Aktualizacja strony została wstrzymana

Jesteśmy petentami we własnej sprawie

Nikt już poza rządem nie twierdzi dzisiaj, że rosyjskie postępowanie w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem prowadzone jest w sposób przekonujący

Z Jarosławem Zielińskim, posłem PiS i członkiem zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, rozmawia Paulina Jarosińska

Jaki jest cel powołanego z inicjatywy PiS parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. To gremium nie ma żadnych uprawnień śledczych.

– Cele zostały wyartykułowane w regulaminie. O powołaniu zespołu należy poinformować marszałka Sejmu i przedstawić mu regulamin działania takiego zespołu i skład. To zostało już uczynione. Do tej pory już 117 posłów zgłosiło chęć uczestniczenia w pracach zespołu. Ma on przede wszystkim koordynować działania posłów i senatorów – w regulaminie napisaliśmy o obydwu izbach – w sprawie uzyskania informacji na temat przyczyn katastrofy. My nie mamy dostępu do dokumentów, więc nie możemy wyjaśniać, ale możemy domagać się tych wyjaśnień od instytucji, które prowadzą postępowanie i śledztwo. I to jest nasz główny cel. Drugim celem jest wspieranie działań, które dążą do upamiętnienia tragedii. Włączaliśmy się w nie dotychczas, teraz te działania będą bardziej skoordynowane. Kolejnym celem będzie pomoc rodzinom ofiar z 10 kwietnia. Chcemy wzmocnić dotychczasowe działania. Przypomnę w tym momencie o tym, że istnieje już zespół wewnątrz Klubu Parlamentarnego PiS, którego prace przyszło mi koordynować. Zespół, który powołujemy, jest zespołem otwartym, mogą do niego wstąpić wszystkie osoby, które domagają się wyjaśnienia przyczyn katastrofy bez względu na przynależność klubową. Jest on zorganizowany nie na zasadzie politycznej, lecz merytorycznej. Zapraszamy wszystkich, by zaintersowali się pracami zespołu i wzięli w nich udział. Cały czas obserwujemy dystans wobec naszej inicjatywy, a może wręcz atak na zespół ze strony przedstawicieli innych opcji politycznych, mimo to nadal zapraszamy i jesteśmy otwarci. Zależy nam również na tym, aby rzeczywiste przyczyny tragedii zostały wyjaśnione i przedstawione opinii publicznej i wszystkim Polakom.

Dość szybko pojawiły się zarzuty do zespołu o to, że jest on ciałem politycznym i wikła katastrofę smoleńską w doraźną grę partyjną…

– Gdyby sprawa wyjaśnienia tragedii była prowadzona w sposób przekonujący i wystarczający, to powoływanie takiego zespołu nie byłoby konieczne. Niestety, każdego dnia słyszymy nowe informacje, które potęgują nasz niepokój. Przecież nikt poza rządem, który jest obciążony myśleniem propagandowym, nie twierdzi dzisiaj, że postępowanie rosyjskie prowadzone jest w sposób przekonujący. Już na pierwszej konferencji prasowej MAK w Moskwie usłyszeliśmy, że winni są piloci. Potem przekazano nam kopie nagrań z czarnych skrzynek, które są niepełne, nie do końca odczytane. Bronisław Komorowski zaangażował w trybie pilnym Radę Bezpieczeństwa Narodowego w celu szybkiego upublicznienia głównego protokołu z nagrań czarnych skrzynek, jednak okazało się, że brakuje w nim 16 sekund. Brakujący fragment przywiózł później Jerzy Miller, jednak z nieznanych przyczyn ostatecznie nie poznaliśmy jego treści. Teraz się okazuje, że polscy eksperci potrafią więcej odczytać. Mieliśmy do czynienia z niezabezpieczeniem terenu katastrofy, z grabieżą cmentarną, wciąż nie mamy oryginalnych nagrań z czarnych skrzynek. Nie zostały załatwione wnioski o pomoc prawną. Przypominam raz jeszcze, obarczenie winą polskich pilotów jest przedwczesne. Z tego, co przedstawiła nam MAK, wynika, przynajmniej do tej pory, że nie wzięto w badaniu sprawy pod uwagę przyczyn zewnętrznych, nie badano ich głębiej. Trzeba zbadać również hipotezę zamachu, a nie z góry zakładać np. błąd pilotów. My niczego nie przesądzamy, bo nie mamy do tego danych ani materiałów, ale postępowanie nie jest prowadzone w sposób należyty. Co najważniejsze, Polska wciąż nie otrzymuje dowodów. Sam prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że cały czas strona polska czeka na dowody. Jest bardzo wiele wątpliwości – ani śledztwo, ani postępowanie wyjaśniające nie zbliża nas do prawdy. Jako parlamentarzyści reprezentujemy opinię publiczną, mamy prawo stawiać pytania i domagać się odpowiedzi na nie. Zespół będzie dążył do uporządkowania i zweryfikowania informacji dotyczących katastrofy.

