Aktualizacja strony została wstrzymana

Dlaczego zostawiliście śledztwo w rękach ludzi rodem z KGB? – wywiad z Władimirem Bukowskim

Bukowski: Niewykluczone, że Moskwa obawia się, iż Polska mogłaby się stać zbyt niezależna, zwłaszcza po rozpoczęciu wydobycia na dużą skalę gazu łupkowego.

Z Władimirem Bukowskim, współautorem listu otwartego rosyjskich dysydentów zaniepokojonych biernością władz polskich w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy w Smoleńsku, rozmawia Mariusz Bober

W opublikowanym liście otwartym wyraził Pan wraz z innymi rosyjskimi dysydentami zaniepokojenie stanem śledztwa w sprawie katastrofy katyńskiej. Co Pana najbardziej bulwersuje?
– Tak jak napisaliśmy w liście, najbardziej zastanawia nas, że to nie strona polska prowadzi śledztwo, tylko Międzypaństwowy Komitet Lotniczy – MAK [organ skupiający przedstawicieli państw wchodzących wcześniej w skład Związku Sowieckiego, do którego po katastrofie w Smoleńsku dołączył szef polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich], oraz rosyjska rządowa komisja, na czele której stoi premier Władimir Putin. Doszło do wielkiej narodowej tragedii, zginęli prezydent Polski i wielu ważnych urzędników oraz polityków. Tymczasem rosyjscy śledczy nie odpowiedzieli nawet na podstawowe pytania. W dodatku nasi polscy przyjaciele zwracają uwagę, że władze w Warszawie zachowują się niezwykle pasywnie, a polscy eksperci nie biorą bezpośredniego udziału w śledztwie. Taka sytuacja jest bardzo dziwna. Tymczasem funkcjonowanie międzynarodowej komisji, o co wnioskujemy w liście, zakładałoby równy udział w śledztwie wszystkich stron. Zamiast tego słyszymy, że strona polska poprzestaje tylko na czekaniu na materiały od rosyjskich śledczych. Warto zaznaczyć, że po opublikowaniu naszego listu polski premier oświadczył, że Rosjanie w ciągu tygodnia prześlą zapisy z odczytu czarnych skrzynek. A w jaki sposób jedna strona może prowadzić śledztwo, jeśli przez półtora miesiąca nie poznała zawartości czarnych skrzynek? W takiej sytuacji z Rosji napływają tylko pogłoski w sprawie śledztwa.

Czy, Pana zdaniem, władze rosyjskie prowadzą śledztwo w należyty sposób?
– Nie. Niewłaściwie też zabezpieczono miejsce katastrofy. Zwykli ludzie chodzili tam i znajdowali różne przedmioty należące do ofiar, a nawet fragmenty samolotu. Co to za śledztwo?! Normalnie miejsce katastrofy powinno być zabezpieczone, a wszystkie szczątki i przedmioty zebrane kawałek po kawałku. Przecież każdy znaleziony fragment samolotu może mieć przełomowe znaczenie w wyjaśnieniu przyczyn tragedii! Tymczasem niczego takiego nie zrobiono na miejscu tragedii. W przypadku wyjaśniania innych podobnych katastrof takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia. Znaczna część zwykłych Rosjan nie może zrozumieć, dlaczego strona polska opiera się tylko na materiałach śledztwa przekazywanych przez władze rosyjskie i nie prowadzi niezależnego dochodzenia. To kpiny! Polacy mają prawo poznać podstawowe informacje o tym, co się stało. Dlatego zarówno ja, jak i moi koledzy odnosimy wrażenie, że ani stronie polskiej, ani rosyjskiej nie zależy na ustaleniu prawdziwych przyczyn katastrofy, ale na jak najdłuższym odwlekaniu ujawnienia prawdy dla jakichś konkretnych celów. Zapewne są to cele polityczne – rząd polski boi się wpływu tych informacji na toczącą się kampanię prezydencką.

