Aktualizacja strony została wstrzymana

Premier uspokaja

Donald Tusk: Chcę uspokoić państwa, jeśli chodzi o tego typu sprzęt, jak laptopy czy telefony komórkowe, nasze służby specjalne, w porozumieniu z Rosjanami i za ich pomocą, są w dyspozycji tego sprzętu. Cały drogą dyplomatyczną został przez stronę rosyjską przekazany i jest w Polsce także do dyspozycji prokuratury, łącznie z telefonem komórkowym prezydenta.

Ufff, to mnie pan premier uspokoił. Ale zaraz, dlaczego właściwie „pocztą dyplomatyczną”? To polskie służby nie znalazły się błyskawicznie na miejscu katastrofy? Nie wzięły udziału – choćby w charakterze obserwatora – w przeszukaniu miejsca katastrofy? Nie były przy identyfikacji znalezionych przedmiotów należących do głowy państwa i dowództwa armii? Nie zabrały tych przedmiotów od razu, bez dania rosyjskim służbom szansy na położenie na nich łapy? Czy pan premier chce powiedzieć, że nasze służby spokojnie wróciły do kraju bez tych wszystkich rzeczy i tu na miejscu czekały aż rosyjskie służby nam je odeślą pocztą, niechby i dyplomatyczną?

Ale może ja już też przesadzam, przecież w samolocie nie było nic tajnego, nic co moglibyśmy chcieć ukryć przed służbami rosyjskimi i nic co mogłoby ich interesować. O tym zapewnił mnie sam minister obrony.

Bogdan Klich: Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że na pokładzie nie było żadnych dokumentów o charakterze niejawnym. Nie było też żadnych urządzeń, które by działały w trybie niejawnym, czyli takich, które by zapewniały łączność kryptograficzną albo które by służyły do przetwarzania materiałów o charakterze niejawnym.

Jestem trochę skołowana, bo miałam nadzieję, że przynajmniej telefon prezydenta „działał w trybie niejawnym, czyli zapewniał łączność kryptograficzną” ale widać się nie znam i prezydent oraz dowództwo armii mają dokładnie takie same telefony jak my. Zastanawia mnie natomiast pewność Bogdana Klicha, który „z pełną odpowiedzialnością” zapewnia, że w samolocie nie było nic niejawnego, nic co mielibyśmy powody ukrywać przed obcymi służbami specjalnymi. Bo zastanawiam się skąd Bogdan Klich może to wiedzieć, skoro tym lotem nikt się nie interesował, a służby Bogdana Klicha najmniej, bo chyba nie wiedziały nawet kto z dowódców armii był na pokładzie, gdyby ten lot był dobrze zabezpieczony przez służby, to całe dowództwo armii nie zginęłoby w jednym samolocie, bo ich tam razem nie miało prawa być. I teraz mam uwierzyć, że minister, który się nie interesował, ani nie kontrolował tego kto był w samolocie, wie z całą pewnością co było w samolocie? A skąd on to może wiedzieć? Aha, już wiem, od służb rosyjskich. Po tym jak nam odesłały pocztą dyplomatyczną to co się dało zebrać, Bogdan Klich przejrzał to wszystko i odetchnął z ulgą „Uff, nic niejawnego tu nie było”. Bo oczywiście gdyby było, służby rosyjskie by nam to oddały. Skoro nie oddały, znaczy nie było, logiczne chyba.

Wczoraj premier zapewnił z satysfakcją, że państwo się dobrze sprawiło i nie ma powodu do niepokoju. Nie wiem jakie oczekiwania ma premier od państwa, ale najwyraźniej minimalne, jeśli uważa, że nie ma powodu do niepokoju i wszystko gra mimo iż:

