Obciążenie włoskich prostytutek podatkami to pomysł, który wywołał prawdziwą burzę zarówno we włoskich mediach jak i w parlamencie. Pomysłodawcy widzą w nim duże zyski dla państwa, przeciwnicy ostrzegają, że to de facto legalizacja procederu.
Cięcia, zamrażanie płac i zmniejszanie zatrudnienia w sektorze publicznym to tylko część projektu włoskiej ustawy „oszczędnościowej”, która po wakacjach trafi do parlamentu. Wśród zgłaszanych do niej poprawek największe emocje wzbudziła propozycja senatora Lucio Malana z partii premiera Silvia Berlusconiego Lud Wolności, by opodatkować prostytutki – donosi „Rzeczpospolita”.
Prostytutki w zamian za zasilenie budżetu odprowadzanymi podatkami mogłyby znów legalnie uprawiać proceder w domach publicznych (czego zabroniono ustawą z 1958 r.). Mogłyby liczyć na emeryturę i bezpłatną opiekę lekarską. Senator Malana wylicza, że co roku prostytucja generuje obroty w wysokości ponad miliarda euro, a zyski zamiast do państwa wpadają do kieszeni sutenerów i mafiozów.
Poprawka senatora wywołała falę dyskusji wśród polityków oraz we włoskich mediach. Zdaniem krytyków pomysłu w ten sposób państwo zalegalizowałoby prostytucję. Usprawiedliwiając się kryzysem, przejęłoby rolę sutenera.
AJ/Rp.pl