Aktualizacja strony została wstrzymana

Milczący Kaczyński „dzieli, jątrzy i prowokuje”

10 kwietnia Jarosław Kaczyński w tragicznej katastrofie traci ukochanego brata i swoich najbliższych współpracowników. W sekundzie zawalił się jego świat, a on sam jeszcze na miejscu katastrofy mówi przyjaciołom, że to koniec jego życia. Przez kolejne dni media donoszą, że wysoce prawdopodobne jest całkowite wycofanie się Jarosława Kaczyńskiego z polityki, tak bardzo jest załamany.

10 kwietnia wszyscy Jarosławowi Kaczyńskiemu współczują. Wybierający się do Smoleńska premier Tusk proponuje mu nawet miejsce w swoim samolocie. Kaczyński odmawia, bo podróż ma już zaplanowaną, leci z najbliższymi przyjaciółmi i współpracownikami wyczarterowanym samolotem. Ale ta odmowa zostanie mu zapamiętana. I w stosownym momencie publicznie wytknięta.

Rzeczpospolita: Wstrzymywaliśmy nasz wylot, czekając na decyzję prezesa PiS – mówi „Rz” rzecznik rządu Paweł Graś. Jarosław Kaczyński odmówił, bo miał już własny samolot. – Rozumiemy jego ból, ale ta odmowa była urażająca – dodaje inna osoba z otoczenia Tuska.

Po 10 kwietnia wszyscy wstrzymali oddech. Co zrobi Kaczyński? Co powie Kaczyński? A on nie mówił nic, nie reagował ani na „awanturę wawelską” i oskarżanie go o wciśnięcie brata na Wawel w celach politycznych, ani na coraz głośniejsze wywody o współodpowiedzialności, a potem już nawet wyłącznej odpowiedzialności, brata za śmierć własną i blisko stu towarzyszących mu osób. Milczy i zastanawia się co zrobić, gdy wszystko przestało mieć sens. I jak sprawić, żeby go znowu nabrało.

I zrobiło się jakoś nieswojo. Bo PiSowi rośnie, a Kaczyński nie robi i nie mówi nic, co mogłoby być punktem zaczepienia. jak tu w takich warunkach dziennikarstwo uprawiać? Od 2005 roku, bez względu na to kto rządzi, polityka kręci się wokół Jarosława Kaczyńskiego i chyba już nikt nie umie komentować polityki bez odnoszenia wszystkiego do niego. A teraz on milczy.

Ale i z tym milczeniem można sobie poradzić, trzeba tylko uruchomić wyobraźnię i nie mogąc komentować tego co powiedział lub zrobił, można komentować to co – na pewno, na bank, nie ma innej możliwości! – powie i zrobi. Więc zatrzymana na żałobny tydzień machina ruszyła, a komentatorzy mogą się zająć tym co umieją i lubią najbardziej – dowodzeniem diabolicznego charakteru Jarosława Kaczyńskiego i jego podłej natury. Szkoda miejsca, żeby zacytować te wszystkie prognozy wolnych od nienawiści publicystów, którzy nie dzielą tylko rzetelnie i bezstronnie opisują rzeczywistość, na temat tego co się będzie działo, gdy społeczeństwo drugi raz popełni błąd i wybierze Kaczyńskiego. Ale wreszcie jest! Odezwał się! Jarosław Kaczyński się odezwał! Co prawda tylko na piśmie, więc nie można starym zwyczajem pokazać jego wykrzywionej miny i ponurego grymasu ale dobre i to. Wyposzczeni długim milczeniem opłakującego brata Kaczyńskiego mogą sobie wreszcie użyć. I ulżyć, bo konieczność dostosowania się do żałobnego nastroju, który nagle ogarnął zmanipulowane społeczeństwo (bo, jak wiemy, żałoba Polaków jest wymuszona, udawana i nieszczera, w przeciwieństwie do współczucia Putina, który tak się przejął, że nawet „przełom emocjonalny” przeszedł) była już nieznośna. Ile można udawać poważną minę i gryźć się w język za każdym razem gdy do głowy przyjdzie błyskotliwa uwaga o wzroście lub kocie Kaczyńskiego.

