Komendant nowojorskiej policji przyjechał z przeprosinami do domu państwa Rose i Waltera Martin. Powodem tej niecodziennej wizyty były bezpodstawne włamania, napady i inne akcje dokonywane przez policję na dom państwa Martin.
A włamań tych, przeszukiwań i innego nękania było w ciągu ostatnich kilku lat, nie dwa, pięć czy nawet dziesięć, lecz… co najmniej pięćdziesiąt! Tyle bowiem razy uzbrojeni po zęby funkcjonariusze policji i służb specjalnych dokonywali najazdów na Bogu ducha winnych dom państwa Martin, położony w spokojnej dzielnicy Marine Park.
Komendant Ray Kelly i policja tłumaczy fakt nieustannego nękania starszych państwa Martin „błędem komputerowym”. 83-letni weteran wojenny wraz ze swoją 82-letnią żoną pisali listy do władz z prośbami o zaprzestanie tych działań. Otrzymywali odpowiedzi z przeprosinami, po czym policjanci zjawiali się na nowo, szukając „podejrzanych o morderstwa przestępców czy włamywaczy”.
Poza przeprosinami, komendant policji wysilił się i na osłodę życia podarował państwu Martin… sernik.