Aktualizacja strony została wstrzymana

Para z szampana – w gwizdek! – Stanisław Michalkiewicz

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby szef Wojskowych Służb Informacyjnych, których, jak wiadomo, już „nie ma”, czyli pan generał Marek Dukaczewski w tych dniach ostatnich upijał się już nie szampanem, tylko parą z szampana. Parą z szampana? Czy to w ogóle możliwe? Wyjaśnił to już 100 lat temu Ignacemu Daszyńskiemu pewien żydowski handlarz żywym towarem. Sprzedawał on galicyjskie dziewczyny do żydowskich burdeli w Argentynie, przy czym działalność swoją traktował nie tylko w kategoriach biznesowych, ale również – jako swego rodzaju misję cywilizacyjną. – Kiedy taka dziewucha – tłumaczył Daszyńskiemu – pojedzie do Argentyny, to ona nie upija się szampanem, tylko samą parą z szampana! – Jak to: parą? – A tak, bo ony tam kąpią te dziewuchy w szampanie i ony nie muszą wcale nic pić; wykąpią się i pijane, jak bele. Taka ci to wtedy była nowoczesność. Ciekawe, że i dzisiaj redaktor Rafał Kalukin z „Głosu Cadyka”, co to pewnie jeszcze niedawno „srać chodził za chałupę” („i ty, co mieszkasz dziś w pałacu, a srać chodziłeś za chałupę…”), uważa się za takiego samego cywilizacyjnego misjonarza. Credo swoje zawarł w szmoncesie „Krzyżowcy w sercu nowoczesności”.

Jak mały Moryc uważa nowoczesność? Mały Moryc uważa, że na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie aż się roi od „niezliczonych atrybutów nowoczesności”. A konkretnie? A konkretnie -„hotel Bristol”, dalej „piękne auta”, przy których „piękne panie” – czy aby nie te, co w hotelu Bristol upijane są parą z szampana? – spacerują z alfo… to jest – pardon – oczywiście z „pięknymi panami” – a każdy piękny pan ma na szyi złoty łańcuch z tombaku – no bo jakże inaczej, kiedy wokół „same knajpy”, no a poza tym – „ulica” z „tłumami ludzi”? I w środku tych „niezliczonych atrybutów nowoczesności” – „egzotyczne postacie” z „różańcami”. „Różańce przeciwko modnym ciuchom, cyfrowym kamerom i wypasionym rowerom” – ubolewa red. Kalukin w „Głosie Cadyka” Ajajajajajajaj! Jaki wstyd! Co na to powiedzą w Nowym Jorku? Biedny durny pewnie nie wie, że w Nowym Jorku jeszcze większe kontrasty; pejsaci chasydzi w lisich czapach, jakby żywcem przeniesieni „z miszpuchy cycełesowatej” czy „z głębin dna getta w Kołomyi” – oczywiście tego XVIII-wiecznego. Ale mniejsza już o Moryca, bo jeśli w ogóle o nim wspominam, to tylko dlatego, że ten sposób myślenia udzielił się również wielu eleganckim księżykom, co to wiedzą z której strony chleb posmarowany i śpiewają swoje kantyczki z właściwego klucza.

Już choćby z tego powodu pan generał Dukaczewski mógłby z radości upijać się na okrągło parą z szampana, a tu przecież inne powody mnożą się jak króliki. Weźmy dla przykładu komedię, jaką z udziałem prezydenta-elekta Bronisława Komorowskiego odegrał marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Chodzi mi oczywiście o uroczystość krzywoprzysięstwa, kiedy to prezydent-elekt wzywał pomocy boskiej („tak mi dopomóż Bóg”) przysięgając „strzec niezłomnie” niepodległości państwa – w ponad pół roku po wejściu w życie traktatu lizbońskiego! No a potem – uroczysta msza, podczas której dopiero co krzywozaprzysiężony prezydent otrzymał Komunię z rąk „bez swojej wiedzy i zgody” TW „Cappino”. To zapowiada „wiosnę Kościoła”, więc pewnie słusznie red. Kalukin „współczuje” tym z różańcami, jako „ostatnim takim chrześcijanom”. No dobrze – to ostatni – a kto był pierwszym? Trudno to dzisiaj stwierdzić, ale ja bym stawiał na Andrzeja Szczypiorskiego (TW „Mirek”), który podobnież musiał chrzcić się aż dwa razy, bo pierwszy chrzest mu się nie przyjął. No to czy na widok takich perspektyw chrześcijaństwa w Polsce pan generał Marek Dukaczewski nie ma powodów by z radości upijać się parą z szampana?

