Aktualizacja strony została wstrzymana

UDecki profesor przeprasza Rosjan za słowa polityków PiS-u

Były polityk Unii Demokratycznej, a później Unii Wolności, zwolennik likwidacji IPN i obrońca komunistycznego dyktatora Jaruzelskiego, przeprasza Rosjan za PiS i Joachima Brudzińskiego. Mowa o prof. Andrzeju Romanowskim, przedstawionym na łamach „GW” jako redaktor naczelny „Polskiego słownika biograficznego”.

„Przepraszam Was, Rosjanie” – tytułuje swój list profesor Romanowski. Przeprasza za PiS i słowa Joachima Brudzińskiego, które były „obrzydliwe i nikczemne”. Twierdzi też, że orędzie Jarosława Kaczyńskiego do Rosjan po smoleńskiej tragedii „było oszustwem”.

„Gazeta Wyborcza”, która zamieściła list, podpisała jego autora jako redaktora naczelnego Polskiego słownika biograficznego. Nie wspomniała o jego konotacjach partyjnych, jak to bywa w przypadkach innych byłych polityków, którzy publikują na łamach „GW”.

Prof. Andrzej Romanowski należał do władz Ruchu Obywatelskiego Akcji Demokratycznej, Unii Demokratycznej i Unii Wolności. W 1995 r. wszedł w skład prezydium Regionalnej Unii Wolności w Krakowie.

Gdy w 2008 r. został wyemitowany film Trzech kumpli, w którym ostatecznie zdemaskowano redaktora „GW” Lesława Maleszkę, groźnego agenta Służby Bezpieczeństwa w najbliższym otoczeniu Stanisława Pyjasa, prof. Romanowski napisał felieton pt. Zlikwidujmy IPN!, który ukazał się na łamach „Gazety”. Według prof. Romanowskiego (przeciwnika m.in. polityki historycznej Lecha Kaczyńskiego) IPN niszczy największą zdobycz narodu w XX wieku: demokratyczne państwo prawa i dokonuje destrukcji oraz deprawacji nauk prawnych i historycznych.

Romanowski zaproponował powołanie trzech odrębnych i niezależnych instytucji: Instytut Badania Najnowszej Historii Polski, Archiwum UB/SB oraz Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

„Wszystkie te instytucje byłyby powoływane w trybie niepolitycznym przez grono niezależnych fachowców o sprawdzonym autorytecie gwarantującym światopoglądowy pluralizm zatrudnianych osób. (…) Konieczne też staje się przemyślenie na nowo problemu lustracji, którą żadna z tych trzech instytucji zajmować się – przynajmniej w sposób bezpośredni – nie powinna” – napisał Romanowski.

Prof. Andrzej Romanowski, publicysta, kierownik Katedry Kultury Literackiej Pogranicza na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, pracownik Instytutu Historii PAN w Warszawie, laureat nagrody lewicowych intelektualistów, był zagorzałym przeciwnikiem pochowania Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. „Otwieranie Wawelu dla Lecha Kaczyńskiego stanowi […] precedens – i to precedens groźny” – pisał w lewicowym tygodniku „Przegląd”. Jednocześnie prof. Romanowski jest publicystą „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej”.

Co ciekawe, jego pierwszy protest ukazał się 13 kwietnia, gdy dopiero organizowały się „obywatelskie” protesty przeciwko pochowaniu prezydenckiej pary na Wawelu. Świadczy o tym wpis na stronie internetowej portalu „Wolność i Kapitalizm” zamieszczony 13 kwietnia o godzinie 23:28., gdzie zacytowano wypowiedź prof. Romanowskiego „Kategorycznie nie na Wawel”.

Warto pamiętać o wspomnianych działaniach i publikacjach pana profesora, czytając jego list w „GW”, w którym przeprasza Rosjan. Wcześniej pisał  – także w liście do „GW” (w tym przypadku  jako obywatel, bez wskazania na jego profesję), że w dniu obchodów 11 listopada miejsce gen. Wojciecha Jaruzelskiego powinno być obok prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego.