Premier mówi, że nie może ingerować w prace niezależnego zespołu prokuratorów.

– Nie niepokoiłaby nas ta sytuacja, gdyby premier Donald Tusk nie uchylił się od odpowiedzialności, gdyby wystąpił do strony rosyjskiej o przejęcie postępowania przez Polskę, gdyby zrobił wszystko, by takie prawo uzyskać, gdyby szukał innej formuły prawnej niż konwencja chicagowska, gdyby została powołana pełna komisja dwustronna, nie na takiej zasadzie jak dotychczas, czyli że strona polska występuje w roli petenta. Rosja ma wszystko, a my występujemy jako petenci we własnej sprawie. Wszystko uzależnione jest od Rosji, od jej dobrej lub złej woli. Już w pierwszym dniu Donald Tusk oddał postępowanie wyjaśniające w ręce Rosjan. Rosja ma swoją specyfikę, jest to kraj poza UE i NATO, pewna nieufność może być uzasadniona, ponieważ są wątpliwości co do prawidłowości prowadzenia tego postępowania. W momencie gdy takie uzasadnione wątpliwości się pojawiają, Bronisław Komorowski i Jerzy Miller odznaczają funkcjonariuszy rosyjskich. Teraz postępowanie jest tak daleko posunięte, że trudno będzie domagać się przekazania tej sprawy Polsce, co należało zrobić na początku. Nie oznacza to jednak, że nic nie można zrobić. Dziś bez powołania międzynarodowej komisji nie uzyskamy chyba przekonujących i wiarygodnych wyjaśnień co do przyczyn katastrofy. Nieufność wynika zarówno z niejasności w śledztwie i postępowaniu rosyjskim, jak i z zaniedbań ze strony polskich instytucji. Dlatego powołujemy zespół, który – co należy podkreślić – nie jest komisją śledczą. Niewykluczone, że sprawa powołania komisji śledczej powróci, ale istnieje wątpliwość, czy w obecnych warunkach spełniłaby ona swoją rolę ze względu na większość parlamentarną niechętną tej sprawie. Moje wątpliwości bardziej dotyczą działania komisji pod kierunkiem Jerzego Millera niż śledztwa Prokuratury Generalnej. My, jako parlamentarzyści, chcemy zrobić wszystko, by uzyskać odpowiedzi na ważne pytania. Fakty przeczą zapewnieniom rządu Donalda Tuska. W sposób naturalny rodzi się pytanie: czemu tak się dzieje? Dlaczego premier k1aże nam wierzyć w to, że śledztwo i postępowanie przebiega prawidłowo? To jest też ważne pytanie i chcemy uzyskać na nie odpowiedź. Czy Donald Tusk czegoś się boi? My możemy zrobić to, co leży w zakresie naszych mandatów poselskich. Oczekujemy odpowiedzi na szereg pytań.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 13 lipca 2010, Nr 161 (3787) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100713&typ=po&id=po16.txt

Skip to content