Aktualizacja strony została wstrzymana

„Aby Polacy nie byli i tym razem mądrzy dopiero po szkodzie…” – wywiad z dr. Gabrielą Masłowską, posłem na Sejm

Z Gabrielą Masłowską doktorem nauk ekonomicznych, posłanką na Sejm RP z Klubu PIS, rekomendowaną przez Ruchu Ludowo-Narodowy rozmawia Jacek Majchrowski.

Jest Pani przeciwniczką Traktatu Lizbońskiego. Co głównie zarzuca Pani temu dokumentowi i szerzej tendencjom, które obecnie kształtują Unię Europejską?

Traktat Lizboński, będący tak naprawdę ukrytą formą Konstytucji Europejskiej, zmierza do utworzenia europejskiego superpaństwa. Ratyfikowany przez parlamenty krajowe, bez ogólnospołecznego referendum, prowadzi do likwidacji suwerenności państw narodowych. W głosowaniu powszechnym, w wielu krajach europejskich, nie przeszedłby tak łatwo…… pamiętamy przykład Francji i Holandii.

W jaki sposób nas Polaków ogranicza ten Traktat?

Nie możemy swobodnie formułować przepisów polskiego prawa np. w takich zakresach jak zasady pomocy publicznej, prawa bankowego, w tym prawa dotyczącego Narodowego Banku Polskiego i szerzej rynku kapitałowego. Nie możemy samodzielnie kształtować polityki rolnej i celnej, które zostały przeniesione na poziom międzynarodowy. Nie możemy samodzielnie kształtować podatków, w tym przede wszystkim VAT-u i akcyzy. Jesteśmy znacznie ograniczani w swobodzie kształtowania polityki budżetowej, a za przekroczenie deficytu budżetowego grożą nam restrykcje. Pod pozorem przeciwdziałania kryzysowi finansowemu postuluje się wprowadzenie jednolitego nadzoru bankowego dla krajów UE. Źąda się od nas zwiększenia do 20% limitu OFE (Otwartych Funduszy Emerytalnych), które mogłyby być inwestowane poza Polską. Oznacza to, że oszczędności Polaków w znacznie większym stopniu niż jest to dzisiaj przy limicie 5% przyczynią się  do rozwoju innych krajów  zamiast służyć inwestowaniu w gospodarkę polską.


Powoli tracimy suwerenność?

Suwerenność jest wartością samą w sobie, ale jest również czynnikiem rozwoju gospodarczego. W latach 50 i 60 kraje EWG rozwijały się szybciej niż USA, ale miały niezbędny ku temu zakres wolności. I przeciwnie, kraje, które ograniczały zakres swoich swobód na rzecz Unii Europejskiej notowały mniejszy przyrost gospodarczy, w tym kraje, które przystąpiły do strefy euro.
Pierwotne założenia Wspólnoty Europejskiej zostały wypaczone?

Tak. Brak wolności dla poszczególnych członków Unii we wszystkich dziedzinach życia to zasadniczy problem UE, który może zaważyć na jej przyszłości. Jeżeli ingerencja UE w politykę i gospodarkę poszczególnych krajów będzie postępowała to Unia się rozpadnie i to niekoniecznie pokojowo. Ostatni przykład wymuszania zbiorowej solidarności, a tak naprawdę odpowiedzialności, za kryzys grecki, nawet na państwach nie należących do strefy euro nie wróży nic dobrego.

Z tym, o czym Pani mówi ściśle wiąże się sprawa przystąpienia Polski do strefy euro?

Wprowadzenie wspólnej waluty w krajach Unii Europejskiej opiera się na koncepcji ekonomicznej Kanadyjczyka Roberta Mundell-a, który twierdził, że opłaca się wprowadzać wspólną walutę dla obszarów względnie jednolitych gospodarczo i cywilizacyjnie. Celem wprowadzenia wspólnej waluty europejskiej było dogonienie gospodarki amerykańskiej. Nic bardziej błędnego. Od momentu wprowadzenia euro kraje tej strefy rozwijają się wolniej gospodarczo. W latach 1999-2009 średnie tempo wzrostu PKB w strefie euro wynosiło tylko 1,5% i było niższe niż w wielu krajach, które zachowały własną walutę. Zwolennicy euro nie chcą tej sprawy dyskutować i kierują się względami ideologicznymi. Wejście do strefy euro wiąże się z ogromnym ryzykiem dla Polski jest również ryzykiem dla samej Unii.