Jakby tego było mało, to w dodatku 22-letni kuchcik z warszawskiej ASP, pan Dominik Taras, za pośrednictwem facebooka „skrzyknął” na wieczór 8 sierpnia „wielotysięczny tłum”, który swoimi wyziewami spowodował na Krakowskim Przedmieściu „dopływ świeżego powietrza”. Od razu widać, że razwiedka się unowocześnia; za komuny, na wiece poparcia dla „Cysorza” na katowickim stadionie trzeba było zwoływać partyjnych po linii partyjnej, a konfidentów – w trybie alarmowym przez SB, a teraz proszę – jak nie SMS-y, to facebook, przez który oficer prowadzący od razu może przekazać instrukcję, jakie wznosić okrzyki, jakie przedstawiać koncepty, no i przede wszystkim – jak daleko na aktualnym etapie można się posunąć. Toteż kontrolowana przez razwiedkę stacja telewizyjna TVN martwiła się tylko, czy jest bezpiecznie. Wszystko w służbie bezpieczeństwa. No to czy pan generał Marek Dukaczewski nie ma powodów by z radości upijać się sama parą od szampana, kiedy ćwiczenia wykazały, że agentura jest mobilna, sprawna i karna?

Jeszcze nie rozwiały się opary „świeżego powietrza” i nie ucichły echa po okrzykach „do kościoła”, jakie zabździani obrońcy „laickości państwa” wznosili zgodnie z instrukcją, a już rankiem 10 sierpnia prezes Jarosław Kaczyński wziął udział w liturgii składania kwiatów i palenia zniczy przed stojącym naprzeciw Pałacu Namiestnikowskiego krzyżem, zaś pretorianie dali do zrozumienia, że bez pomnika się nie obejdzie. Widać wyraźnie, że przedłużenie wojny krzyżowej pasuje wszystkim zainteresowanym; i razwiedce – bo obywatele rozpaleni do białości religijno-politycznymi emocjami, nawet nie zauważą, jak lichwiarze za pośrednictwem rządu wyczyszczą im wszystkie zaskórniaki, ani nie zauważą, jak strategiczni partnerzy, do spółki z żydowskim lobby, rozbierają im państwo. Platforma – bo za pośrednictwem teraz już ręcznie sterowanych mediów ogniskując uwagę na wojnie krzyżowo-pomnikowej, pod nadzorem razwiedki może do spółki z PSL-em spokojnie marnotrawić 400 mln złotych dziennie (200 mln z podatków, 200 mln z przyrostu długu publicznego, który na 1000 dni rządu premiera Tuska osiągnął wysokość ponad 714 mld zł). Prawo i Sprawiedliwość – bo od wiosny 2008 roku („układ nie istnieje i nie wiadomo, czy w ogóle istniał”) nie mając odmiennego od PO pomysłu na rządzenie państwem (dług publiczny za rządów premiera Marcinkiewicza i premiera Kaczyńskiego również dynamicznie przyrastał, chociaż rzeczywiście nie w tempie 6 tys. złotych na sekundę, jak obecnie – ale za premiera Millera też na sekundę było mniej) – stawia na program martyrologiczny w nadziei, że siła nośna emocji uruchomionych w ten sposób w społeczeństwie, wepchnie PiS i do samorządów i w przyszłym roku – do parlamentu. Wreszcie SLD – bo przedłużająca się wojna krzyżowo-pomnikowa umożliwia razwiedce podpompowanie mu wyników poprzez lansowanie agresywnego zapateryzmu w „pokoleniu Jana Pawła II”, w którym rozmaite redaktory Kalukiny ekscytują snobistyczne pragnienie zaimponowania „nowoczesnością” nie tylko „Europie”, ale i „Ameryce”. No to czy szef Wojskowych Służb Informacyjnych, których, jak wiadomo, już „nie ma”, pan generał Marek Dukaczewski nie ma powodów, by z radości codziennie upijać się parą z szampana?

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz   tygodnik „Goniec” (Toronto)   15 sierpnia 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Za: michalkiewicz.pl |http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1731

Skip to content