„(…) Ale to, co zdumiewa najsilniej, to fakt, że prezydent Jaruzelski stoi dziś przed sądem. Pierwszy to proces, jaki w swych tysiącletnich dziejach Polacy wytoczyli głowie państwa. I że prezydent Jaruzelski jest sądzony za czyny gangsterskie. I że ma już ukończone 85 lat. Czy na takie traktowanie zasługuje człowiek, którego najważniejsza rola dziejowa spełniła się w latach narodzin niepodległości?” (…) – pytał 11 listopada 2008 roku obywatel Andrzej Romanowski.

Rok później, już jako pracownik Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk oraz członek Rady Naukowej IH PAN pisał w „GW” – „Bez Jaruzelskiego. Wstyd.” Tym razem chodziło o dwudziestą rocznicę utworzenia rządu Mazowieckiego. „(…) Źeby nie było wątpliwości – Mazowiecki jest według mnie jednym z największych mężów stanu w najnowszej historii Polski, jego rząd uważam za najlepszy w całej historii III RP. Na premiera Mazowiecki został desygnowany [podkr. A.R.]. A desygnował go prezydent PRL. Ten prezydent nazywał się Wojciech Jaruzelski. (…) Komunizm w Polsce rozwiązano – za porozumieniem stron. Pisałem to wielokrotnie: stosunek do Jaruzelskiego – polskiego Imre Nagya, o tyle jeszcze większego, że mu się udało – jest papierkiem lakmusowym naszego pojmowania demokracji i narodowej pamięci. Zaś to, co dziś z Jaruzelskim wyprawiamy, jest hańbą” – pisał prof. Romanowski.

Najobszerniejszej notatki biograficznej prof. Romanowski doczekał się na łamach „GW” w 2005 roku: Prof. dr hab. Andrzej Romanowski pracuje na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w Instytucie Historii PAN. Wydał m.in.: „Jak oszukać Rosję. Losy Polaków” (2002), „Pozytywizm na Litwie” (2003). Z prof. Henrykiem Markiewiczem jest współautorem „Wielkiego słownika cytatów Skrzydlate słowa” (2005). Biogram został zamieszczony pod tekstem Wierność i wściekłość, Adam Michnik. Była to obszerna, pozytywna recenzja najnowszej książki redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.

(dk,niezalezna.pl)



Pełna wersja wywiadu z Joachimem Brudzińskim dla tygodnika „Wprost”

Poniżej pełna wersja wywiadu Joachima Brudzińskiego dla tygodnika Wprost, a w niej między innymi: o słabości państwa polskiego

Proszę zwrócić uwagę, jak słabe jest państwo polskie, jeżeli 12 godzin po katastrofie premier polskiego rządu i jego współpracownicy nie byli w stanie wyegzekwować od Rosjan, jak również osobiście nie zadbali o potraktowanie z odpowiednim szacunkiem ciała Prezydenta RP. Dzisiaj tłumaczą się, że to wynikało z konieczności przestrzegania procedur i obowiązującego rosyjskiego prawa. Nie sądzę aby przeniesienie z błota w suche miejsce, rozwinięcie namiotu, okrycie ciała biało-czerwoną flagą i zaciągnięcie warty przez żołnierzy kompanii reprezentacyjnej WP było złamaniem jakichkolwiek procedur. Mając od 12 godzin wiedzę o sytuacji na miejscu katastrofy, oraz w dyspozycji służby i instytucje całego państwa polskiego ani premier, ani nikt z jego współpracowników o tym nie pomyślał. Czy jest pan w stanie wyobrazić sobie analogiczną sytuację, gdyby nie daj Boże doszło do podobnej katastrofy samolotu rosyjskiego na terytorium Polski. Czy wierzy pan, że jakikolwiek rosyjski premier, nawet gdyby był wstrząśnięty rozmiarami katastrofy, zachowałby się tak jak premier Donald Tusk?  Dlatego, moim zdaniem trzeba o tym mówić i będziemy o tym mówić.

Jak wyglądało miejsce katastrofy

Wokół panował chaos, bałagan czego najlepszym dowodem jest fakt, że wśród żołnierzy, którzy mieli pilnować tego terenu znalazły się osoby, które ukradły karty kredytowe śp. Andrzeja Przewoźnika. Wie pan kto był jedyną osobą świetnie tam zabezpieczoną? Władimir Putin. Jego majestat, majestat państwa rosyjskiego w żaden sposób tam naruszony nie był. Kilkadziesiąt metrów dalej stał świetnie wyposażony namiot, z łącznością satelitarną, wszystko było perfekcyjnie przygotowane.

