Aktualizacja strony została wstrzymana

Odkryto nielegalną hurtownię mięsa do kebabów… w podziemiach Dworca Centralnego w Warszawie

W czasie przebudowy Dworca Centralnego wykonawca natknął się na poziomie „-2” na dziką hurtownię mięsa do kebabów – dowiedziało się „Źycie Warszawy” na konferencji prasowej dotyczącej modernizacji Dworca.

„To było miejsce, gdzie składowano i porcjowano mięso niewiadomego pochodzenia do kebabów chyba dla całej Warszawy. Ta odrażająca hurtownia została zlikwidowana.” – powiedział członek zarządu PKP Jacek Prześluga.

Mięso było składowane w fatalnych warunkach sanitarnych. Po odkryciu magazynu wyszła na jaw przyczyna notorycznego zatykania się dworcowej kanalizacji: okazało się, że właśnie tą drogą pozbywano się tłuszczu oddzielanego od mięsa.

Poziom „-2” to tzw. pomieszczenie techniczne pod torami o długości ponad 500 metrów. Oficjalnie zarządca dworca wynajął tę przestrzeń m.in. konserwatorowi wind. Tak naprawdę to jednak pokryte brudem i pleśnią miejsce, do którego nikt nie schodzi. Źeby stworzyć hurtownię, turecki właściciel przegonił stąd bezdomnych.

Na konferencji można było dowiedzieć się również i o innych znaleziskach na Dworcu Centralnym. Na przykład, oprowadzono dziennikarzy po zdewastowanym pomieszczeniu o powierzchni 1,7 tys. m. kw., które w latach 1970. służyło za locum eleganckiej restauracji. Zostały po niej jedynie wspomnienia i powyrywane ze ścian kable, a na położonym piętro wyżej tarasie załatwiają się gołębie.

Prace modernizacyjne mają do Euro 2012 przekształcić to miejsce w „dworzec pachnący kawą i ciastkami” – jak zapewniają wykonawcy. Niestety, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie kto jest personalnie odpowiedzialny za dewastację dworca, kto wydał albo zaniedbał wydania odpowiednich decyzji przekształcających niegdysiejszą chlubę stolicy w śmierdzącą przechowalnię kloszardów – oraz w nielegalną masarnię prowadzoną przez imigrantów. Wreszcie, nikt nie chce odpowiedzieć na pytanie dlaczego do naprawy dworca zatrudniono firmę austriacką – jak gdyby brakowało w Polsce firm krajowych – a „zapach kawy i ciastek” ma dostarczyć amerykańska sieć Starbucks Coffee, która zamierza rozgościć się na dworcu.

Zanim warszawiacy zachłysną się iluzoryczną „pachnącą kawą i ciastkami”, życzymy smacznego miłośnikom stołecznych kebabów. Podwójne dania kebabów polecamy zwolennikom „multi-kulti”.


Kompromitacja państwa ujawniona w piwnicy

1. W podziemiach Dworca Centralnego w Warszawie znaleziono tajną hurtownię mięsa, z którego produkowano kebaby i karmiono nimi ludność. Warunki sanitarne – lepiej nie wspominać.

2. Przy okazji tej wiadomości dziennikarze przeegzaminowali Sanepid. Występował pan, który nie pamiętam jaką pełni funkcję, Rozbicki sie nazywa i ten pan rozbił resztki mojej wiary w sprawność państwa.

Wyznał on bowiem szczerze – i chwała mu za tę szczerość – że władze sanitarne nie mają prawie żadnej kontroli nad tymi kebabami, bo inspektorów sanitarnych jest w Warszawie kilkunastu, a wytwórni kebabów Bóg jeden tylko wie – ile.

Pan Rozbicki udzielił porady, żeby kebabów nie jeść. Chwała Wujkowi Dobra Rada i za te sugestię, być może ratującą życie, ale nie tego bym się po władzy sanitarnej spodziewał i nie tego bym się spodziewał po państwie.

Dobra rada uderza zresztą najbardziej w tych, którzy przestrzegają norm, boi zakładam, że nie cała obcokrajowa gastronomia nie przestrzega norm sanitarnych. Ci porządni zostają jednak wrzuceni do jednego worka z flejtuchami.

3. Jak to jest? Z jednej strony słyszymy, że ktoś marny sklep otwiera i sprzedawać chce mleko i bułki – i od sanepidu opędzić sie nie może. Tu kurz, tam pyłek, tam okruszek.  A z drugiej strony kwitnie i rozwija się wielki rynek obcej gastronomii poza wszelką kontrolą?
Ja rozumiem – tajna hurtownia – władza nie zajrzy przecież do każdej piwnicy (choć mówiąc serio – do piwnicy Dworca Centralnego, przez który przewija się miliony podróżnych, zaglądać powinna, zwłaszcza w dobie terroryzmu). Ale jadłodajnie, w których sprzedają kebaby i inne podobne dzieła kulinarne, stoją przecież na powierzchni ziemi. Pełno ich w środku Warszawy. I do licha – nikt nie kontroluje czym oni karmią ludzi?

4. Państwo mamy niestety słabe, coraz słabsze, choć 26 tysięcy nowych urzędników przybyło nam w ostatnich dwóch latach.. Ta sprawa z kebabami pokazuje szerszy i głębszy problem. Urzędnicy rozmaitych inspekcji, nie tylko sanitarnych, idą tam, gdzie najłatwiej. Bezpieczniej jest skontrolować sklepikarza Kowalskiego niż jakiegoś Turka, za którym wielce prawdopodobne jakaś mafia stoi. Po co się narażać?

Na małomiasteczkowych bazarkach kupcy skarżą się, że są ścigani przez wszystkie mozliwe urzędy Rzeczypospolitej. Obok handlują na lewo rozmaici obcokrajowcy i pies z kulawa nogą się nimi nie interesuje. Sprzedają o połowę taniej, a nasi z torbami idą.

5. Ręce opadają, choć całkiem opaść nie nie powinny. Ta sprawa z mięsem do kebabów powinna być uderzeniem na alarm. Niech państwo się obudzi i zacznie wreszcie realizowac swoje funkcje. Na coś do cholery płacimy te podatki!
Ja nie jestem w stanie zrobić w tej sprawie nic więcej, niż tylko swoje refleksje przekazać prezesowi NIK – niech się Izba za to weźmie!
Więc przekazuję…

Janusz Wojciechowski

Za: Blog Janusza Wojciechowskiego – 20.08.2010

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: Zycie Warszawy | http://www.zw.com.pl/artykul/505509_Dworzec_Centralny_stal_na_bombie_z_kebaba.html

Skip to content