Jarosław Kuźniar: Szczególnie, że wszystkich przebija prezes Kaczyński. Jak każdy normalny człowiek współczuję mu bólu; nie widzę siebie w takiej sytuacji. Ale on sam prowokuje do ataku. Pisze w liście-manifeście: „Tragicznie przerwane życie Prezydenta RP, śmierć elity patriotycznej Polski, oznacza dla nas jedno: musimy dokończyć Ich misję. Jesteśmy Im to winni, jesteśmy to winni naszej Ojczyźnie (…). Wszystkich, którzy chcą kontynuować dzieło ofiar smoleńskiej tragedii, którzy chcą by prawa Polska i prawi Polacy – jak pięknie powiedział przewodniczący „Solidarności” Janusz Śniadek – na zawsze podnieśli głowy, wzywam do współpracy. Bądźmy razem. Dla Polski. Polska jest najważniejsza”. PiS gestami Jarosława Kaczyńskiego, Jana Pospieszalskiego i Jacka Kurskiego odbiera sobie prawo do współczucia. Idzie na wojnę, gdzie nie ma zasad, szacunku, ciepła. Na własne życzenie. Przedstawienie Pospieszalskiego w programie „Solidarni 2010”w TVP albo pomysł by za poparcie dawać czarno-biały obrazek ze zdjęciem prezydenckiej pary unieważniają każdą formę żałoby. Nie ma zasad, to wyłączna zasada tej kampanii.

Nie trzeba więcej dowodów, że cokolwiek Kaczyński powie lub zrobi, zostanie wykorzystane przeciwko niemu, skoro nawet tak stonowane oświadczenie wyjaśniające dlaczego mimo ogromnej straty i bólu postanowił kandydować na prezydenta może być powodem do odtrąbienia ataku. Jeśli nawet to oświadczenie Kaczyńskiego dziennikarz uznał za prowokowanie do ataku, to czy jest coś, czego za takie prowokowanie nie uzna? Poza, oczywiście, całkowitym wycofaniem się z polityki lub śmiercią (ale i to pod warunkiem, że nikt nie wpadnie na pomysł, żeby go pochować w zbyt prestiżowym miejscu, bo wtedy rozlegnie się ryk, że Kaczyński nawet po śmierci dzieli)?

Ze szczerego wpisu Kuźniara sztab Kaczyńskiego powinien wyciągnąć wnioski i dostosować taktykę do reguł wypowiedzianej mu wprost przez Kuźniara wojny „gdzie nie ma zasad, szacunku, ciepła”. Jak? Nie próbując walczyć z tą nienawiścią, bo tu naprawdę nic się już nie da zrobić. Jeśli ktoś potrafi z siebie wykrzesać tyle nienawiści do człowieka, który stracił wszystko to znaczy, że jej pokłady są niewyczerpane. Zamiast z nią walczyć, trzeba ją pokazywać, do oporu, niech ludzie zobaczą jeszcze wyraźniej to co zaczęli dostrzegać po 10 kwietnia. Niech widzą kto i jak im opisuje świat i sami ocenią czy ten opis jest prawdziwy. Czy znowu nie będzie tak, że gdy wreszcie obiekt ataku zejdzie ze sceny, redaktor Kuźniar założy czarny krawat i modulowanym żałobnie głosem będzie wzruszał się razem z nimi z ekranu. Ale dopóki ta chwila nie nastąpi, będzie walczył, bo do tego się czuje powołany. Dopóki wataha nie zostanie dorżnięta, a my nie zostaniemy z jedynie słuszną partią i dziennikarzami, którzy swoją rolę widzą w bronieniu jej przed opozycją.

Jeśli kampania ma polegać na nakręcaniu nienawiści do Kaczyńskiego, to nie ma żadnego powodu, żeby PiS swojej nie zbudował na wzbudzaniu litości, bo w czym litość jest gorszą emocją od nienawiści? Kaczyński zapowiedział, że przez miesiąc będzie milczał. Dobra decyzja, jeśli uda mu się wytrzymać może to mieć walor edukacyjny, niech ludzie zobaczą, że agresja w stosunku do Kaczyńskiego i niepohamowana nienawiść nie potrzebują nawet samego Kaczyńskiego bo wystarczająco je nakręca jego wizerunek jaki sobie na użytek walki politycznej wytworzyli politycy i komentatorzy. Niech Kuźniar i jego koledzy, a także Niesiołowski i spółka, przez dwa miesiące biją w milczącego, pogrążonego w żałobie starszego pana, który właśnie stracił wszystko, a jego jedyną winą jest to, że jeszcze nie umie odejść. Trzeba to tylko dokumentować i cytować, z przebitkami na pogrążonego w żałobie i nieodpowiadającego na ataki Kaczyńskiego.

W ostatnich wyborach, żeby oddać głos na Jarosława Kaczyńskiego musiałam sobie zorganizować wyprawę z zapadłej białoruskiej wioski do polskiej ambasady w Mińsku. Jeszcze trochę takiej nagonki, a 20 czerwca jak trzeba będzie przejdę choćby na piechotę.

Kataryna

Za: kataryna | http://kataryna.blox.pl/2010/04/Milczacy-Kaczynski-dzieli-jatrzy-i-prowokuje.html | MilczÄ…cy Kaczyński dzieli, jÄ…trzy i prowokuje

Skip to content