Aktualizacja strony została wstrzymana

Wieści z „rynków finansowych” – Robert Gwiazdowski

W 12 godzin po przyjęciu „Planu Paulsona” analitycy z banku Goldman Sachs, a którym Paulsen pracował zanim został sekretarzem skarbu, stwierdzili, że 700 mld USD to za mało. Potrzeba jest 1,2 bln USD (oczywiście w europejskim systemie miarowym). Szkoda, że nie przedstawili tej analizy przed głosowaniem w Kongresie – może paru Kongresmanów nie dało by się złamać powszechnej paranoi.

Grupa wierzycieli Lehman Brothers domaga się od JP Morgan dokumentów dotyczących „aktywów”, które Lehman miał zdeponowane u Morgana, dostęp do których został przez Morgana zablokowany tuż przed ogłoszeniem jego niewypłacalności Lehmana.

„Zyski” Bank of America, który przejął niedawno bank Merrill Lynch, w III kwartale 2008 roku spadły w porównaniu z 2007 rokiem o 68%!!! To by oznaczało, że miał „zyski”. Oczywiście „bilansowe”. Prawdopodobnie w 2007 roku wykazał większą wartość niektórych „Long-Term Investments” niż w 2006. Wyniki kwartalne BoA ukazać się miały za dwa tygodnie, lecz bank przyspieszył ich publikację z związku z koniecznością pozyskania kapitału. Potrzebuje pewnie na wypłatę „dywidendy” od tych „zysków”.

Citigroup i Wells Fargo prowadzą sądowy spór o przejęcie zagrożonego bankructwem  Wachovia Corp. Citi oferował 2 mld USD, a Wells Fargo – 15 mld USD. Ciekawe jak będą wyglądały „wyceny aktywów” banków robione przez audytorów zatrudnionych przez Paulsona? Też się będą tak różnić? W starym bolszewickim dowcipie nie ważne było kto jak głosował, tylko kto liczył głosy. Dziś na Wall Street nie ważne co jest ile warte, ważne kto wycenia!

I na koniec powiało optymizmem. Joseph Stiglitz, z którym wielokrotnie miałem „czelność” się nie zgadzać, wywołując uśmiechy politowania wśród przedstawicieli „rynków finansowych”, stwierdził właśnie w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, że „w czasie spowolnienia gospodarki poszczególne kraje powinny mieć możliwość elastycznej reakcji. Utrata niezależnej polityki monetarnej jest prawdopodobnie największą wadą przystąpienia do strefy euro”. Co polskie „rynki finansowe” na to? Albo trzeba odsądzić od czci własnego guru, albo… zgodzić się z Centrum Adama Smitha. Teoretycznie sytuacja bez wyjścia, ale „rynki finansowe” pewnie coś wymyślą.

W tej samej Rzeczpospolitej kilka stron dalej dyskusja: „jak euro to po jakim kursie wymiany”.  I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wielokrotnie, pytany o prognozy kursów walutowych, odpowiadałem, że nie wiem, a jakbym wiedział, to byłbym najbogatszym człowiekiem na świecie. A jak będziemy przystępować do strefy euro, to KTOŚ będzie wiedział wcześniej jaki będzie kurs! Ważne kto „wycenia „!

Robert Gwiazdowski

 

Skip to content