Aktualizacja strony została wstrzymana

Na równi pochyłej – Stanisław Michalkiewicz

W koszmarnych czasach stanu wojennego, w tak zwanym „drugim obiegu” wydałem w swoim Wydawnictwie „Kurs” ciekawą książkę autorstwa Gwidona Sormana „Rewolucja konserwatywna w Ameryce”. Tematem książki były zmiany, jakie w Stanach Zjednoczonych miały miejsce za prezydentury Ronalda Reagana. Książka cieszyła się sporym zainteresowaniem czytelników, w związku z czym jej nakład przekroczył 5 tysięcy egzemplarzy. Od tamtej pory minęło jednak 25 lat i oto okazało się, że sformułowana jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku przez prof. Zbigniewa Brzezińskiego teoria konwergencji działa nieubłaganie. Teoria konwergencji głosiła, że antagonistyczne supermocarstwa walcząc ze sobą, mimowolnie coraz bardziej się do siebie upodabniają. Jeszcze 25 lat temu wydawało się to mało prawdopodobne, ale dzisiaj musimy prof. Brzezińskiemu przyznać rację. Rosja powoli przezwycięża dziedzictwo komunizmu i ewoluuje w stronę gospodarki rynkowej, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych z roku na rok narasta socjalizm. Właśnie został uczyniony w tym kierunku kolejny milowy krok w postaci forsowanego przez prezydenta Benedykta Husejna Obamę państwowego systemu opieki zdrowotnej.

Jest to kolejny milowy krok, bo pierwszy został zrobiony jeszcze w latach 30-tych w postaci „Nowego Ładu”, zainicjowanego przez prezydenta Roosevelta, a drugi – w połowie lat 60-tych w postaci serii programów socjalnych „Wielkie Społeczeństwo” prezydenta Lyndona Johnsona. Jakub Goldsmith w książce „Pułapka” pisze, że w 30 lat po wprowadzeniu w życie „Wielkiego Społeczeństwa” prof. Walter Williams postanowił sprawdzić, jak te programy socjalne funkcjonują. Ku jego niezmiernemu zaskoczeniu okazało się, że na „biednych”, czyli adresatów tych programów, wydano zaledwie 28 procent środków, zaś 72 procent przechwyciły i zużytkowały aparaty biurokratyczne, które tymi programami administrowały, cały czas się rozrastając. W ciągu 30 lat wydano na nie tyle, że za te pieniądze można by wykupić majątek trwały 500 największych amerykańskich przedsiębiorstw i CAŁĄ ZIEMIĘ UPRAWNĄ W USA! Tyle pieniędzy rząd wydał, a to znaczy, że najpierw musiał te gigantyczne pieniądze, za które można by kupić drugą Amerykę, wyssać z tamtejszej gospodarki. I trzy czwarte tych pieniędzy zostało przejedzone przez biurokratyczne molochy, które w innej sytuacji, to znaczy – gdyby tych programów w ogóle nie było, byłyby zupełnie niepotrzebne! Ten przykład pokazuje, dlaczego socjalizm MUSI zbankrutować, a jeśli ten wyrok się odwleka, to po pierwsze dlatego, że poprzez zaciąganie przez rządy długu publicznego kosztami przedłużania tej agonii obciążane są przyszłe pokolenia, a po drugie – że dzięki ludzkiej wynalazczości nastąpił niebywały wzrost wydajności pracy. Jeremiasz Ryfkin, doradca naukowy prezydenta Clintona w książce „Koniec pracy” twierdzi, że dla dostarczenia ludzkości potrzebnych towarów i usług wystarczyłaby dzisiaj praca zaledwie 10 procent ludzi. To wyjaśnia przyczyny, dla których coraz więcej ludzi markuje dzisiaj pracę, wykonując nikomu niepotrzebne zajęcia w rozrastających się aparatach biurokratycznych – no bo jakoś trzeba uzasadnić ich udział w podziale dochodu narodowego.

Według wstępnych szacunków, koszty podjętej przez prezydenta Obamę reformy ochrony zdrowia wyniosą bilion, czyli tysiąc miliardów dolarów rocznie. Tyle pieniędzy rząd będzie musiał pod tym pretekstem odebrać amerykańskim podatnikom. Wprawdzie biurokracja amerykańska podobno jest sprawniejsza od naszej, ale nie ulega wątpliwości, że i w tym przypadku około 70 procent tych pieniędzy pójdzie na utrzymanie biurokratycznego aparatu ochrony zdrowia, czyli ludzi, którzy nikogo nie będą leczyć, tylko „zarządzać” i pod tym pretekstem wymuszać swoje wynagrodzenia. Równie doniosłe, jak skutki ekonomiczne, będą również skutki społeczne tej reformy. Powstanie kolejna gruba i z roku na rok coraz grubsza warstwa ludzi żyjących z tego pasożytnictwa, co w warunkach nawet fasadowej demokracji politycznej oznacza, że socjalizm może okazać się nieodwracalny – podobnie jak u nas.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   „Nasz Dziennik”   27 marca 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1565

Skip to content