżetowych przez MON – stwierdził wiceadmirał.

Jeszcze bardziej dosadnie sprawę ujął komandor Tomasz Szubrycht z Akademii Marynarki Wojennej. – Jeśli państwo nie zdobędzie się na inwestycje w obszarze morskim, to w perspektywie najbliższej dekady będziemy jedynym państwem nadbrzeżnym średniej wielkości Sojuszu Północnoatlantyckiego, które nie będzie posiadało marynarki wojennej – ostrzegał.

Co na to władze?
Oficjalnie… jest dobrze. Kapitan mar. Grzegorz Łyko z biura prasowego Marynarki Wojennej RP uspokaja, że sytuacja nie jest tak zła, i wylicza, że marynarka ma ponad 40 większych i średnich okrętów oraz podobną liczbę samolotów i śmigłowców – patrolowych, ratunkowych oraz niszczycieli min.
Problem polega na tym, że średni wiek tego sprzętu przekracza 20 lat, a niektóre okręty zostały zbudowane… prawie pół wieku temu. – Wiek kadłuba nie jest najważniejszy, liczy się przede wszystkim wyposażenie okrętów, a nasze jednostki są dobrze wyposażone – przekonuje kpt. Łyko. A ile z nich jest sprawnych? – Rzeczywiście, czytałem artykuły, z których wynikałoby, że mamy tylko 3 sprawne okręty. To nieprawda – zapewnia, odnosząc się do niektórych publikacji. – Najlepszym dowodem na to jest fakt, że obecnie 3 nasze okręty biorą udział w ćwiczeniach Danex 2010 na południowo-zachodnim Bałtyku z 8. Flotylli Obrony Wybrzeża – dowodzi. Zapewnia ponadto, że siły morskie są cały czas modernizowane.

Modernizacja czy opóźnianie degradacji?

– Do modernizacji przygotowywane są dwa okręty rakietowe typu Tarantul, oraz dwie fregaty. Ponadto do służby właśnie wszedł po remoncie ORP „Orzeł” [okręt podwodny typu Kilo – red.]. Sprawne są też pozostałe okręty podwodne typu Kobben – wylicza ostatnie inwestycje w sprzęt przedstawiciel biura prasowego MW. Dodaje, że pod koniec ubiegłego roku zakończyła się modernizacja okrętu wsparcia logistycznego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, który odtąd dzięki temu będzie pełnił rolę okrętu dowodzenia. – W styczniu jako pierwsi z nowo przyjętych krajów przejęliśmy dowodzenie całym zespołem okrętów przeciwminowych NATO (Stały Zespół Obrony Przeciwminowej NATO – SNMCMG1 – Standing NATO Minecountermeasures Group One) – cieszy się kpt. Łyko. Wyraża też nadzieję, że wkrótce powinna być zakończona budowa korwety „Gawron” i opracowany projekt niszczyciela min typu Kormoran II. Ale już po odpowiedź na pytanie, kiedy te projekty zostaną dokończone, odsyła do Stoczni Marynarki Wojennej (która znajduje się w stanie upadłości) i Departamentu Zaopatrywania MON.

Jeszcze bardziej znacząca jest odpowiedź na pytanie o to, czy w najbliższych latach marynarka wojenna będzie w stanie wypełniać stawiane przed nią zadania. – W tej chwili skupiamy się na wypełnianiu postawionych przed nami zadań, i jesteśmy w stanie je wykonywać. Na temat przyszłości nie wypowiadamy się, bo jest to sprawa od nas niezależna. O wszystkich naszych potrzebach meldujemy naszym przełożonym. Został ogłoszony program operacyjny dotyczący modernizacji polskiej marynarki wojennej. Jego główne punkty to: modernizacja fregat, okrętów rakietowych typu Tarantul, dozbrojenie okrętów rakietowych typu Orkan. Czekamy też na Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy – tłumaczy przedstawiciel biura prasowego MW.

Z kolei biuro prasowe MON dodaje, że dywizjon ten ma zostać wyposażony m.in. w kierowane pociski rakietowe typu NSM norweskiej firmy KONGSBERG, zaś okręty rakietowe typu ORKAN – w system rakietowy RBS-15 Mk3. MON zapewnia, że ich możliwości zwalczania celów będą znacząco większe od dziś stosowanych rakiet produkcji sowieckiej.
W przesłanym do redakcji stanowisku przedstawiciele biura prasowego resortu zaznaczają, że „w programie operacyjnym śmigłowcowym ujęto zakup kilku nowych śmigłowców, które będą w Marynarce Wojennej wykorzystywane do poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych oraz pełnienia dyżurów ratowniczych w polskiej strefie odpowiedzialności”.

Program ratunkowy jest, a pieniądze?

Z planu MON ogłoszonego pod koniec ubiegłego roku przez ministra Bogdana Klicha wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat MON miałby przeznaczyć na modernizację marynarki wojennej niecałe 5 mld złotych. Przedstawiciele sił morskich oceniają, że potrzeba 2 razy więcej środków. Tymczasem nie jest pewne, czy rząd nie zredukuje nawet dotychczasowych planów finansowych, szukając sposobów na zmniejszenie dziury budżetowej. Służby prasowe MON zapewniają, że nie ma takiego zagrożenia: „Nie ma żadnych sygnałów świadczących o finansowych zagrożeniach realizacji programu operacyjnego dla Marynarki Wojennej” – zapewniają we wspomnianym stanowisku.

