Aktualizacja strony została wstrzymana

Neutralność czy królestwo Chrystusowe? – ks. Robert Mader

Na gruncie konstytucji prawie wszystkie państwa europejskie są dziś bezwyznaniowe. Dawniej było inaczej. Był czas, że państwa Zachodu z dumą i wdzięcznością nosiły na czole Chrystusowe znamię. Potem przyszły czasy odstępstw, oświecenia, liberalizmu i socjalizmu. Jak zauważa papież Leon XIII w swej encyklice o chrześcijańskim porządku państwowym, zaczęło zyskiwać sobie władzę i znaczenie nowe prawo; rzekomo zdobycz dojrzałości i postępu narodów.

Nowoczesne państwa ogłosiły się za bezwyznaniowe. Religię pozostawia się jednostce jako sprawę czysto prywatą. Państwo jednak jako państwo proklamuje oficjalnie neutralność w stosunku do Boga, Chrystusa i Kościoła. Bezwyznaniowość lub religijna neutralność społeczeństwa stała się znamieniem nowoczesnego państwa, właściwym społecznym grzechem stulecia! Matką tego stulecia wszystkich innych grzechów społecznych. Odpieramy neutralność religijną jako grzech przeciwko zdrowemu ludzkiemu rozsądkowi, przeciw charakterowi i religii.

Neutralność religijna jest grzechem przeciwko zdrowemu ludzkiemu rozsądkowi. Neutralność religijna jest wyrzeczeniem się rozumu. Neutralność religijna jest zgłoszeniem bankructwa myślącego rozsądku. Kto w kwestiach religijnych zgłasza swą neutralność ten tym samym orzeka, że albo zupełnie nie rozumie najważniejszych prawd i związku między Niebem a ziemią, albo nie potrafi rozróżnić między dobrem i złem, albo „tak” i „nie”, światło i ciemność, dzień i noc, prawdę i błąd – za równą poczytuje wartość. Pierwsze jest neutralnością ciemnoty, drugie neutralnością duchowej ograniczoności, trzecie neutralnością indyferentyzmu. Jakiegokolwiek jednak rodzaju będzie ta duchowa neutralność w kwestiach wiary, to zawsze jest ona oznaką czasu zwyrodniałego i zgrzybiałego. Silny, zdrowy wiek nie zna neutralności. Posiada on mocne przekonania, zdecydowane swe „Tak” i zdecydowane „Nie”, wyraźne „Za” i niedwuznaczne „Przeciw”. Duchowa neutralność, zasadniczy brak przekonań jest grzechem przeciwko zdrowemu rozsądkowi.

Religijna neutralność jest grzechem przeciwko charakterowi! Charakter oznacza całkowitość, osobowość zwartą, z jednej bryły, zgodność przekonań z czynem. Każdy człowiek stanowić powinien jedną zwartą całość. Powinien mówić i żyć według tego co myśli i myśleć tak jak żyje i mówi. Bezwarunkowe umiłowanie prawdy! Ten sam na zewnątrz co i wewnątrz! – A tymczasem co robi neutralność? Tego jednolitego, niepodzielnego człowieka dzieli ona na dwie części; dzieli go na człowieka wewnętrznego i człowieka zewnętrznego, na świat myśli i zapatrywań i na świat słów i czynów.

A potem mówi: Tam w swej głębi, w świecie twym wewnętrznym możesz sobie robić co ci się żywnie spodoba. Nie potrzebujesz być neutralnym. Nawet nie możesz nim być. Serce w ogóle nigdy nie jest neutralne. Serce kocha lub nienawidzi, cieszy się lub smuci, lęka się lub ufa, lecz nigdy nie jest neutralne. Tymczasem na zewnątrz musisz swe przekonanie ukrywać a przynajmniej osłabić. Musisz tak mówić i tak postępować jakbyś albo żadnych nie miał przekonań albo całkiem inne. Musisz szanować każde tak zwane uczciwe przekonanie. Choćby ci się ono wydało nie wiem jak niedorzeczne i fatalne. Jedyną nieodmienną twą zasadą w życiu publicznym będzie brak zasad. Musisz być neutralny. Widzimy więc, że neutralność jest szkołą braku charakteru.

Neutralność religijna grzechem przeciw religii! Neutralność występuje pod trzema postaciami: jako neutralność wobec Boga, neutralność wobec Chrystusa, neutralność wobec Kościoła. Neutralność wobec Boga ze względu na ateuszy, materialistów i panteistów; neutralność wobec Chrystusa ze względu na żydów; neutralność wobec Kościoła ze względu na heretyków.

