Aktualizacja strony została wstrzymana

Wielki Brat czuwa na Wyspach

Rząd w Londynie planuje stworzyć wielką bazę danych o swoich obywatelach. Znajdą się w niej numery prywatnych telefonów oraz adresy e-mailowe

Dotychczas Wielka Brytania kontrolowała głównie osoby podejrzane o terroryzm. Teraz – w ramach tej samej walki z islamskim radykalizmem – zamierza wrzucić do jednego worka wszystkich obywateli. Jeśli plan się powiedzie, na Wyspach powstanie wielka baza danych ze wszystkimi połączeniami telefonicznymi oraz internetowymi każdego obywatela. Informacje te będą musiały przekazywać firmy telekomunikacyjne oraz dostawcy usług internetowych.

– To narusza naszą wolność osobistą. Prywatne osoby powinny zachować swoje prywatne sprawy dla siebie – mówi „Rz” oburzony prof. Hugh McLachlan z Glasgow Caledonian University.

Jak piszą brytyjskie gazety, policja i kontrwywiad zdobędą w ten sposób informacje o tym, kiedy dana rozmowa telefoniczna się odbyła i jak długo trwała oraz jaki numer był wykręcony. Tak samo z pocztą elektroniczną. Kiedy wiadomość została wysłana i do kogo. Ma to znacznie ułatwić pracę policji, gdy będzie musiała na przykład zarekwirować komputer podejrzanego.

Brytyjskie MSW ogłosiło swoje plany już w maju, ale sprawa nie nabrała wówczas dużego rozgłosu. Aż do wtorku, gdy jedna z brytyjskich organizacji zaczęła bić na alarm. – Rząd posunął się za daleko. To pogwałcenie brytyjskiej tradycji swobód obywatelskich – grzmi Richard Thomas z Information Commissioner Office (ICO) i przestrzega, że Wielka Brytania powoli zamienia się w państwo Wielkiego Brata. Thomas jako pierwszy w Wielkiej Brytanii publicznie postawił pytanie: – Czy chcemy, by państwo zdobywało coraz więcej informacji o naszym prywatnym życiu?

Jego obawy poparło wczoraj więcej organizacji. – Dotychczas nie było debaty na ten temat. Rząd milczy. Mamy nadzieję, że teraz dyskusja wreszcie się zacznie – powiedziała „Rz” rzeczniczka ICO. W Internecie debata już się zaczęła. „Mam dość słuchania o prawach terrorystów. A co z prawami Brytyjczyków? Czy chcecie żyć w nazistowskim społeczeństwie, gdzie trzeba udowadniać, dokąd się idzie i po co?” – pyta na stronie „Daily Mail” Melanie z Eastbourne.

Brytyjczycy są już śledzeni przez największą liczbę kamer na świecie. W całym kraju jest ich ponad cztery miliony, a przeciętny Brytyjczyk jest filmowany 300 razy dziennie. Od 1995 roku rząd posiada też największą na świecie bazę DNA, do której trafiają próbki każdej zatrzymanej osoby – nawet jeśli okaże się, że jest niewinna. Rocznie baza uzupełniana jest o milion nowych nazwisk, które zostają w niej na zawsze.

Przeciwnicy nowej bazy twierdzą, że zawarte w niej dane mogą być np. sprzedane innym krajom. Choćby Ameryce, która chce mieć informacje o pasażerach lecących do USA.

– Pojawia się niebezpieczeństwo, że prywatne informacje zostaną wykorzystane w złym celu. Mogą się też zgubić, w czym nasz rząd ma już doświadczenie – mówi Hugh McLachlan. Niedawno jeden z urzędników zostawił w pociągu tajne dane dotyczące al Kaidy. Inny zgubił w USA twardy dysk z danymi trzech milionów kandydatów na kierowców. Jeszcze inny zawieruszył dwie płyty z danymi 25 mln rodziców pobierających zasiłek na dzieci.

Niewykluczone, że inne kraje pójdą śladem Wielkiej Brytanii? Włoski rząd już planuje pobieranie odcisków palców od dorosłych obywateli.


Szwedzkie służby też inwgilują

Podsłuch w walce z prostytucją

W walce z prostytucją i handlem żywym towarem rząd nie zawaha się sięgnąć po metody aktywnej inwigilacji – zadeklarowali w środę ministrowie sprawiedliwości, równouprawnienia i zdrowia na konferencji w Rosenbad. Władze gotowe są „stosować podsłuch na etapie dochodzenia”. Zamierzają również na znacznie większą niż dotąd skalę posługiwać się takimi narzędziami jak konfiskata mienia czy prowokacja policyjna. Do 2010 roku ma zostać przeznaczone na te cele 213 mln koron (ok. 35,5 mln dolarów).

Prawo do podsłuchiwania osób prywatnych nie ma jednak nic wspólnego z niedawno uchwaloną ustawą o kontroli rozmów telefonicznych, esemesów i poczty elektronicznej, znaną już powszechnie jako lex Orwell. Ustawa, która ma służyć jako instrument zwalczania przestępczości międzynarodowej, wywołała w Szwecji burzę protestów. Dwa dni temu fundacja Centrum Sprawiedliwości zaskarżyła ją do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jak oświadczył działacz fundacji, adwokat Clarence Crafoord, jest ona sprzeczna z konwencją praw człowieka ONZ.

””Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu


Źródło : Rzeczpospolita | Katarzyna Zuchowicz 17-07-2008, ostatnia aktualizacja 17-07-2008 02:15


Skip to content