Aktualizacja strony została wstrzymana

Tu nie chodzi o śrubki – Stanisław Źaryn

Katastrofa smoleńska była największą tragedią Polski od czasów II wojny światowej. Mimo to prokuratura i polski rząd nie przykładają należnej wagi do wyjaśnienia tej tragedii.

Polski rząd od początku umywa ręce ws. śledztwa mającego wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. W wypowiedziach polityków Platformy Obywatelskiej powtarza się zdanie, że to przecież prokurator generalny wybrany przez Lecha Kaczyńskiego nadzoruje śledztwo, a rząd nie ma nic w tej sprawie do gadania i nie ma z nią żadnego związku. Przedstawiciele koalicji zachowują się tak, jakby chodziło o śledztwo ws. kradzieży śrubek w polskim wojsku. A przecież sprawa dotyczy zupełnie czego innego. Dotyczy śmierci osób, służących Polsce, zajmujących najwyższe stanowiska i piastujących najwyższe urzędy. Dotyczy sprawdzenia, czy Polska nie stała się ofiarą agresji, czy nie doszło do zamachu na polskiego prezydenta, dowódców wojskowych. To jednak polityków formacji rządzącej Polską, zdaje się, niezbyt interesuje. I choć rozdzielenie stanowisk ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego daje rządowi podstawy do zbywania każdego pytania o przebieg śledztwa, to jednak przepisy konstytucji oraz zwykła przyzwoitość nakazują, by rząd mocno angażował się w sprawę wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Tymczasem ten sam premier, którzy publicznie zabiera głos w sprawie śmierci polskich żołnierzy w Afganistanie i pociesza powodzian, teraz, gdy zginęli najwyżsi przedstawiciele Polski, odcina się od śledztwa.

Polska rzeczywistość zdaje się zbliżać do stosunków panujących w Rosji. Tam urzędnicy niższego szczebla robią tylko to, czego oczekuje od nich przełożony. Zupełna marginalizacja polityczna wizyty Lecha Kaczyńskiego, której dokonał Kreml, sprawiła, że 10 kwietnia lotnisko w Smoleńsku nie było odpowiednio przygotowane i zabezpieczone. Skoro Putin olał wizytę Kaczyńskiego, to dlaczego my nie mielibyśmy tego zrobić – tak zapewne pomyśleli sobie wojskowi ze Smoleńska. Gdyby premier Rosji publicznie powiedział, że to ważna wizyta, to i udałoby się pewnie Rosjanom żarówki wkręcić w reflektory w odpowiednim czasie, i można by było wyposażyć lotnisko w lepszy system naprowadzania, a dziś nie musielibyśmy się zastanawiać, czy rosyjscy kontrolerzy aby na pewno byli trzeźwi próbując sprowadzić na ziemię rządowego Tupolewa. Nie ma wątpliwości, że jedno słowo Putina postawiłoby całą załogę rosyjskiej jednostki w Smoleńsku w stan najwyższej gotowości.

Z podobnym mechanizmem zdaje się mamy do czynienia w polskiej prokuraturze. Śledczy działają bowiem tak, jakby przejęli się zbytnio słowami premiera Donalda Tuska. Wciąż zachowują się, jakby nie rozumieli powagi sprawy i nie mieli ochoty jej wyjaśnić. Pułkownik Zbigniew Rzepa przyznał w wywiadzie, że być może prokuraturze wojskowej za kilka miesięcy uda się wykluczyć jakąś hipotezę dotyczącą przyczyn katastrofy. – Nie chcę, by moje słowa były uważane, że na pewno za dwa-trzy miesiące coś uda nam się ustalić – zastrzegł jednak. Dodał, że jak prokuratura czegoś się dowie, to na pewno powie. Jednak kiedy się dowie, nie wiadomo. Nie wiadomo między innymi dlatego, że strona rosyjska wcale nie ma ochoty na współpracę z polskimi śledczymi i mimo powtarzanych przez polityków opinii o wspaniałej współpracy wciąż ignoruje wnioski o przesłanie akt i pomoc prawną. Prokuratura jak na razie nie zdaje się być zdeterminowana, by naciskać na stronę rosyjską. Śledczym pomóc w tej sprawie mógłby rząd, wykorzystując choćby kanały dyplomatyczne, ale on woli zasłaniać się rozdziałem prokuratury od Ministerstwa Sprawiedliwości.

