Aktualizacja strony została wstrzymana

Przestano nas wreszcie zwodzić „dobrą współpracą z Rosją”

Mówimy o sekcjach, ale skąd w ogóle wiemy, czy one się odbyły? Postanowiłam zadać takie właśnie pytanie prokuraturze i nie otrzymałam satysfakcjonującego wyjaśnienia. „Prokuratura nie ma takiej wiedzy” – brzmiała odpowiedź

Z Małgorzatą Wassermann, córką posła Zbigniewa Wassermanna, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, rozmawia Jacek Dytkowski

Jest Pani zadowolona ze współpracy z polskimi prokuratorami prowadzącymi śledztwo smoleńskie?
– Nie mam żadnych podstaw do tego, żeby zgłaszać jakieś pretensje. Chciałabym podkreślić jedną rzecz. Osoby, które mają do czynienia po raz pierwszy z prokuraturą, są do pewnych rzeczy nieprzyzwyczajone. Natomiast ja, pracując tam codziennie, wiem, jakie panują tam warunki pracy – choćby lokalowe. Więc nie zgłaszam chociażby z tego powodu zastrzeżeń. Wiem z doświadczenia, że cała polska prokuratura zmaga się z podobnymi problemami, m.in. z niedostatkiem komputerów. Dlatego dla mnie zrozumiała jest ta sytuacja. Tymczasem ludzie, którzy czekają w kolejce w prokuraturze albo mają ciasny stolik do czytania, dziwią się tym i bulwersują. Natomiast ja nie mam tutaj żadnych obiekcji. Działania prokuratury odbieram zupełnie inaczej – robi się tam wszystko, by ułatwić naszą pracę.

Jak przebiega zapoznawanie się z aktami?
– Osoby uprawnione zgłaszają się do niej z wnioskami, a ta odpowiada na nie pozytywnie lub negatywnie. Obecnie są kserowane akta sprawy. Jest to skutek podjętej wspólnej akcji z pozostałymi pełnomocnikami rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Chodziło o to, żeby nie zakłócać pracy prokuratury – a tak by się stało, gdyby każdy robił to we własnym zakresie. Akt jest bardzo dużo, więc trzeba na nie poczekać. Kserujemy wszystkie materiały, jakimi dysponuje polska prokuratura i które nam udostępni. Niektóre bowiem objęte są klauzulą tajności. Z takich dokumentów nie wolno nawet zrobić notatek, a tylko można się z nimi zapoznać w kancelarii tajnej.

Dostrzega Pani jakąś zmianę w postawie prokuratury?
– Zauważam jedną pozytywną zmianę, ale nie w śledztwie, tylko w polityce informacyjnej. Proszę zwrócić uwagę, że przez pierwsze trzy miesiące byliśmy my wszyscy i społeczeństwo zapewniani, że współpraca ze stroną rosyjską jest wspaniała, układa się rewelacyjnie i wszystko idzie prawidłowo. Natomiast ja przez cały czas mówiłam, że pokażemy, jak to wygląda w rzeczywistości. Naszym zdaniem, ona wcale się nie układa, a momentami można odnieść wrażenie, że współpraca nie istnieje. Po raz pierwszy potwierdził nasz punkt wiedzenia kilka tygodni temu prokurator generalny Andrzej Seremet. Zaczęły odzywać się rzeczywiste głosy, że jest problem ze współpracą z Rosją i nie ma odpowiedzi na zgłaszane przez Polskę wnioski. Więc jest to jedyny przełom, jaki widzę. Polega on na tym, że przestaje się społeczeństwu wmawiać, iż współpraca z Rosją istnieje i jest bardzo dobra. Natomiast faktycznie jej nie ma albo ujawnia mierny poziom.

Będzie Pani wnioskować o ekshumację ciała ojca?
– Tak. Czekamy tylko na protokoły sekcji zwłok. Dopiero po zapoznaniu się z nimi podejmiemy decyzję. Chciałabym przypomnieć, że temat sekcji zwłok jest kolejnym przykładem, gdzie wszyscy – my, jako rodziny ofiar katastrofy, i społeczeństwo – byliśmy wprowadzani w błąd, i to w sposób bardzo wyraźny. Mianowicie, minister zdrowia Ewa Kopacz oraz pozostali członkowie rządu zapewniali nas, że istnieją polscy specjaliści, którzy biorą udział w sekcjach. Bardzo to dobrze pamiętam. Następnie gdy udzielałam wywiadu w mediach, zorientowałam się w pewnym momencie co do jednej rzeczy. Powiedziałam wtedy, że mówimy o sekcjach, ale skąd w ogóle wiemy, czy one się odbyły? Postanowiłam zadać takie właśnie pytanie prokuraturze i nie otrzymałam satysfakcjonującego wyjaśnienia. „Prokuratura nie ma takiej wiedzy” – brzmiała odpowiedź. Zrozumiałam zatem, że informacje, które nam przekazywano, iż sekcje były i uczestniczyli w nich Polacy, są nieprawdziwe. Polska prokuratura w czerwcu nie była w stanie tego stwierdzić, a to oznacza, że żaden z polskich specjalistów w nich nie uczestniczył. Mieliśmy więc do czynienia z wyraźnym przekłamaniem ze strony osób, które nas o tym informowały. W lipcu okazało się jednak, że materiały z sekcji istnieją. Wobec tego w dalszym ciągu nie rezygnujemy z ekshumacji, natomiast oczekujemy możliwości obejrzenia tych dokumentów, żeby przekonać się, jak to się odbyło. Być może okaże się, że sekcje były przeprowadzone w sposób satysfakcjonujący nas na tyle, że nie będzie trzeba podejmować tak drastycznych działań, jak ekshumacja. Jednak na podstawie tego, co do tej pory widziałam, wątpię w to.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 21-22 sierpnia 2010, Nr 195 (3821) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100821&typ=po&id=po42.txt

Skip to content