Prokurator Beata Kozicka z opolskiej Prokuratury Okręgowej pod koniec czerwca 2010 r. wśród świadków powołanych na rozprawę przed warszawskim sądem rejonowym wezwała do stawiennictwa Zbigniewa Wassermanna, który 10 kwietnia zginął w katastrofie smoleńskiej.
Postanowienia prok. Kozickiej dotyczą rzekomej płatnej protekcji, o którą oskarżyła ona dziennikarkę Dorotę Kanię. Prokurator sporządziła akt oskarżenia w czerwcu 2010 r. i przesłała go do prokuratury rejonowej Warszawa Praga-Południe. Trudne do zrozumienia jest przeoczenie powołania na świadka Zbigniewa Wassermanna, który zginął wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 94 innymi osobami udającymi się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W ogólnodostępnych aktach tej sprawy znajdują się też billingi świadka, znanego dziennikarza Witolda Gadowskiego. O tym, że listy połączeń z telefonu świadka zostają dołączane do akt sprawy, nie został on jednak powiadomiony. Odbyło się to poza jego wiedzą i bez jego zgody.
To nie wszystkie osobliwości, jakie zawierają akta sprawy z oskarżeniem dziennikarki. Protokół jednego z przesłuchań podpisany przez prok. Kozicką datowany jest na rok… 2019.
Wszystkie powyższe decyzje i działania prokurator Kozickiej akceptowali jej przełożeni – prokurator okręgowy Józef Niekrawiec, zastępca prokuratora okręgowego Włodzimierz Ostrowski oraz naczelnik wydziału Paweł Nowosielski.
O komentarz do incydentów, do których doszło w toku postępowania prowadzonego przez prok. Kozicką, nasz portal poprosił rzecznika Prokuratury Generalnej Mateusza Martyniuka. Prokurator nie chciał odnosić się do konkretnej sprawy, wypowiedział się jedynie ogólnie o tego typu przypadkach.
– Pierwszy raz słyszę, by do czegoś takiego doszło – mówił o kwestii powoływania na świadka nieżyjącej osoby. – Nie spotkałem się z czymś podobnym w swojej praktyce zawodowej – dodał Martyniuk. Wyjaśnił też, że w przypadkach włączania bilingów świadków do akt sprawy osoba ta powinna być o tym powiadomiona.
W kwestii niewłaściwej daty, jaką opatrzono dokument, rzecznik PG stwierdził, iż mogło dojść do omyłki pisarskiej. Taki błąd skorygować powinien prowadzący postępowanie. Choć o zmianie w dokumencie powinny być powiadomione strony postępowania, prok. Kozicka tego jak dotąd nie zrobiła, choć miała na to czas od czerwca.
Maciej Marosz, Niezależna.pl