Śledczy sprawiają wrażenie, jakby nie przykładali się specjalnie do pracy. Włożyli za to dużo wysiłku w wyjaśnienie bzdurnych pomówień posła Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota. Wydali oświadczenie, że Lech Kaczyński nie był pod wpływem alkoholu, o co oskarżył prezydenta poseł PO. Śledczy powołali się na oficjalny protokół z sekcji zwłok prezydenta. Dokonali w ten sposób nobilitacji pomówień parlamentarzysty partii rządzącej, nadając im urzędowy charakter. Niestety z mniejszą skrupulatnością podeszli do samej sekcji zwłok. Jej przeprowadzenie powierzono rosyjskich ekspertom, badania zostały przeprowadzone z urzędu na wniosek strony rosyjskiej. W autopsji Lecha Kaczyńskiego brał udział tylko polski pracownik ambasady i prokurator z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Nie zdecydowano się na poczekanie z sekcją na polskich specjalistów. Wątpliwe, by ludzie obecni podczas sekcji zwłok wiedzieli, co robią rosyjscy lekarze i by mogli poświadczyć, że została ona przeprowadzona w sposób rzetelny. Nie można więc mieć pewności, że nie doszło podczas niej do błędów. Sprawa sekcji zwłok została przez polskich śledczych zupełnie niedopilnowana. Zachowali się oni tak, jakby stronie polskiej zależało mniej niż Rosjanom na zbadaniu przyczyn śmierci prezydenta RP.

Brak podejścia z należytą powagą do śledztwa nie tylko owocuje brakiem postępów w dochodzeniu do prawdy ws. katastrofy smoleńskiej, ale również uderza w rodziny tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem. Na każdym kroku spotykają się one z nieżyczliwością i brakiem należytej powagi prokuratorów. Nie mają dostępu do tajnych części dokumentów polskiego śledztwa, prokuratura ignoruje ich wszelkie wnioski, nie otrzymują pozwolenia na kopiowanie jawnej części akt, a wszystkim rodzinom udostępnia się jedynie jedną ich kopie. Śledczy nie zadbali również o zapewnienie rodzinom godnych warunków przeglądania dokumentów. Głośna przebojowa muzyka oraz urzędowe pogaduchy o bzdetach nie spełniają warunków godnego przeglądania dokumentów dotyczących okoliczności śmierci najbliższych. A w takich warunkach, w ciasnym pokoiku, rodziny tragicznie zmarłych muszą zapoznawać się z postępami śledztwa.

Brak należytej skrupulatności prokuratury budzi podejrzenia. Rodziny ofiar przyznają, że śledztwo może być prowadzone pod przyjęte wcześniej założenie. Może świadczyć o tym również fakt, że politycy koalicji powtarzali często tezę, że najprawdopodobniejszą przyczyną śmierci był błąd pilota lub presja na załogę i wykluczali możliwą awarię samolotu jeszcze przed jakimikolwiek ekspertyzami. Przedstawicieli rządu zabrakło również na pogrzebie pilota Tupolewa Arkadiusza Protasiuka, co zostało odebrane przez środowisko pilotów jako obarczenie go winą za tragedię. W kontekście działań członków rządu opieszałość i zachowanie prokuratury rzeczywiście może wyglądać jak próba robienia śledztwa tak, by niczego nie wyjaśnić, tylko udawać, że się coś robi. Albo prokuratorzy realizują odgórne wytyczne rządu lub Kremla, albo są zupełnie wyalienowani z polskiego społeczeństwa. Tylko to tłumaczy ich postępowanie w najważniejszym dla Polaków śledztwie.

Stanisław Źaryn

Za: Fronda.pl | http://www.fronda.pl/news/czytaj/tu_nie_chodzi_o_srubki

Skip to content