Zapraszamy do lektury.

******

Tomasz Machała: Dlaczego w kampanii wyborczej odmawiał pan wywiadów?

Joachim Brudziński: Byłem bardzo zajęty. Odpowiadałem za kampanię w terenie, przygotowywałem wizyty prezesa.

T.M.: Tyle że nie był pan jedynym politykiem PIS, który do wyborów zawiesił występy w mediach. I tak się złożyło, że zawiesili ją właśnie ci posłowie, którzy zawsze najostrzej się wypowiadali.

J.B.: To jest jeden z bardzo wielu mitów. Bardzo bym prosił, żeby wskazać na czym ta ostrość czy agresja mojej aktywności medialnej miała polegać?

T.M.: Najogólniej mówiąc – dobitniej niż inni wyraża pan swoje przekonania.

J.B.: Taki mam styl. Natomiast uważam się za człowieka wyjątkowo łagodnego serca i muszę panu powiedzieć, że te wszystkie przyprawiane mi gęby, że jestem „platformożercą” i oszalałem z nienawiści, są absolutnie nieprawdziwe. Zapewniam Pana, że w Platformie jest wiele osób, które cenię i szanuję.

T.M.: Dlaczego nie chce pan potwierdzić rzeczy oczywistej? PIS w kampanii schowało posłów mających ostry wizerunek.

J.B.: To jest pana teza.

T.M.: To nieprawdziwa teza?

J.B.: Oczywiście że nieprawdziwa, bo jaki problem byłby w tym, abym wypowiadał się łagodniej i był jak synogarlica? Zapewniam Pana, że potrafię mówić łagodniej od Joasi Kluzik-Rostkowskiej, czy od Eli Jakubik, czy od Pawła Poncyljusza.

T.M.: Serio?

J.B.: Serio, (śmiech) serio. Moja pozycja w partii jest na tyle mocna, że nie ma problemu, aby ktoś zamykał mi usta. Gdybym chciał udzielać wywiadów, to bym to robił. Nie miałem i wynikało to wyłączenie z tego, że byłem zajęty.

T.M.: I jakoś tak po prostu ta ochota do gadania przeszła także Zbigniewowi Ziobro, Jackowi Kurskiemu, Michałowi Kamińskiemu, Markowi Suskiemu?

J.B.: Naprawę nie jest tak, że tutaj w PISie jest jakiś beton w postaci starego zakonu PC – ludzi odmóżdżonych, pełnych agresji, nienawiści do otaczającego świata i są synogarlice w postaci Joasi Kluzikowej. czy Eli Jakubiakowej, znienawidzone przez tych oszalałych z nienawiści PC-towców. No i są „Ziobryści”, który się nie nienawidzą z kolei ze „spin doktorami”. I jeszcze są jacyś muzealnicy. I sprawia się wrażenie, że tak naprawdę ta partia funkcjonuje tylko i wyłącznie w oparciu o wzajemne ataki, wzajemne agresje i raz jedna grupa uzyskuje przewagę, potem druga uzyskuje przewagę. To naprawdę bardzo, ale to bardzo nieprawdziwy obraz partii.

T.M.: Ale teraz znów pan mówi. I powiedział pan, że ciało prezydenta leżało w Smoleńsku w błocie w ruskiej trumnie. Jacek Kurski stwierdził, że odreagowuje pan trzy miesiące cenzury.

J.B.: Poprosiłem Jacka Kurskiego żeby był uprzejmy nie zajmować się moimi emocjami. Ja nie wnikam w emocje Jacka Kurskiego. Wiem że nim te emocje teraz targają, ma być licytowany jego samochód i niech Jacek nie zajmuje się również moimi emocjami.

T.M.: On mówił o czymś znacznie więcej niż o emocjach. Powiedział, że była cenzura, a wy mieliście zakneblowane usta. A teraz ten plaster możecie już zdjąć.