Neutralność wobec Boga: Bóg jest to duch nieskończenie doskonały. Pan Nieba i ziemi. Wszystko przez Niego zostało stworzone. W Nim żyje, obraca się i istnieje wszystko żyjące. On jest tym Wszechobecnym, Wszechmocnym, Najświętszym. On jest naszym Ojcem. On jest Miłością. A mimo to cóż o tym Bogu mówi neutralność? Nie mówimy o Nim w naszych ciałach ustawodawczych, ani w naszych układach, ani w naszych sądach. Nic potrzebujemy Go. W doczesnych sprawach narodów nie ma Bóg nic do mówienia. W każdym razie nie możemy uznać Jego suwerenności nad krajem i narodem. Jest to mowa niewdzięczności, pogardy, buntu przeciw Najwyższemu. Neutralność wobec Boga jest zbrodnią przeciw religii.

Neutralność wobec Chrystusa. Chrystus jest Panem także ludów. Narody są Jego dziedzictwem. Krańce ziemi są własnością jego. Jemu dana jest wszelka władza. Imię jego: Król królów. I co więcej: z miłości umarł On za nas wszystkich i Przenajświętszą Krwią swoją nas odkupił. Co po tym wszystkim mówi o Chrystusie neutralność? Nie możemy uznać oficjalnie duchowej suwerenności Jego nad parlamentami naszymi i rządami. Pozostawimy Mu świątynie w naszym kraju jako wolną strefę, lecz nie możemy dopuścić, aby nad nami panował! To jest mowa neutralna. Każdy żyd może się tym radować. Nie jest to jednak jedynie neutralność, to również podłość. Neutralność ochrzczonych wobec Królestwa Chrystusowego to nikczemna zdrada.

Neutralność wobec Kościoła. Kościół nie jest prywatną ludzką społecznością. Jest on dziełem Bożym, żyjącym Chrystusem, pośrednikiem nadprzyrodzonej łaski i prawdy, matką i wychowawczynią rodzaju ludzkiego. A mimo to cóż o Kościele mówi neutralność? Traktuje go jak pierwszą lepszą sektę, chwali go może jako sługę państwa, jako stróża tronów i skarbów państw, jako pożytecznego nauczyciela młodzieży i opiekuna społecznego. Ale co najważniejsze ignoruje ona Matkę-Kościół jako Królową. Zaprzecza jego duchowych praw suwerenności także nad państwem i społeczeństwem. Królowej i Matce winnym się jest cześć, miłość i posłuszeństwo, nie zaś neutralność. Neutralność wobec matki jest pogardą, obojętnością i buntem. Neutralność wobec Kościoła staje się grzechem wobec religii.

Ostatnia jeszcze myśl: neutralność religijna jest niemożliwością. Nikt nie może dwóm panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził a drugiego miłować będzie, albo do jednego przystanie a drugim wzgardzi. Jest to słowo samego Boga, a więc artykuł wiary. Czcić i kochać można i powinno się wszystkich ludzi bez wyjątku. Można i powinno się czcić ich i kochać, ponieważ ponad różnością kocha się i czci to co wszystkim jest wspólnego: godność człowieczą, boskie podobieństwo, brata, współodkupionego. To nie jest służenie dwóm panom. Czego jednak nie można, czego się nie powinno, co jest niedopuszczalne, to życzliwe milczenie albo życzliwy szacunek dla dwóch sprzecznych z sobą przeciwieństw: prawdy i fałszu, dobra i zła. Czy kto jest mężem stanu czy nauczycielem, czy przewodniczącym stowarzyszenia czy literatem czy wreszcie ojcem rodziny, zawsze – chce czy nie chce – wyjdzie z roli neutralności, zawsze okaże człowiek to czym jest: katolika, protestanta, liberała czy socjalistę. Nie ma neutralnych rządów, neutralnych szkół, neutralnej prasy, neutralnych stowarzyszeń, neutralnych rodzin. Osobowość zawsze zwycięży brak charakteru, zasady dyplomacji, służenie jednemu panu – neutralności.

Podobnie jest w życiu narodów! Okresy neutralności to okresy przejściowe, szukające po omacku, niezdecydowanie. Są to czasy zmierzchu między dniem i nocą. Po czasach neutralności nastąpią czasy służenia jednemu tylko panu, gdy Chrystus lub szatan stanie się królem. Po czasach liberalnego zmierzchu albo zapadnie rosyjsko-meksykańska noc prześladowań lub zaświta na nowo dzień tryumfu Królestwa Chrystusa. Chcemy ten dzień przygotować. Spieszmy zatem i uczyńmy Chrystusa Królem; najpierw Królem naszych myśli i Królem naszych serc, potem Królem naszych rodzin i wreszcie Królem całej ludzkiej społeczności.

Chrystus musi stać się światu Królem!

ks. Robert Mader

Za: „Chrystus Król! Rozważania antylaickie”, Warszawa 2001, ss.153-157

Za: Organizacja Monarchistów Polskich | http://www.omp.lublin.pl/lektury.php?autor=35&artykul=2

Skip to content