Aktualizacja strony została wstrzymana

Kiedy polityka staje się szaleństwem – Jan Engelgard

Sytuacja powtarza się regularnie – kiedy tylko mamy jakiś konflikt z Rosją w tle prawie cała „polska klasa polityczna” i media popadają w stan niebywałej histerii. Wydawało się, że nic bardziej głupiego zrobić nie można, ale jak się okazuje nie mieliśmy racji. Prezydent Lech Kaczyński przy każdej odsłonie tego dance macabre odkrywa się jako polityk nie tylko coraz bardziej śmieszny, ale i nieobliczalny. Wydaje mu się, że realizuje jakąś misję dziejową, że jest nią przekonanie Zachodu czym naprawdę jest Rosja. Pan prezydent jest pewien, że on to wie, a głupi Zachód, z Niemcami, Francją, Włochami, tego nie wie. Znalazł sojusznika w tym zbożnym dziele – jest nim prezydent Gruzji, który do katalogu zamordystycznych działań dodał szaleńcze posunięcie, jakim było nocne zaatakowanie Osetii i zniszczenie jej stolicy. Zaiste, sojusznik to przedni dla pana prezydenta, bo robi to, czego Kaczyńskie nie może – drażni Rosję nie tylko werbalnie.
Ale byłbym niesprawiedliwy, gdybym krytykował samego prezydenta. Przecież nie działa on w próżni, ma doradców, ma współgrające z nim media, ma tzw. ośrodki opiniotwórcze i wreszcie sporą część opinii publicznej, która wierzy w rusofobiczną propagandę. Bez tego otoczenia zewnętrznego pan prezydent nie prowadziłby takiej szaleńczej polityki. Nurt ten, importowany częściowo z zewnątrz (made in USA), jest u nas obecny od dawna – z uporem demoralizuje i wypacza myślenie Polaków o polityce zagranicznej, sprowadza je do prostych odruchów i swego rodzaju nerwicy, która udziela się nawet wydawać by się mogło rozsądnym politykom. Myślenie normalne dławi się w zarodku przy pomocy szantażu moralnego i krzyku. Do rangi symbolu urasta więc dramatyczny gest jednego z polskich podróżników, który poznał i Rosję, i Kaukaz – rzucającego jajkiem w Jacka Kurskiego. Tylko tak mógł zwrócić uwagę na robienie z Polaków narodu idiotów, narodu żyjącego z piętnem niewolnika. I jak zawsze w takich sytuacjach warto sięgnąć po cytat z Romana Dmowskiego, który przeżył swego czasu to samo, zderzył się z politycznym bezrozumem. W 1903 roku napisał: „Nasza moralność narodowa, przy pewnym jałowym sentymentalizmie, dziś polega przeważnie na braku zupełnym czynnej miłości ojczyzny, a poglądy polityczne naszego oświeconego ogółu tym są niezwykłe, tym się różnią od polityki innych narodów, że brak im podstawy wszelkiej zdrowej polityki, mianowicie – narodowego instynktu samozachowawczego. Jesteśmy narodem z wypaczonym sposobem politycznego myślenia”. 

Jan Engelgard

Skip to content