Jest, więc Pani przeciwniczką wstąpienia Polski do strefy euro?

Posiadanie własnej waluty, a więc i własnego banku centralnego to ostatnie atrybuty naszej wolności. Przypomnijmy, że nie wszystkie kraje starej Unii przyjęły euro. Wielka Brytania, Szwecja i Dania zachowały swoje waluty narodowe. Duńczycy i Szwedzi odrzucili euro w referendum i wszystko wskazuje na to, że inne kraje strefy euro dzisiaj postąpiłyby tak samo. Znaczny procent Francuzów, Niemców, Włochów opowiada się za powrotem do walut narodowych. Należy dodać, że nie ma żadnych procedur wyjścia z tej strefy. Likwidacja złotego to likwidacja państwowości polskiej. Staniemy się regionem, landem w państwie unijnym.

Jakich korzyści możemy spodziewać się zachowując własną walutę?

Własna polityka pieniężna, własny bank centralny, którym w Polsce jest NBP, to ważny instrument stymulowania procesów gospodarczych. Możemy kształtować ilość pieniądza w obiegu gospodarczym, wpływać na wielkość i opłacalność eksportu i importu. Umiejętnie prowadząc politykę pieniężną można pobudzić wzrost PKB, a w razie nasilania się presji inflacyjnej równoważyć ten wzrost. Można odpowiednio do sytuacji gospodarczej kraju kształtować poziom stóp procentowych, co przekłada się na szereg zjawisk ekonomicznych. Niższe stopy procentowe, to tańsze kredyty, to wypływ pieniądza z banków, wzrost konsumpcji i inwestycji, więcej miejsc pracy. I odwrotnie, w razie potrzeby poprzez podnoszenie stóp procentowych można ograniczać wypływ pieniądza z banków schładzając tym samym gospodarkę. Są jeszcze inne instrumenty np. wpływanie na stopę rezerw obowiązkowych, co zmusza banki do odpowiedniej polityki kredytowej. Po 1989 r. mieliśmy w Polsce szereg przykładów, jak umiejętne operowanie stopami procentowymi wpływa na gospodarkę. Dla przykładu właściwa polityka pieniężna w tym zakresie prowadzona przez śp. Prezesa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka wpłynęła na złagodzenia skutków europejskiego kryzysu finansowego w Polsce. Bank Centralny ma bardzo skuteczne i sprawdzone metody oddziaływania na gospodarkę i nie sposób wszystkich ich tu wymienić. Wspomnę jeszcze o jednej bardzo ważnej roli, jaką może odgrywać krajowy bank centralny. Taki bank może finansowo wspierać rodzime spółki np. poprzez zakup ich papierów dłużnych, bądź czyniąc odpowiednie inwestycje finansowe. Może w sytuacjach kryzysowych podjąć różnorodne działania niestandardowe dla pobudzenia, ratowania rodzimej gospodarki. Tak czynią z dobrym skutkiem kraje azjatyckie, w tym Japonia. Kiedy japońskie spółki strategiczne przeżywały trudności, zamiast je sprzedawać kapitałowi zagranicznemu, Ministerstwo Finansów Japonii zwróciło się do Banku Centralnego Japonii o rozważenie możliwości zakupu  z zysku obligacji tych spółek. Bank Centralny wyraził na to zgodę, spółki zdobyły pieniądze na inwestycje i pozostały własnością Japończyków.

Jakie skutki dla Polski, dla polskiej gospodarki przyniesie pozbawienie się tych możliwości?