List zawiera także stwierdzenie, że władze w Polsce zachowują się bardzo naiwnie, uważając, że stronie rosyjskiej zależy na wyjaśnieniu prawdziwych przyczyn katastrofy. Czy to znaczy, że Moskwa raczej tworzy fakty, niż szuka prawdy?
– Tego nie wiem. Zauważyłem jednak, iż w Polsce z euforią przyjęto zachowanie władz rosyjskich po tragedii, które okazywały Polakom współczucie. To normalna międzynarodowa praktyka. Do tragedii doszło na terytorium Rosji, więc tamtejsze władze ponoszą za to odpowiedzialność. Nie w sensie odpowiedzialności kryminalnej, ale jest normą w relacjach międzynarodowych, że w takiej sytuacji strona, na której terenie doszło do wypadku, musi dołożyć wszelkich starań, by wyjaśnić jego przyczyny. Poza tym mam wątpliwości, czy ten gest rosyjskich władz był szczery.

Dlaczego?
– Ponieważ nie zareagowały one na bardzo osobiste wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego do Rosjan, które naprawdę doceniamy. Jednak nie zostało ono opublikowane w oficjalnych mediach i obywatele rosyjscy mogli zapoznać się z nim tylko w internecie.

Tak zwane ocieplenie w relacjach z Rosją również nie jest autentyczne?
– Tak jak napisaliśmy w liście, władze Polski zachowują się bardzo naiwnie. One wierzą w „skruchę serca” rosyjskich władz i są przekonane, że połowa Kremla nagle pokochała Polskę i Polaków, że nastąpiła „poprawa relacji” ze stroną rosyjską. Może mi pan podać definicję „poprawy relacji” z reżimem KGB? W psychice tych ludzi nie ma miejsca na „dobre relacje”. Oni uznają tylko dwa rodzaje relacji: albo kogoś kontrolują, albo ktoś jest ich wrogiem. Taka jest ich mentalność.

Wróćmy jeszcze do wiarygodności rosyjskich ustaleń. Przedstawiając ostatnio wstępny raport z dochodzenia, MAK podkreślał, że dochodzenie prowadzi obiektywnie…
– Gdyby ta komisja rzeczywiście szukała prawdy, nie powinna mieć żadnych związków z polityką. Takie gremium nie może być zakładnikiem sytuacji politycznej ani tego, czy gdzieś akurat odbywają się wybory, czy nie. Ten warunek spełniałaby komisja międzynarodowa. Tymczasem strona polska całkowicie pozostawiła prowadzenie śledztwa w rękach Rosjan.

Wyraża Pan obawy, że obecna sytuacja może doprowadzić do utraty przez Polskę niepodległości…
– Mam różne podejrzenia wobec prawdziwych intencji obecnych władz, ponieważ są one kontrolowane przez ludzi KGB. Dlatego cokolwiek zrobią, natychmiast zastanawiam się, jaki jest prawdziwy cel tych działań. W tym przypadku przypomina to bajkę o kruku i lisie. Moskwa zachowuje się jak lis, który chce nakłonić kruka trzymającego w dziobie ser, by zaczął śpiewać, wypuszczając ser…

Ten ser to konkretne interesy? W liście znajduje się stwierdzenie, że cele władz Rosji oraz jej sąsiadów są obecnie całkowicie rozbieżne. Jakie są rzeczywiste intencje Kremla?
– Tak jak wspomniałem: celem ludzi KGB jest kontrolowanie wszystkiego dookoła. Aby to osiągnąć, mogą zdobyć się na „polepszenie relacji” z obecnymi władzami w Polsce, aby później jeszcze mocniej na nie wpływać. Co jeszcze przyświeca działaniom Moskwy? Można tylko spekulować. Niewykluczone, że obawiają się, że Polska mogłaby się stać zbyt niezależna od Rosji, zwłaszcza po rozpoczęciu wydobycia na dużą skalę gazu łupkowego w waszym kraju. Może są jeszcze inne powody. Tak czy inaczej, ja im nie ufam.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 29-30 maja 2010, Nr 124 (3750) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100529&typ=my&id=my61.txt

Skip to content