Problem w tym, że wielu polityków zastanawia się w ogóle nad celowością utrzymywania Marynarki Wojennej RP… Nawet jeśli ich opinie nie wpłyną na dalszą politykę rządu, skutecznie ograniczą plany inwestycyjne MW. To zaś sprawia, że polska marynarka wojenna już za kilka lat może mieć niższą zdolność bojową niż obecnie, bo będzie musiała wycofać dużą część przestarzałych statków i samolotów.

800 km wybrzeża bez ochrony?
O powadze problemu świadczy także to, że obecnie przedstawiciele MW muszą przekonywać polityków, że jest ona w ogóle potrzebna. Wydawałoby się, że argumentem wystarczającym powinien być w tym wypadku sam fakt, że mamy liczące 770 km wybrzeże, co już zobowiązuje do zapewnienia adekwatnej jego ochrony na wypadek ataku na Polskę od strony morza.
Eksperci wskazują jednak, że niedocenienie naszych sił morskich wynika z księżycowej polityki morskiej III RP. Przez ostatnie 20 lat z uporem likwidowano gospodarkę morską, a proces ten kończy obecny rząd. Tymczasem w krajach rozwiniętych marynarka wojenna w sposób naturalny służy nie tylko ochronie Wybrzeża, ale także do zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi i handlu morskiego. Dlatego nie jest traktowana jak kula u nogi, ale jako konieczny czynnik zabezpieczenia ważnych interesów kraju.

Niestety włodarze III RP od lat nie umieją wykorzystać dostępu Polski do morza do wzbogacenia się kraju. – Tylko jednoznacznie sprecyzowane cele polityczne oraz interesy w obszarze polityki morskiej pozwalają właściwie określić niezbędny potencjał i strukturę sił morskich państwa. Bez tego rozbudowa lub modernizacja sił morskich przypomina budowę domu bez planu – oceniał podczas wspomnianej konferencji w Gdyni kmdr Tomasz Szubrycht z Akademii Marynarki Wojennej.

Jednak są też inne argumenty, które rządzący muszą wziąć pod uwagę w trakcie podejmowania decyzji o przyszłości polskiej marynarki wojennej. – O ile zakres zadań MW nie powinien ulec zasadniczym zmianom [w najbliższych latach – red.], o tyle z całą pewnością rosnąć będą oczekiwania sojuszników Polski co do solidarnego zaangażowania się jej sił morskich w projekcję siły (Force Projection) na obszarach konfliktów. Unikanie takiej odpowiedzialności wiele lat po wstąpieniu Polski do NATO może nadwerężyć prestiż Polski i jej sojuszniczą wiarygodność – wskazał na tej samej konferencji komandor Krzysztof Marciniak. Dodał, że współczesna morska doktryna NATO zakłada, że obecne konflikty morskie będą się toczyć na wodach przybrzeżnych. – Jeżeli uwzględnimy przy tym fakt zaangażowania się okrętów Floty Bałtyckiej w budowę i ochronę Gazociągu Północnego, to nie może to umknąć uwadze przy konstruowaniu planów modernizacyjnych MW – podaje też inny ważny argument komandor Marciniak. Eksperci wskazują również na kolejną ważną potrzebę – ochrony budowanego terminala LNG w Świnoujściu, a także transportów gazu skroplonego do gazoportu.

Gospodarka też może skorzystać

Zdaniem Polskiego Lobby Przemysłowego, odpowiednio przygotowany plan modernizacji polskich Sił Zbrojnych może przynieść korzyści gospodarce, a nawet budżetowi państwa. – Konsekwentnie realizowany – w znacznym stopniu w oparciu o polski przemysł stoczniowy i lotniczy, przedsiębiorstwa zbrojeniowe i ich zaplecze badawczo-rozwojowe – wieloletni Narodowy Program Budowy Okrętów (NPBO), wykorzystujący nowoczesne rozwiązania techniczne i najnowsze technologie, w dłuższej perspektywie przyniesie korzyści polskiej gospodarce i przyczyni się do pobudzenia jej zdolności rozwojowych – uważa dr Paweł Soroka, przewodniczący PLP. To zaś – jak mówi – nakręcając gospodarkę, przyniosłoby także korzyści fiskusowi, dzięki zwiększeniu obrotów wielu firm biorących udział w modernizacji. Jego zdaniem, taki program mógłby przyczynić się do pozyskania, również z zagranicy, nowoczesnych technologii, w tym również tych podwójnego zastosowania (wojskowo-cywilnego). Warunkiem, by na modernizacji MW skorzystała polska gospodarka jest… wola polityczna rządzących naszym krajem.

Mariusz Bober

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 23 sierpnia 2010, Nr 196 (3822) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100823&typ=my&id=my21.txt

Skip to content