Będziemy zdani na unijny Europejski Bank Centralny z siedzibą we Frankfurcie. Jesteśmy gospodarką peryferyjną w Europie w tym sensie, że nasz PKB stanowi zaledwie niecałe 2% PKB krajów strefy euro. Trudno założyć, że EBC będzie kształtował  stopy procentowe zgodnie z naszymi potrzebami gospodarczymi. Różnorodny poziom rozwoju gospodarczego poszczególnych państw Unii, różne potrzeby i specyfika wymaga stosowania różnych stóp procentowych, różnych rozwiązań ekonomicznych. Boleśnie przekonały i przekonują się o tym kolejne państwa Unii. Jeżeli np. gospodarka niemiecka będzie potrzebowała w danym czasie zwiększenia stup procentowych, a gospodarka polska ich obniżenia, to za którym krajem opowie się Europejski Bank Centralny? Jak pokazuje doświadczenie utworzenie strefy euro nie doprowadziło do zmniejszenia różnic między bogatymi a słabymi krajami – Hiszpania, Portugalia, Grecja pozostają nadal najbiedniejszymi krajami strefy euro.

Jakie mamy możliwości obrony przed wejściem do strefy euro? Wiadomo, że rząd premiera Donalda Tuska  uparcie forsuje takie rozwiązanie. Powołanie Pana Marka Belki na funkcje Prezesa Narodowego Banku Polskiego również wzmacnia te tendencje?

Powinniśmy domagać się dołączenia do prawodawstwa unijnego klauzuli opt-out, jaką ma Wielka Brytania i Dania, czyli klauzuli wyłączenia z obowiązku wejścia do strefy euro. W przyszłym roku Polska będzie sprawowała prezydencję w Unii, a więc jest ku temu bardzo dogodna okazja. W Polsce i w Europie wielu wybitnych ekonomistów, polityków czy wysokiej rangi urzędników państwowych podziela ten pogląd. Również większość społeczeństwa polskiego jest przeciwna wejściu Polski do strefy euro. Badania z maja 2010r. pokazały, że przeciwników wejścia Polski do strefy euro jest 49%  wśród badanych, zwolenników 41%. Nieprawdą jest więc, że większość Polaków domaga się wejścia do strefy euro.

Własność jest niezbędnym atrybutem wolności. Niewiele pozostało jej w polskich rękach. Pełni Pani funkcję wiceprzewodniczącej Ogólnopolskiego Forum Stowarzyszeń Uwłaszczeniowych i prezesa Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego w Lublinie. Jest Pani również członkiem sejmowej podkomisji ds. nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Jak ważna jest to sprawa dla Polski?

Tyle wolności ile własności. To sprawdzona zasada. W sytuacji  niestabilności politycznej w świecie, bardzo ważne jest, żeby Polacy zachowali własność. Chodzi o własność we wszystkich dziedzinach. Niezwykle ważne jest zachowanie własności bankowej.
Obecnie np. Irlandczycy sprzedają 70% akcji WZWBK, bardzo ważnego banku w sensie pozycji rynkowej. Jest zatem okazja, żeby odzyskać część sektora bankowego, który niemal w całości przeszedł w obce ręce. Musimy pamiętać, że Narodowy Bank Polski o wiele skuteczniej działał na rzecz gospodarki, kiedy  sektor banków komercyjnych był własnością  rodzimego kapitału. Niestety obecny rząd nie myśli  kategoriami odzyskania polskiej własności w sektorze bankowym.

Jak wynika z poprzedniego pytania Pani jest szczególnie zaangażowana w sprawy własności zasobów mieszkaniowych?

W wyniku prywatyzacji w poprzednich latach straciliśmy majątek produkcyjny i teraz należy ratować to, co jest jeszcze możliwe. Jest to między innymi własność zasobów mieszkaniowych. Spółdzielnie mieszkaniowe w Polsce skupiają ponad 10 ml. ludzi.
Jest to ogromna enklawa majątkowa. W latach sześćdziesiątych zadbano o to, aby majątek w formie mieszkań spółdzielczych stał się własnością spółdzielni a nie jej członków, wprowadzając w 1961r. tzw. spółdzielcze mieszkania własnościowe.  Z tego Polacy nie zdawali sobie sprawy sądząc, że są pełnoprawnymi właścicielami tych mieszkań.
Dlatego powstały środowiska uwłaszczeniowe w Polsce, które chcą zmienić ten stan rzeczy.