  • głowa państwa wraz z dowództwem armii przez nikogo nie niepokojone wsiadły do jednego samolotu,
  • BOR nie wiedział jaki jest plan awaryjny i nie zabezpieczał zapasowego lotniska, więc gdyby pilot tam wylądował nasz prezydent i generalicja musiałyby łapać taksówki, żeby się stamtąd wydostać, bo nikt i nic na nich nie czekało,
  • do dzisiaj nie wiadomo do końca, kto i w jakim zakresie był odpowiedzialny za bezpieczeństwo tej podróży, bo Kancelaria Prezydenta i Kancelaria Premiera nie mogą tego między sobą ustalić i kłócą się w mediach o odpowiedzialność,
  • polskie służby dyplomatyczne i specjalne nie zadbały o odpowiednie zabezpieczenie lotniska, o czym najlepiej świadczy znaczące opóźnienie wyjazdu straży pożarnej i karetek pogotowia,
  • obecny na miejscu polski ambasador a także – mam nadzieję – BOR i służby specjalne nie zadbały o zabezpieczenie miejsca katastrofy do czasu przybycia polskich obserwatorów, choć do tego czasu nie powinny pozwolić aby cokolwiek ruszano bo układ wraku, wygląd miejsca zdarzenia, układ ciał, ma ogromne znaczenie przy ustalaniu przebiegu i możliwych przyczyn katastrofy,
  • służby specjalne nie zabezpieczyły na miejscu rzeczy należących do prezydenta i generalicji, wszystko wpadło w ręce Rosjan, od których dostaliśmy to później pocztą dyplomatyczną, i w to, że jest to wszystko co tam było musimy Rosjanom wierzyć na słowo bo nikt im nie patrzył na ręce,
  • służby specjalne i polski rząd pozwolił aby czarne skrzynki będące elementem wyposażenie polskiego samolotu zabrały rosyjskie służby specjalne, dzięki czemu nawet gdyby nic przy nich nie majstrowały, nigdy nie będziemy mogli być tego pewni bo wątpliwości zostaną i będą pożywką do najbardziej fantastycznych teorii spiskowych, którym – biorąc pod uwagę zachowanie Rosjan i polskiego rządu – naprawdę trudno będzie się dziwić,
  • polski rząd nie wykonał żadnego ruchu w kierunku przejęcia śledztwa lub powołania międzynarodowej komisji, a rzecznik rządu tłumaczy, że każda ingerencja polskiego państwa w śledztwo, w którym znaczna część tego państwa (w tym jego głowa) zginęła, byłaby niemile widziana przez Rosjan, co jest de facto przyznaniem, że nasza pozycja wobec Rosji jest tragicznie słaba jeśli nasza dyplomacja nie czuje się na siłach zwrócić z tak oczywistą przecież prośbą,
  • wśród pięciu hipotez rozważanych na początku przez polskich prokuratorów nie była brana pod uwagę hipoteza oczywista – błąd rosyjskiej wieży, nie wiadomo dlaczego bo jest ona równie uprawniona jak inne i dużo łatwiej niż inne możliwa do potwierdzenia lub wykluczenia, jej pominięcie może świadczyć o chęci ukierunkowania śledztwa tak, żeby ominąć hipotezę z powodów politycznych niewygodną i skierować uwagę na tę zakładającą winę pilota, który nie może się bronić więc jest dla wszystkich wygodnym „sprawcą”,
  • społeczeństwo od samego początku jest dezinformowane, skazane na strzępki często sprzecznych ze sobą informacji w mediach, z których duża część jest zapewne celową dezinformacją wypuszczaną przez stronę rosyjską, polski rząd nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia polskiemu społeczeństwu, czego dowodem jest fakt, że konferencja prasowa premiera na ten temat odbywa 2,5 tygodnia po katastrofie a sam premier niewiele umie o niej powiedzieć, od naszych władz nie dowiedzieliśmy się do tej pory w zasadzie niczego,
  • w akcji dezinformacyjnej biorą udział najwyżsi politycy partii rządzącej osobiście kolportujący plotki o zarejestrowanych na czarnych skrzynkach rozmowach, w których prezydent rzekomo wymusił lądowanie,
  • państwo nie zadbało należycie o rodziny ofiar i ich godne potraktowanie, czego dowodem był wczorajszy wstrząsający wywiad z córką Zbigniewa Wassermanna, która opowiadała jak została potraktowana w Moskwie przez prowadzących rosyjskie śledztwo, o tym jak sobie państwo poradziło w tej kryzysowej sytuacji najlepiej świadczy chyba fakt, że w czynnościach w prosektorium musiała brać udział osobiście Ewa Kopacz i nie będący nawet lekarzem Tomasz Arabski, podobno mdlejący z wrażenia – najwyraźniej Polska nie była w stanie wysłać do Moskwy bardziej doświadczonych praktyków i odciążyć mającą tam co innego do roboty panią minister,
  • do dzisiaj nie wyjaśniło się co naprawdę robiła ABW w pokojach hotelowych posłów 10 kwietnia, skoro prokuratura wydała jej polecenie dopiero 11 kwietnia, u kogo, po co i na jakiej podstawie prawnej była i co zarekwirowała, mimo niepokojących rozbieżności w wersji prokuratury i ABW, nikt do dzisiaj nie wytłumaczył co się naprawdę wydarzyło,
  • według szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Polska jest w rosyjskim śledztwie tylko petentem, po wywiadzie, w którym szef się na to pożalił i serii spotkań jakie na ten temat odbył z władzami, uznał, że sobie nie radzi z godzeniem obowiązków więc poprosił o dymisję, a jego miejsce jako szefa komisji zajął Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, dzięki czemu postępowanie w którym wątpliwości budzi m.in. zachowanie BOR-u nadzorował będzie osobiście minister za BOR odpowiedzialny,
  • pojawiają się głosy, że nawet samo przejęcie władzy przez marszałka Komorowskiego było przedwczesne a jego pierwsze decyzje mogą być formalnie nieprawidłowe, bo w momencie gdy przejął obowiązki głowy państwa i wyznaczał swojego szefa kancelarii formalnie nie został jeszcze stwierdzony zgon Lecha Kaczyńskiego i Władysława Stasiaka, co chyba znaczy, że sama Konstytucja wymaga pod tym względem doprecyzowania bo nie jest dobrze jeśli mianowanie się głową państwa może być uznaniowe i oparte wyłącznie na medialnej relacji o śmierci prezydenta, w tak kluczowej sprawie powinny istnieć czytelne procedury kto, kiedy i na jakiej podstawie to stwierdza,
  • blisko trzy tygodnie po katastrofie jedyną osobą, która poniosła konsekwencje jest Edmund Klich, który za dużo i za szczerze powiedział, do nikogo innego pretensji nie ma, widać wszystko odbyło się w zgodzie ze standardami, co nam wiele mówi o tych standardach.


Mogłabym wymieniać dłużej, tylko po co, przecież wszystko gra, państwo polskie, jego rząd, struktury i procedury sprawiły się znakomicie, tylko ludzie złej woli nie umieją tego docenić.

Kataryna

Za: Kataryna | http://kataryna.blox.pl/2010/04/Premier-uspokaja.html

Skip to content