J.B.: Nikt mi ust przez trzy miesiące nie kneblował. Nie wiem czy Jacek miał takie poczucie, że jemu ktoś knebluje. To co powiedziałem o ruskiej trumnie było prawdą.

T.M.: Powiedział pan to w emocjach czy na chłodno?

J.B.: Nie jestem odmóżdżonym, nieemocjonalnym cyborgiem. Ilekroć wracam do 10 kwietnia, to oczywiście emocje się pojawiają.

T.M.: Zastanawiam się, jak mógł pan przez trzy miesiące kampanii głęboko to przeżywać i jednocześnie nie powiedzieć ani jednego słowa. I powiedzieć tak wiele słów, gdy skończyły się wybory.

J.B.: Nigdy przez te ostatnie tygodnie pamięć o tym, co tam się wydarzyło nas nie opuściła. Nigdy. Cały czas nam to towarzyszyło. Czy pan sobie wyobraża, że trwają pogrzeby, a my wtedy wytaczamy te armaty czy te argumenty?

T.M.: Mówię o waszym milczeniu przez maj, czerwiec i pierwsze dni lipca. I o gwałtownym powrocie do tematu teraz.

J.B.: Wybaczam Panu ten zarzut, naprawdę mówię to bez żadnej ironii, absolutnie tak po ludzku wybaczam Panu ten zarzut, który mi Pan teraz stawia, że mówiąc to co powiedziałem, kierowałem się politycznym wyrachowaniem.

T.M.: Mówię nie tylko o Panu, mówię także o Jarosławie Kaczyńskim.

J.B.: W imieniu Jarosława Kaczyńskiego, chociaż nie jestem do tego w żaden sposób uprawniony też ten zarzut Panu wybaczam. Mówienie dzisiaj że nim czy mną kieruje polityczne wyrachowanie jest czymś naprawdę niesprawiedliwym.

T.M.: To co takiego zaczęło się po wyborach, że w poniedziałek Jarosław Kaczyński zażądał przeprosin, we wtorek pan powiedział o „ruskiej trumnie”, a w środę znów Jarosław Kaczyński powiedział o „zbrodniczej polityce rządu”.

J.B.: Skończyła się kampania wyborcza, a można odnieść wrażenie, że dla rządzących wygodniej byłoby, żeby temat katastrofy smoleńskiej jak najszybciej zniknął z przestrzenie publicznej, żeby został zamieciony pod dywan. Źeby nie była kontynuowana próba dojścia do rzetelnej prawdy.
To nie był zwykły wypadek autokaru czy samolotu. Nie można przejść od tak sobie do porządku dziennego nad tą tragedią. Dochodzenie jest dochodzeniem póki co bardzo nieskutecznym.

T.M.: I naprawdę nie widział pan tego już w czerwcu?

J.B.: W czerwcu każdy, każdy tego typu głos byłby odebrany jako element kampanii wyborczej.

T.M.: Bo byłby nim.

J.B.: Odwrócę pytanie – czy pan jako dziennikarz życzył by sobie takiej kampanii? Chciałby Pan żebyśmy w kampanii używali tych argumentów, gdzie naszym kandydatem na prezydenta Rzeczypospolitej był brat zmarłego prezydenta. Chciałby pan takiej kampanii?

T.M.: Nie chcę żeby katastrofa ani w kampanii, ani po kampanii była grą polityczną.

J.B.: Już panu powiedziałem szczerze, że wybaczam Panu ten zarzut, że sądzi Pan że byłbym emocjonalnie zdolny do tego, żeby tragedią prezydenta Rzeczpospolitej, tragedią Krzysztofa Putry, którego mi tak po ludzku bardzo brakuje, tragedią Przemka Gosiewskiego, Aleksandry Natalii-Świat, Grażyny Gęsickiej grać na potrzeby politycznego uzysku. Po prostu nie byłbym w stanie.

T.M.: Gdyby Jarosław Kaczyński był dziś prezydentem, to też do tego tematu wróciłby w ten sposób? W kampanii mówił, że chce wielkiego planu budowy Polski.

J.B.: A dlaczego pan uważa że to się wyklucza?

Za: PiS

Za: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/article/show/id/36740 | UDECKI PROFESOR PRZEPRASZA ROSJAN ZA PIS

Skip to content