Co stoi na przeszkodzie, żeby to zmienić? Wydaje się to takie oczywiste?

Proces uwłaszczeniowy w spółdzielczości mieszkaniowej rozpoczął się w 2000 r., ale napotykał trudności. Układ lewicowy w Parlamencie powiązany z lobby spółdzielczym dokonywał zmian ustawowych na niekorzyść członków i  w celu zatrzymania procesu przenoszenia na nich praw własności lokali. Dopiero w roku 2007r. za rządów PiS,  po wielkiej batalii w Trybunale Konstytucyjnym, została wprowadzona znowelizowana ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, która te sprawy uregulowała na korzyść członków spółdzielni, tak, że po całkowitym pokryciu kosztów budowy lokator jest rzeczywistym właścicielem mieszkania. Jeżeli chodzi o mieszkania lokatorskie uzyskanie własności lokalu wymaga zwrotu do budżetu umorzonego przez państwo kredytu, a w wielkościach nominalnych są to koszty kilku, kilkunastu złotych. Dotychczas spółdzielnie odprowadzały do budżetu takie właśnie kwoty w imieniu członków, żądając od nich kilka, kilkanaście tysięcy złotych. Do końca czerwca tego roku osoby, które złożyły wniosek uwłaszczeniowy skorzystają z  dobrodziejstw tej ustawy.

A co po tym terminie z tymi, którzy tego nie uczynili?

Ta ustawa ma nadal swoich zagorzałych przeciwników, także w Sejmie. Są starania, aby przywrócić dawny stan prawny. Dopóki nie zostaną uchwalone inne przepisy przenoszenie praw własności lokali ze spółdzielni na członków odbywa się według obecnie obowiązujących, korzystnych przepisów. Pozostaje tylko pytanie jak długo to będzie możliwe? A tak w ogóle to spółdzielczość w Polsce jest obszarem wielkich nieprawidłowości, co wymaga zupełnie odrębnego omówienia. Tu wystarczy wspomnieć, że brak jest kontroli zewnętrznej, mimo, że to obszar ogromnych nadużyć, nepotyzmu, braku przestrzegania prawa.

Chciałem zadać pytanie, jak Pani widzi powinność posła związanego z Ruchem Ludowo- Narodowym na rzecz służby Polsce i jej obywateli, ale to, co Pani już powiedziała mówi samo za siebie.

Jest jeszcze bardzo wiele spraw do pilnego przeprowadzenia np. konieczność uregulowania własności, tam gdzie występuje użytkowanie wieczyste. To niezwykle ważne, zwłaszcza w odniesieniu do ziem zachodnich i północnych, ale dotyczy całej Polski. Istnieje pilna potrzeba zabezpieczenia przed wyprzedażą i marnotrawstwem zasobów naturalnych. Według. ś.p. Prof. Juliana Sokołowskiego różnorodność zasobów, które kryje polska ziemia jest porównywana z tablicą Mendelejewa. Obawiam się, że obecna koalicja rządząca sięgnie po te zasoby tym bardziej, że z polskiej Konstytucji zniknął zapis mówiący o tym, że zasoby naturalne są własności Narodu. Niestety są one własnością Skarbu Państwa, czyli dysponuje nimi Minister Skarbu Pastwa. Istnieje paląca potrzeba zabezpieczenia narodowej własności zasobów naturalnych w formie gwarancji ustawowych, aby Polacy nie byli i tym razem mądrzy dopiero po szkodzie. Rozwiązanie tych i wielu innych problemów jest trudne bez odpowiednie reprezentacji w Parlamencie i w instytucjach państwowych przedstawicieli myślących kategoriami interesu narodowego. Dlatego tak ważna jest mobilizacja Narodu w najbliższych wyborach samorządowych i parlamentarnych.

Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał: Jacek Majchrowski, mp.info

Za: Myśl Polska | http://sol.myslpolska.pl/2010/07/sprawy-wazne-dla-polski/ | Sprawy ważne dla Polski!

Skip to content