Aktualizacja strony została wstrzymana

Jacek Kurski do Agory: „Możecie mnie zlicytować, ale mnie nie złamiecie”

W związku z ogłoszeniami w PAP, Gazecie Wyborczej i na Gazeta.pl jakobym przepraszał spółkę Agora S.A. oświadczam, że nie przepraszałem Agory S.A. Nie mogę przepraszać kogoś, kto wielokrotnie na mój temat kłamał, w dodatku za to, że wypowiadałem się w ważnej sprawie dla opinii publicznej, której w demokratycznym państwie nie można przemilczeć.

Szanując wyroki sądu, nawet ten, na który powołuje się Agora S.A. – złożyłem od tego wyroku skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Sprawa czeka na rozpatrzenie.

Agora S.A. nie czekając na werdykt Trybunału w Strasburgu siłą wykonuje wyrok publikując „przeprosiny” bez mojej wiedzy i zgody. W tym samym czasie nasyła pod moją nieobecność na moją żonę i dzieci komornika w celu zajęcia naszego domu, samochodu i kont bankowych na kwotę blisko 92000 zł (słownie dziewięćdziesięciu dwóch tysięcy złotych). Kwota ta stanowi równowartość rocznych dochodów posła na Sejm RP, którym byłem w 2006 roku, wypowiadając słowa, które zabolały Agorę S.A. Oznacza to w praktyce kneblowanie debaty publicznej i powrót do reguł lat 80, gdy np. za przewożenie nielegalnych wydawnictw konfiskowano samochody.

Agorę S.A. dotknęła moja wypowiedź w programie „Warto rozmawiać” w dniu 8 maja 2006 r. Wykazywałem w niej jak ci, którzy mogą czuć się zagrożeni przez odrzucający praktyki kapitalizmu politycznego rząd Prawa i Sprawiedliwości – wspierają media, które ten rząd nieustannie atakują. Na dowód pokazałem Gazetę Wyborczą z tamtego dnia, która na kilku czołowych stronach niemal wyłącznie atakowała atakowała PiS, Kaczyńskiego, naszych koalicjantów czy Radio Maryja. Na oczach widzów przekartkowałem tedy gazetę do strony 35, na której zamieszczono całostronicową, kuriozalną z punktu widzenia celowości marketingu reklamę prywatnej spółki. Kuriozum tej reklamy polegał na tym, że spółka ta dysponowała w praktyce monopolem na dostawy ropy naftowej do Polski, miała … dwóch realnych odbiorców: Orlen i Lotos oraz podpisane wieloletnie umowy. Nie potrzebowała zatem absolutnie żadnej reklamy. I nie o reklamę, w mojej opinii w tej kosztownej dwutygodniowej kampanii w gazecie chodziło. Rząd PiS, rzecz jasna, uważał ten monopol na przymusowe pośrednictwo w imporcie ropy za szkodliwy dla Polski i, w ramach  starań o bezpieczeństwo energetyczne kraju próbował od niego odejść.

Mówiąc o „układzie medialnym” nie twierdziłem, broń Boże, że Gazeta pisze za pieniądze, na zlecenie czy pod czyjeś dyktando. Wskazywałem jedynie na oczywistą wspólnotę interesów różnych podmiotów, które uznając rząd PiS za wroga, zwyczajnie mogą się wspierać. Wolno im to robić, ale mi, jako politykowi z mandatem wyborców, powinno być wolno o tym mówić.    

Warszawski sąd potraktował mnie tak jak wcześniej kilkunastu polityków i publicystów takich jak Jarosław Kaczyński, Zbigniew Wassermann, Rafał Ziemkiewicz, Andrzej Zybertowicz, Jarosław Gowin, Robert Krassowski i wielu innych, którzy ośmielili się skrytykować Gazetę Wyborczą. Źadnego z nich nie skazano jednak na tak horrendalny haracz. Kiedy publicznie skomentowałem wyrok jako terror medialny Gazety, zostałem w kolejnym procesie, z pozwu Agory S.A. tym razem już zaocznie skazany na kolejne dziesiątki tysięcy zł kolejnych przeprosin. A ponieważ „im nie jest wszystko jedno” przysłali właśnie do mnie komornika.  

Źycie dopisało wszakże puentę do tej historii. Oto bowiem jedną z pierwszych decyzji rządzących po upragnionym przez Gazetę Wyborczą obaleniu gabinetu J. Kaczyńskiego było… umorzenie wspomnianej spółce nałożonej w czasach rządu PiS kary 461 mln złotych. Ocenę tego faktu pozostawiam Czytelnikom.

Agora S.A. proponowała, że udzieli mi wysokiej bonifikaty jeśli tylko zrezygnuję ze… skargi kasacyjnej. Uznałem tę propozycję za nieetyczną. Nie pozwolę pozbawić się konstytucyjnego prawa do uczciwego sądu, zgadzać się za kneblowanie ust i milczeć wobec zagrożenia dla wolności słowa, o którą walczyłem przez całą swoją młodość jako dziennikarz i działacz podziemnej Solidarności.

Panowie z Agory S.A. i kierownictwa Gazety Wyborczej,  możecie mnie zlicytować, ale mnie nie złamiecie.

Jacek Kurski

Za: PiS.org | http://www.pis.org.pl/article.php?id=17454

Skip to content